Po kilku latach nieobecności wracasz do ekstraklasy, ciągnie wilka do lasu?
-Siatkówka jest moim uzależnieniem. Gra na najwyższym poziomie rządzi się swoimi prawami. Na treningach panuje inna dyscyplina, rywalizuje się z najlepszymi zawodniczkami w kraju, nie ukrywam, że przez ostatnie lata trochę tego mi brakowało. Po takiej przerwie jest to swojego rodzaju wyzwanie. Wiele razy zadawałam sobie pytanie, czy stać mnie jeszcze na grę w ekstraklasie. Jeszcze nie odpowiedziałam sobie na nie, zrobię to dopiero po kilku miesiącach. Mam nadzieję, że pomimo wieku dam radę i będę pomocna zespołowi.
Jakie są twoje pierwsze wrażenia co do miasta i klubu?
-Pierwsze wrażenia hmm? Miasto nie jest duże, ale za to otoczone zielenią. Jest to na pewno duży plus. Ostatnio mieszkałam w Warszawie i Łodzi, gdzie jest dużo bloków. Są co prawda parki, ale to nie to samo co las w pobliżu. Jeśli chodzi o klub, to za wcześnie żebym się wypowiadała. Spotkałam kilka bardzo życzliwych osób. Zespół jest zupełnie nowy, znam dwie dziewczyny z siatkówki plażowej, które są w tym momencie dużym wsparciem. W sierpniu nie było mnie w Pile, trochę szkoda, bo nie mogłam się wdrożyć w zespół. Z drugiej strony grałam w swoją ukochaną plażówkę ale wierzę, że to kwestia czasu żebym weszła w drużynę.
Dla wielu kibiców nie jest nowością, że latem można spotkać Cię rywalizującą w siatkówce plażowej, nie odczuwasz przesytu grając cały rok bez przerwy?
-Absolutnie nie! Jeżeli chodzi o siatkówkę plażową to jest taka moja pasja, którą mam we krwi. Kocham ten sport. Co roku na hali zimuję i czekam na nowy sezon plażowy. Obecnie daje mi to poczucie satysfakcji i spełnienia. Nie jest mi dość siatkówki, bo od zawsze mi towarzyszyła, wyciągnęła mnie z różnych tarapatów, jestem jej wdzięczna i staram się oddać bez reszty na treningach. Każdą minutę spędzoną na boisku traktuję jako relaks to dlaczego miałabym mieć przesyt relaksu? (śmiech).
Podczas swojej kariery współpracowałaś z wieloma trenerami, któregoś wspominasz szczególnie?
-Trenera Zawieracza. Przede wszystkim dziękuję trenerowi, że mi zaufał i wierzy, że po takiej przerwie jestem w stanie pomóc zespołowi. Widzi we mnie potencjał pomimo wieku. Zna mnie na tyle, że zrobił wszystko, aby mnie tutaj ściągnąć, łącznie z tym, że bardzo długo czekał na moją odpowiedź. Za to go przepraszam, ale myślę, że on to rozumie. Jeżeli chodzi o innych trenerów to sporo nauczył mnie trener Andrzej Niemczyk. Przede wszystkim imponował mi pasją do siatkówki, zrozumieniem kobiet i psychologii sportu. Niektórzy mogą go kojarzyć jako człowieka z problemami. Ja pamiętam go jako człowieka pełnego pasji, który nie miał łatwego życia. Nie jest moją rolą oceniać czy z własnego wyboru czy nie. Natomiast za jego prace i miłość do sportu bardzo go podziwiam i jestem wdzięczna mu za to, że swojego czasu dał mi szansę ?łyknąć? tej siatkówki na reprezentacyjnym poziomie, chociaż moja przygoda z kadrą nie była za długa to, jednak trochę z dziewczynami pojeździłam, pograłam i nosiłam przez chwilę orzełka na piersi. Była to niesamowita przygoda.
Które dotychczasowe osiągnięcie sportowe uważasz za najważniejsze?
-Najważniejszym moim osiągnięciem to jest to, że gram w siatkówkę. Od lat byłam skreślana jako zawodniczka, zbyt niska, co prawda uparta, ale bez warunków fizycznych do tego sportu. Gdybym miała słabszy charakter nie grałabym w siatkówkę, jednak gram. Mam 34 lata i odpukać gram w zdrowiu. To jest moje największe osiągnięcie. Nie żadne medale czy powołania tylko, że jako dziewczynie, na którą nie stawiano udało się zaistnieć w zawodowym sporcie.
