Mirosław Biszof, kolarz z Ujścia, o którym nieraz już pisaliśmy na łamach Waszych Mediów, zrealizował swój plan i jednocześnie pobił życiowy rekord odległości. Zamierzał bowiem pojechać na rowerze z Kępna do Zakopanego i z powrotem. Zamiar się powiódł, a szczęśliwy Mirek odpoczywa już w domu, leczy zbolałe mięśnie i ? myśli o kolejnej wyprawie?
46-latek wyjechał zgodnie z planem, czyli 30. kwietnia o 7.oo rano. Po całym dniu jazdy, około 18. znalazł nocleg w okolicy Bytomia. Następnego ranka, po solidnym śniadaniu wsiadł na swego Ridley?a i ruszył w kierunku Oświęcimia.
–Na tym odcinku zacząłem odczuwać zmęczenie. Około 17. zakwaterowałem się w hostelu, by kolejnego dnia zmierzyć się z prawdziwym rowerowym extreme. Byłem obolały, a teren górzysty. No i wiało – wspomina.
Jadąc do stolicy Tatr Mirosław Biszof zahaczył o Przełęcz Krowiarki.
-Przełęcz ta oddziela masyw Babiej Góry od Pasma Policy. Źródła różnie podają jej wysokość: 986 m, 1009 m, 1012 m. Jest bardzo malownicza…
Cała trasa do Zakopanego wyniosła 450 km.
–Bardzo zmęczony dotarłem kolejką na szczyt Kasprowego Wierchu. Niestety, wkrótce zaczęło solidnie padać. Wsiadłem więc z rowerem do taksówki i pojechałem do Katowic. Tam znów dosiadłem mojego dwukołowca i przez Lubliniec, Kluczbork dotarłem do Nowej Wsi Książęcej niedaleko Kępna. Miejsca, z którego startowałem.
I tak Mirek w niecałe pięć dni zatoczył wielkie koło – 630 km.
–Mięśnie w udach odczuwam cały czas, no ale było trochę tego kręcenia. Teraz dochodzę do siebie i jestem mega szczęśliwy! ? cieszy się kolarz z Ujścia.
A my gratulujemy i trzymamy kciuki za kolejne wyprawy i kolejne rekordy!
(Red.)
Fot. Archiwum MB