Musimy wziąć przy tym pod uwagę ryzyko np. wypychania pracowników na fałszywe L4. Prace nad tym projektem toczą się w ministerstwie.
Chorobę nie powinno się karać ani pracodawcy, ani pracownika. Dziś oboje są karani. Pracownik jest karany tym, że otrzymuje mniejsze wynagrodzenie, pracodawca tym, że musi znaleźć zastępstwo za nieobecnego pracownika i pokrywać koszty wynagrodzenia chorobowego, czyli 80% pensji. Jaki jest tego skutek? No właśnie, Pracownicy przychodzą chorzy do pracy, bo nie chcą tracić części wynagrodzenia.
Dziś składka chorobowa jest w całości opłacana przez pracownika. W szerokich konsultacjach rozważana jest propozycja, by czas chorobowego był płatny w 90 lub 100%. Obecnie trwają analizy skutków finansowych zaproponowanego rozwiązania w różnych wariantach oraz prace projektowe nad przepisami, które służyłyby ich włączeniu do obowiązującego porządku prawnego.
Jedną z obietnic obecnej koalicji rządzącej było przejęcie przez ZUS obowiązku wypłacania wynagrodzenia za L4 od pierwszego dnia nieobecności pracownika w pracy. Aktualnie w trakcie pierwszych 33 dni zwolnienia pensję pracownika opłaca pracodawca. Dlatego też zmiana w tym zakresie jest szczególnie pożądana przez firmy z sektora MŚP, które odetchną, gdy państwo przejmie na siebie obowiązek opłacania pensji na zwolnieniu chorobowym zatrudnionego. Jednak zmiany będą dotyczyć wysokości pensji, jaką otrzyma pracownik na L4. Dziś jest to 80% wynagrodzenia. Jednym z pomysłów rządu jest zwiększenie tej kwoty do 100%.
– Moje dotychczasowe doświadczenia ze 100-procentowo płatnym wynagrodzeniem chorobowym pozwalają zakładać, że nastąpi lawinowy wzrost zwolnień chorobowych. W przypadku otrzymywania 100% wynagrodzenia chorobowego pracownik otrzyma również wypracowane w przeciągu ostatnich 12 miesięcy godziny nadliczbowe, a także premie. W efekcie pełne wynagrodzenie chorobowe staje się bardziej atrakcyjne niż wynagrodzenie otrzymywane od pracodawcy za wykonaną pracę – podaje ekspert.
Źródło: money.pl