Cień korony, niestety nie tej na wyspie…

kraj

Od szczegółu do ogółu i tym tropem pomknę patrząc na to, co obecnie się dzieje.

W Pile jak i w całej Polsce ba! jak i na całym świecie mówi się tylko o jednym i nie sposób o tym nie pisać.

Koronawirus to sprawa, o której było, jest i będzie głośno jeszcze przez lata. Świat się zatrzymał, Polska się zatrzymała i Piła też.

Jednak zamiast dedukcji postawię w tym tekście na indukcyjne myślenie.

Z okna poza tym, że mam świetny widok na orlik, o czym była już mowa w jednym z felietonów, mam też dobre spojrzenie kościół. Dzień po tym, jak ogłoszono, żeby od poniedziałku ludzie zostali w domach, w piątek ludzie odbywali niemalże pielgrzymki do kościoła. Młodsi, starsi bez względu na wiek.

I tak przez okno zobaczyłam pana w czarnym kaszkiecie, który najpierw kaszlał w rękę, później tą ręką witał czterech kolegów pod kościołem. Po kościele przed budynkiem stali w kółeczkach wierni, którzy musieli jeszcze porozmawiać, pewnie wesprzeć się na duchu, choć już wtedy mówiono o tym, żeby raczej od ludzi stronić niż skupiska tworzyć.

I jeśli ludzie w modlitwie odnajdują ukojenie dla tej sytuacji to dobrze, to świetnie. Niech i tak będzie, niech wiara i modlitwa im pomagają, ale niech zostaną w domu, zwłaszcza, gdy ten kaszel, ból głowy, czy jakakolwiek inna dolegliwość im przeszkadza. Zresztą ze względu na bezpieczeństwo własne jak i innych, drzwi kościołów można byłoby zamknąć, bo przecież nie trzeba mieć objawów i można być zarażonym.

I nie mówię tu, że pan w czarnym kaszkiecie był zarażony wiadomym wirusem, ale przecież zwykłe zarazki to też niezbyt przyjemna spraw. Mam nadzieję, że w końcu dotrze do ludzi, żeby zaczęli kaszleć w zgięcie łokcia, może w końcu będziemy faktycznie myć ręce zamiast je jedynie płukać. Może będziemy bardziej ostrożni i zamiast puszczać dzieci do przedszkola jak są chore, pomyślimy dwa razy i sami kiedy będzie nas coś brało pomyślimy, czy warto kogoś tym, co nas bierze, zarazić?

To, co się teraz dzieje to nie są typowe sytuacje, to sytuacje, w których nie do końca wiemy jak się zachować. Jednak zamiast panikować warto wyciągnąć wnioski.

Początkowo ludzie wracający z zagranicy nie zawsze to zgłaszali, nie wiedzieli, że muszą, ba! nie mieli kontroli na lotniskach. Na szczęście po apelach osób, które są świadome i znane, sytuacja się zmieniła. A może dopiero nastał moment, w którym powinno się owe kontrole przeprowadzać, po prostu. Najważniejsze, że kontrole na lotniskach już są i wiele lotów zostało odwołanych.

Owszem sytuacja obecnie zdaje się opanowana, granice dla cudzoziemców zamknięte. Osoby, które granice chcą przekroczyć są badane, muszą wypełniać odpowiednie formularze. Ktoś się czepiał, że można w te formularze wpisać, co się chce, że nikt nie sprawdza zgodności z dowodami osobistymi, a ja się zastanawiam, czy dorosły człowiek może być na tyle nieodpowiedzialny, żeby wypisać w takim formularzu bzdury? Mam nadzieję, że nie, mam nadzieję, że ludzie stają na wysokości zadania.

Musimy się uzbroić w cierpliwość, nie w papier toaletowy i osiem bochenków chleba, a w cierpliwość i zdrowy rozsądek.

Rozumiem obawy, rozumiem strach. Wiele osób pracujących na śmieciówkach głowi się, co będzie dalej, w kolejnych miesiącach. Osoby na etatach też głowią się jakie wypłaty dostaną. Ludzie mający firmy też są pełni obaw. Czujemy, że w kwestiach finansowych świat usuwa nam się spod stóp, jeszcze powoli, jeszcze stoimy na mocnych nogach, ale pojawiają się obawy, co będzie dalej.

Młodsze osoby martwią się, że nie widują się ze swoimi rówieśnikami. Obawiają się, że niektóre znajomości mogą nie przetrwać, nie wiedzą, co ze sobą począć, bo ciężko im się zmotywować w domu do nauki. Część rodziców musi chodzić do pracy, bo nie zawsze mogą pracować zdalnie i młodzież pozostawiona sama sobie z piękną pogodą za oknem podejmuje decyzje, żeby gdzieś sobie z koleżankami i kolegami posiedzieć, a warto byłoby, żeby jak już to samemu ruszyć na spacer. Tudzież z bratem, czy siostrą z którymi siedzi się w domu.

Pamiętajmy o zasadach higieny, o porządnym myciu rąk, pamiętajmy o tym, żeby przebierać się kiedy wracamy do domu, pijmy dużo wody, oglądajmy telewizję, ale zrezygnujmy z tego, by przez dwanaście godzin słuchać na różnych kanałach informacji, o koronawirusie, bo to nas prędzej dobije niż doda nam siły. Zachowajmy umiar dla zdrowia psychicznego, bo dbanie o psychikę w tym czasie jest bardzo ważne.

Ludzie myślą sobie, że świat się kończy ale może warto pomyśleć o tym, że to raczej sytuacja przejściowa, że minie i że wyjdziemy z niej suchą stopą (albo, co najwyżej wilgotną) tylko faktycznie zastosujemy się do ogłaszanych wszem i wobec zaleceń.

Dagmara Małgorzata