Czy istnieje kataklizm, który potrafiłby zatrzymać fanów jazzu przed działaniem? Po zakończeniu Jubileuszowych 50. Warsztatów Cho-jazz 2020, wygląda na to, że nie! Organizatorzy i uczestnicy, stanęli na wysokości zadania. Na przekór pandemii, przez dwanaście dni i nocy, muzyka w naszym mieście nie milkła.
Nie ma powodu aby martwić się o kolejne edycje imprezy. W Chodzieży jazz grać nie przestanie. Formułka Jurka Owsiaka ?Gramy do końca świata, a nawet dłużej?, zapewne i tutaj się sprawdzi. Organizatorzy Jubileuszowych Warsztatów, podjęli się karkołomnego, ale i niezwykle odpowiedzialnego zadania. Potrzeba niezwykłej odwagi oraz determinacji, aby sprostać zadaniu przeprowadzenia międzynarodowej imprezy muzycznej w warunkach, które w tym roku, śmiało można nazwać ekstremalnymi. Kiedy wybrzmiały ostatnie akordy finałowego koncertu, zdaliśmy sobie sprawę z sukcesu, jaki odnieśli wszyscy uczestnicy tegorocznych wydarzeń. Kadra, dyrektorzy, sponsorzy, technicy, pracownicy obsługi, studenci, a także publiczność, złożyli hołd Warsztatom. Złożyli ukłon imprezie, która trwa tutaj nieprzerwanie, od pięćdziesięciu lat. Prawda, uczestników było mniej, ograniczenia i procedury uciążliwe, warunki trudne. Jednak duch wspólnego działania i muzykowania pozostał. I jak zwykle na koniec, po niejednym policzku, spłynęła zwyczajowa łza rozstania.
Najważniejszym symbolem oraz dokumentem Jubileuszowych Warsztatów Cho-jazz 2020, stała się książka. Napisana przez dyrektora artystycznego, Janusza Szroma, monografia Warsztatów, stała się świadectwem wielkości oraz ważności tej imprezy. Z autorem rozmawiamy w przerwie wydarzeń.
Kto wpadł na pomysł wydania książki na pięćdziesięciolecie Warsztatów Cho-jazz?
Już w ubiegłym roku, kiedy zbliżał się jubileusz, zaczęliśmy rozmawiać z Marcinem Kitą, dyrektorem domu kultury w Chodzieży, o konieczności zaakcentowania tego faktu w szczególny sposób. Zastanawialiśmy się nad formułą tego wydarzenia, listą gości oraz związanych z rocznicą wydarzeń. Obu nam tlił się też w głowach pomysł, aby zostało też coś trwałego na papierze. Kiedy przejrzeliśmy wspólnie zgromadzone przez Marcina w archiwach ChDK materiały, doszliśmy do wniosku, że należy to wszystko zebrać, uporządkować oraz opublikować. Początkowo miała być to broszura, złożona z biogramów ludzi związanych z warsztatami. Miały to być kolejne wspomnienia, wszystkich dyrektorów artystycznych Warsztatów. Było ich w historii Cho-jazzu trzynastu. A to już pokazywało skalę opracowania. Kiedy wracałem z ubiegłorocznych warsztatów do domu, w myślach układałem plan działań. Szybko zdałem sobie sprawę, że pięćdziesięciu lat tak dużych i bogatych w wydarzenia i osobowości imprez nie da się zmieścić w kilkudziesięciostronicowej broszurze. Końcowej oceny dokonałem, kiedy Marcin przywiózł mi do domu komplet materiałów z chodzieskiego domu kultury. Tego była tona: kroniki, zdjęcia, wycinki prasowe, plakaty, zapiski, bilety itd. Przejrzałem też wszystkie wydania magazynów Jazz i Jazz Forum, oraz zawarte w nich informacje dotyczące warsztatów. Sporządziłem także listę nazwisk ludzi związanych z warsztatami i nawiązałem z nimi kontakt. Ogrom dokumentów oraz informacji sprawił, że zaproponowałem wydanie obszernej książki. Książki, dokumentującej funkcjonowanie Warsztatów w Chodzieży na przestrzeni pięćdziesięciu lat.
Jaki kształt książki zaproponowałeś?
Ostateczna koncepcja dojrzewała we mnie w miarę napływu materiałów. Jak wspominałem było ich bardzo wiele i różnego rodzaju. Warto wspomnieć, że było to ponad 10 tysięcy zdjęć, które należało opisać, skatalogować, a na koniec wybrać do publikacji. Podobnie było z dokumentami, które gromadziłem i precyzyjnie skanowałem. Kształt opracowania rodził się w mojej głowie w miarę napływu źródeł oraz informacji. Ostateczne przyjąłem historyczną, rocznikową koncepcję książki.
A jak nad nią pracowałeś?
To była benedyktyńska robota we współczesnym, cyfrowym wydaniu. Na początek stworzyłem foldery z posegregowanymi rocznikowo materiałami. Osobno filmy, dokumenty, zdjęcia, dźwięki itd. W ten sposób powstała baza do dalszej pracy. Takich plików, zebrało się około cztery tysiące. W każdym setki informacji. Dodam, że gdyby nie współczesne metody komunikacji oraz technologie, praca zajęłaby zapewne kilku osobom co najmniej parę lat. Za ogrom pracy, który wykonałem, zapłaciłem niestety zdrowiem. Pracowałem nawet po 17 godzin dziennie. Komputer odcisnął na moim zdrowiu swoje piętno. Tylko sprawna pomoc rehabilitanta, pozwoliła mi uniknąć ingerencji chirurga.