Podczas meczów siatkówki plażowej i teraz w Pile towarzyszy Ci niewielki pies mieszaniec opowiesz coś więcej o nim?
-Ma na imię Hela. To jest piesek, którego dostałam od swojego byłego narzeczonego. Przyniósł mi ją ze schroniska, bo wiedział jak bardzo chciałam adoptować psa, z akcentem na adoptować. Nie ukrywam, że może przelałam na nią trochę za dużo miłości i jest rozpieszczona, natomiast jest cudownym psem, dającym dużo radości i w gorszych czy też lepszych chwilach jest takim moim towarzyszem. Zachęcam ludzi do adoptowania zwierząt, ponieważ są niesamowite. Pomimo tego, że jest to bardzo duży obowiązek i zgadzam się z tym, że pojawiają się też problemy: z transportem, noclegiem czy wynajęciem mieszkania, ale warto, bo to jest bezcenne doświadczenie i bezwarunkowa miłość jaką dostajemy.
Siatkówka w hali, siatkówka na plaży ale to nie wszystko… masz własną firmę, czym się zajmujesz?
-Od kilku lat prowadzę firmę produkująca odzież sportową, eventową i produkcyjną oraz gadżety tekstylne. Doświadczenie jakie mam w sporcie przełożyło się na zrozumienie potrzeb ludzi czynnie uprawiających sport. Do tego tworzenie nowych form, wzorów i realizowanie różnych tekstylnych pomysłów daje mi duża satysfakcję oraz frajdę. Staram się aby projekty były niepowtarzalne, a jakość produktów zaspokajała nawet najbardziej wymagających klientów. Nie chce podpisywać się pod czymś słabym. Gdy spotkam na drodze kogoś kto nosi moją odzież, czuję duże ciepło w sercu i takie uczcie radości połączone z satysfakcją. Mega uczucie.
Z tego co wiem, jak masz szansę poatakować to robisz to bardzo chętnie, pozycja libero daje Ci spełnienie na boisku?
-Pozycja libero jest pewnego rodzaju alternatywa dla niższych osób, to odpowiedzialna pozycja, w której trzeba być perfekcjonistą, natomiast lubię grać w pełnym wymiarze i granie na lewym, zagrywanie, atakowanie uaktywnia każdego trochę bardziej niż samo przyjmowanie i obrona. Podoba mi się, że w siatkówce trzeba myśleć, nie tylko siła decyduje o zdobyciu punktu. Mam nadzieję ze trener nie uziemi mnie całkowicie i pozwoli mi czasami ?podskoczyć? (śmiech).
Lubisz życie na walizkach? Nie brakuję Ci stabilizacji?
-Bardzo mi brakuje. Jestem już w takim wieku, że marzy mi się osiąść gdzieś na stałe. Ostatnio miałam nawet przemyślenia o życiu.
Zechcesz się nimi podzielić, może zdradzisz jakie masz marzenia?
-Teraz moim największym marzeniem jest założenie rodziny i być z kimś blisko, bo w życiu nie ma większej wartości jak posiadanie swojego miejsca na ziemi razem z osobą, z którą chce się spędzić resztę życia. A odnośnie przemyśleń… Wszystko do czego zmierzamy, za czym gonimy, co obecnie robimy, róbmy tak abyśmy nie stracili teraźniejszości… Czas szybko biegnie… Skupiamy się na zdobyciu krążków, osiąganiu sukcesów, a zapominamy o frajdzie w drodze do zdobycia ich… Gonimy za pieniędzmi i gdy przychodzi przelew na konto gonimy za nimi dalej, ale co z tego, że sposób w jaki je zarabiamy często nie sprawia nam satysfakcji. Chcemy mieć rodziny i zapominamy, że droga do budowania relacji to jeden z najbardziej fascynujących etapów życia, podczas którego możemy zbudować solidne fundamenty, albo zamki z piasku. Nie łatwo jest zmieniać życie (taka nasza natura), ale może warto zwolnić i zastanawiać się czy wszystko co robimy i do czego dążymy ma właściwy sens? Tym sensem jest spokój i radość z tego co tu i teraz… Z całego serca życzę wszystkim chwili refleksji nad tą myślą i pozytywnych zmian chociaż drobnych rzeczy! Pozdrawiam i zapraszam na mecze Enei PTPS-u Piła.
Dziękuję za rozmowę.
Patryk Jabłoński
Fot. Archiwum prywatne Magdaleny Saad