Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, w Chodzieskim Domu Kultury, odbyła się inscenizacja sztuki Wilhelma Raorta ?Próba generalna?. Reżyserował Jan Kajrys. Zespół Teatru 44 z Szamocina, w spektaklu online, uraczył nas wyrafinowaną dawką humoru. Po wspaniale zagranej komedii, przy specjalnie przygotowanym torcie, mieliśmy okazję przeżywać sukces wraz z aktorami.
Autor sztuki, to ciekawa postać. Działał w okresie międzywojennym. Należał Związku Zawodowego Literatów Polskich, Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych oraz Syndykatu Dziennikarzy Polskich we Lwowie. Corocznie uczestniczył w przygotowaniu i realizowaniu noworocznych rautów dziennikarzy i literatów lwowskich, wygłaszał prelekcje, występował przed mikrofonami Polskiego Radia we Lwowie i bywał stałym i pożądanym gościem artystycznej restauracji Edwarda Atlasa. Po wybuchu wojny nie opuścił Lwowa. Nie przystąpił do Związku Pisarzy Radzieckich. W 1940 roku, NKWD przeprowadziło w jego mieszkaniu rewizję, konfiskując część dokumentów, kilka publikacji, dwadzieścia zeszytów z rękopisami. Raort został aresztowany i w wyniku wytoczonego mu procesu skazany na wieloletnie więzienie. Dalej ślad po nim zaginął. Pozostały jednak wysoko cenione utwory literackie. Jednym z nich jest ?Próba generalna?. To komedia pokazująca pracę aktorów od kuchni. Osobowości, zdarzenia i sytuacje na przedpremierowej próbie, pozwoliły stworzyć wiele zabawnych sytuacji oraz wyeksponować ludzkie słabostki, ambicji i zależności.
Rozmowy za kulisami:
Jan Kajrys ? reżyser
Proszę przedstawić Teatr 44
Teatr powstał w 1992 roku w czasie kiedy byłem dyrektorem Domu Kultury w Szamocinie. Założyliśmy go wspólnie z Lubą Zarembińską. Nazwa teatru 44 pochodzi od odległości jaka dzieli nas od Piły, z której przyjeżdżała do nas Luba. Gramy od tego czasu nieprzerwanie. To nasza wielka pasja i jednocześnie zabawa. W chwili obecnej mamy dwie osoby, które występują od samego początku ? Irena Jaworska i Mirek Stróżewski. Cały zespół wywodzi się z Szamocina. Na scenie widzieliśmy też: ????????????????Basia?Lidia?..Małgorzata Giza?.
Dlaczego na Międzynarodowy Dzień Teatru wybraliście tą właśnie sztukę?
Nie ma jakiejś specjalnej celowości w tym wyborze. Ta właśnie sztuka Raorta bardzo nam się podoba, dobrze się w niej czujemy jako aktorzy. Jest tutaj wiele swobody dla odtwórców. Można wiele od siebie dodać i być kreatywnym. Jest to sztuka o tym, jak zabawna i pogmatwana może być praca podczas próby generalnej. Tak bywa i u nas, więc tym razem bawiliśmy się wraz z koncepcją autora Wielkiej Próby.
Czy zawsze w ten sposób obchodzicie Międzynarodowy Dzień Teatru?
Nie. Zawsze spotykamy się i świętujemy. Najczęściej do tej pory jeździliśmy do różnych teatrów zawodowych. Na przykład Poznania. W tym roku ze względu na epidemię takiej możliwości nie ma. Postanowiliśmy więc odwrócić role i skorzystać z zaproszenia Chodzieskiego Domu Kultury, który udostępnił nam swoją scenę oraz zaoferował przekaz online.
Nad czym pracujecie o obecnej chwili?
Przygotowujemy sztukę także autorstwa Wilhelma Raorta. Klimat jest podobny będący na pograniczu farsy i komedii. T tryptyku jakim jest ta sztuka, wybraliśmy ?Kukułkę?. Zauważyliśmy, że tego rodzaju przedstawienia są bardzo chętnie oglądane i wybierane. Trudne rzeczy nie idą. Być może włąśnie teraz potrzebujemy więcej humoru i zabawy.
Mirosław Stróżewski – aktor
Jak odnalazł się Pan w dzisiejszej roli?
Wystąpiłem w roli poczmistrza. Jest to osoba nieco groteskowa, a przede wszystkim przekorna. Ceni się wysoko, zadziera nosa i ciągle kwestionuje polecenia reżysera sztuki podczas próby. Lubię role komediowe, choć dramatycznymi też nie gardzę. Na dzień dzisiejszy wybraliśmy rzecz zabawną, i myślę odpowiednią, by na wesoło przeżyć dzień teatru. Kiedyś grywałem w kabarecie, tak więc komedia jest dla mnie wyjątkowo przyjemna. Zawsze dobrze się czuję tam, gdzie jest wesoło.
Skoro tak dobrze się Pan czuje w komedii, to poprosimy o zabawną historyjkę związaną z Pana pracą w teatrze?
Było ich wiele. Opowiem jedną, jaka przydarzyła się kiedy graliśmy sztukę ?Spowiedź w drewnie?. Ta dramatyczna sztuka przerodziła się w prawdziwy dramat. Kiedy wychodziłem na scenę, koleżanka wylała na mnie kubek kawy. Scena ma mnie czekała, a ja musiałem błyskawicznie zmienić ubranie. Wyskoczyłem w czymś zupełnie innym niż było w scenopisie. Zdumieni byli aktorzy oraz reżyser, który oglądał wszystko z boku. Życie na scenie często wymaga improwizacji.
Edytor