Z tego doświadczenia należy jednak wyciągnąć naukę. Na wypadek przyszłych, podobnych zagrożeń pandemicznych Europa musi być w stanie szybko i we własnym zakresie wyprodukować właściwe antidotum. Jeśli będziemy działali wspólnie, możemy to zrobić. Udowodniliśmy to w praktyce. Nie tylko zresztą przyczyniając się do powstania w rekordowo krótkim czasie szczepionki, ale też oferując światu unijne, cyfrowe zaświadczenia Covid. Tylko Unia to zrobiła. W Europie wygenerowano już ponad 400 mln zaświadczeń, a do systemu dołączyły 42 kraje na 4 kontynentach.
Jak powiedziała przewodnicząca UE „Inwestujemy jednocześnie w krótkoterminową odbudowę i w długoterminowy dobrobyt”. Ten „długoterminowy dobrobyt, to cała paleta problemów i koniecznych rozwiązań. Niektóre są jeszcze w planach, inne weszły w fazę realizacji, ale nie ulega wątpliwości, że Europa podjęła decyzję – europejska gospodarka musi być nowoczesna, maksymalnie cyfrowa, musimy być bezpieczni ekologicznie i zabezpieczeni socjalnie. Budujemy nowoczesną wspólnotę dobrobytu dla naszych dzieci. Nie ma sensu powtarzać tu całego jej orędzia. Mówiła bowiem zarówno o koniecznym rozwijaniu technologii 5G, jak i europejskiej suwerenności w zakresie wytwarzania półprzewodników. Mówiła o problemach migracyjnych i o instrumentach, które już są do dyspozycji i pozwalają uniknąć niekontrolowanej fali imigrantów. Mówiła o konieczności utworzenia europejskiego centrum, które gromadziłoby informacje zbierane przez poszczególne państwa członkowskie, po to by skutecznie podejmować niezbędne decyzje. To w kontekście wydarzeń na wschodnich granicach Unii, gdzie Łukaszenka prowadzi wojnę hybrydową zmierzającą do destabilizacji UE.
Pani von der Leyen mówiła też o walce z rajami podatkowymi, o planach aktywizacji zawodowej niepracującej i nieuczącej się młodzieży, o nowych funduszach przeznaczonych na sprawiedliwą transformację energetyczną. Wszystkich, którzy chcą poznać szczegóły przemówienia szefowej KE odsyłam do mojej strony internetowej liberadzki.pl, gdzie orędzie pani von der Leyen jest w całości do przeczytania.
Na tle jej przemówienia chciałbym się jednak podzielić z Państwem dwoma refleksjami. Pierwsza to taka, że przedstawione plany i zamierzenia były konsekwentnie opatrywane takimi określeniami jak „wspólnie” i „razem”. Ursula von der Leyen mówiła „zrobimy to wspólnie”, „to jest nasze wspólne zdanie” itd. To prowadzi mnie do przeświadczenia, że od dalszej integracji Unii Europejskiej nie ma odwrotu. Nieustannie globalizujący się świat sprawia, że i Unia musi stawać się coraz bardziej spójnym organizmem, działającym według akceptowanego przez wszystkich swych członków planu. Jest to w wyraźnej sprzeczności z zapowiedziami partii rządzącej w Polsce mówiącej, że „chcemy być w UE, ale jednocześnie chcemy pozostać suwerennym państwem”. To jednak nie jest to samo i zapowiada dalsze kłopoty. Rzecz rozbija się jak wiadomo o reformę wymiaru sprawiedliwości, która jako rujnująca trójpodział władz jest w Unii nie do zaakceptowania. Podobnie jak realizowane już i planowane ograniczanie wolności prasy. Unia domaga się by w Polsce, w całej rozciągłości i konsekwentnie, przestrzegano norm demokratycznego państwa prawa i praworządności zakotwiczonych zarówno w zapisach traktatowych, w orzeczeniach TSUE jak i w polskiej Konstytucji. PiS zaś podkreśla prawo do własnej interpretacji tych przepisów. Kłopot w tym, że te dwa punkty widzenia nie są tożsame. Nawiązując, choć nie wprost do Polski przewodnicząca KE powiedziała: – Nasza filozofia postępowania jest następująca: na początku zawsze jest dialog, uporczywe, jak trzeba mozolne dochodzenie do sedna sprawy. Tylko, że nie można podtrzymywać dialogu dla samego dialogu, to musi prowadzić do konkluzji, do rozwiązań. Ich celem zawsze jest obrona wspólnych wartości i fundamentów europejskiej tożsamości. Są one niezmienne, są częścią naszej duszy. „Jesteśmy gotowi ich bronić, nasze determinacja nigdy nie osłabnie” …
Jeśli więc ktoś liczy, że jakoś to będzie, że jakoś się dogadamy, to jest w błędzie. Europa, która powstaje na naszych oczach ma zapewnić dobrobyt przyszłym pokoleniom.
To nie znaczy jednak, że będzie można ją traktować jak bankomat. Nie dlatego, że na przeszkodzie stoi jakaś mityczna brukselska biurokracja i nie dlatego, że jesteśmy „pod brukselską okupacją”. Dlatego, że społeczeństwa Europy na to nie pozwolą. I to jest druga refleksja, którą chciałem się z Państwem podzielić.
Prof. Bogusław Liberadzki, eurodeputowany