Rozpoczęły się zbiory owoców z plantacji krajowej: truskawki, maliny, wiśnie, czereśnie, śliwki, porzeczki, jabłka. Każdy z tych gatunków ma swoją specyfikę i jego rynek wygląda trochę inaczej. Rynek truskawki deserowej jest praktycznie bezkonkurencyjny, natomiast w segmencie mrożonej zaczyna dominować import z wielu stron świata.
Bardzo trudno może być na rynku maliny, zwłaszcza malin przemysłowych – Polska ma zapasy malin pochodzących jeszcze z 2022 r. Do tego dochodzą maliny ze skupu 2023, pochodzące z importu z Ukrainy. Bardzo podobna jest sytuacja z innymi gatunkami. Inaczej jest w segmencie wiśni, może nieco gorzej z porzeczkami. Generalnie w tych gatunkach, w których Polska dominuje i nie ma konkurencji w postaci importu z innych krajów zwłaszcza pozaunijnych. Gorzej będzie w przypadku tych gatunków, gdzie import jest dość duży i zaburza rynek wewnętrzny.
Nie ma jakiegoś oszałamiającego wzrostu cen, ale jabłka sprzedają się raczej systematycznie. Niestety znakomita większość rynków wschodnich jest dzisiaj prawie całkowicie dla nas zamknięta. Należy się spodziewać tego, że na około 2-3 miliony ton jabłek deserowych zbytu nie będzie. I one pewnie trafią do przetwórstwa. Tu akurat sytuacja jest trochę inna niż w przypadku malin czy truskawek, bo zapotrzebowanie na sok jabłkowy na rynkach światowych jest ogromne. I ono się nie zmieni. Jeżeli tylko zakłady przetwórcze nie będą chciały negatywnie wykorzystać sytuacji na rynku i zaniżać ceny to perspektywa na soki i koncentraty jabłkowe na świecie jest ogromna. I nie ma potrzeby zaniżania ceny zakupu jabłek do produkcji tego soku. To może być to miejsce, gdzie zostanie rozładowana ta ogromna produkcja, która kiedyś jako jabłka deserowe trafiała na rynek rosyjski.