Można więc zaryzykować tezę, że przez rok stałeś się chodzieżaninem?
Rzeczywiście można. Przez cały ten czas moje życie było związane z Chodzieżą. Mogę ją dziś nazwać moim miastem. To było i jest bardzo emocjonalne dla mnie miejsce. Zainteresowałem się Chodzieżą i jego historią. Zacząłem nawet gromadzić albumy i pamiątki. Rzecz jasna, szczególnie bliskie są mi miejsce gdzie odbywają się Warsztaty ? park, sale koncertowe, pokoje do nauki, czy amfiteatr. Chwilami czuję jakbym tu był od 1971 roku. Od momentu powstania Warsztatów przed pięćdziesięciu laty.
Chodzieskie Warsztaty odwiedziło wiele osób o światowej sławie. Opowiedz o ich bytności w Chodzieży.
Na pewno jedną z najbardziej znanych osób odwiedzających Warsztaty była żona Luisa Armstronga, Lucille. Przyjechała tutaj w roku 1974, aby promować twórczość swojego męża i światowej sławy trębacza. Kolejnym, unikalnym muzykiem który ?zahaczył? o Chodzież, był twórca nurtu World Music ? Don Cherry. Odwiedził też warsztaty znakomity, skandynawski saksofonista Bernt Rosengren (tytułowy bohater jednej z kompozycji K. Komedy napisanej dla filmu ?Nóż w wodzie?) oraz amerykański perkusista Stu Martin (1973). Gwiazd jazzu, które zostawiły swój ślad na warsztatach jest cały panteon. Można śmiało powiedzieć, że trudno jest znaleźć w Polsce muzyka jazzu, który nie otarł się o Chodzież. Z pewnością zaś, każdy o tym miejscu słyszał, i to wiele.
W procesie tworzenia książki ważne było odnalezienie nie tylko listy gości, ale też uczestników Warsztatów. Kogo udało ci się odnaleźć?
Muzyków, którzy uczestniczyli w Warsztatach i zrobili kariery jest bardzo wielu. Jednym z pierwszych jest Ryszard Rynkowski, który był tutaj niepozornym studentem w roku 1972. Pobierał wtedy lekcje w klasie fortepianu u prof. Jana Jarczyka, a potem, jak wiadomo, zrobił wielką karierę jako wokalista. Uczennicą była tutaj w 1974 także Grażyna Łobaszewska. Ćwiczyła na fortepianie i także stała się później wielką gwiazdą wokalistyki. Dzwoniłem do wielu znanych osób, które potwierdzały swoją obecność w Chodzieży. Grażyna Łobaszewska, opowiada na stronach mojej książki o swoim pobycie oraz występie z Donem Cherrym. Na pierwszych Warsztatach w Chodzieży swoją pozycję ugruntował znakomity zespół Laboratorium, który właśnie stąd pojechał na słynny festiwal Jazz nad Odrą i odniósł tam spektakularny sukces. W książce, o swoich związkach z Warsztatami w Chodzieży opowiada 160 osób. Nie sposób przytoczyć choćby części wspomnień. Trzeba wziąć książkę do ręki i ją przeczytać.
Wygląda na to, że przez ostatni rok przestałeś uprawiać zawód wokalisty?
Tak było. Przestałem rzeczywiście śpiewać. Praca nad książką o Warsztatach pochłonęła mnie bez reszty. Zapomniałem o otaczającym mnie świecie. Rozstałem się niemal z domem, bo całymi dniami przesiadywałem w pracowni, gdzie powstawała książka. Rozstałem się z żoną Magdą i dwójką dzieci, by sprostać zadaniu. Na szczęście rodzina potrafiła zrozumieć moją pasję, za co dziękuję im serdecznie na łamach waszej gazety. Byłem w tym czasie, dla nikogo spoza książki, praktycznie nieobecny. Żyłem wyłącznie Chodzieżą.
Skoro sprawy tak daleko zaszły, to może zostaniesz już pisarzem, biografem lub dokumentalistą jazzowym?
Nie wykluczam takiej sytuacji. Już jakiś czas temu, odkryłem w sobie pasję dokumentalisty, zbieracza faktów, źródeł oraz rozmów z ludźmi. Mam olbrzymią satysfakcję z tak wykonanej pracy, czego dowodem może być choćby moja stała rubryka w czasopiśmie Jazz Forum, gdzie opisuję historię narodzin najpiękniejszych polskich kompozycji jazzowych. Wracając do chodzieskiej monografii, to mam nadzieję, że sprostałem zadaniu. Ta książka była bardzo potrzebna. Potrzebna nie tylko ludziom, o których pisałem. Jest potrzebna też Chodzieży i jej mieszkańcom.
Skoro jest tak ważna, to gdzie można ją nabyć? Bo obecny nakład już się wyczerpał.
W Bibliotece Miejskiej będą prowadzone zapisy na zakup tej książki. I wszystkich gorąco zachęcam do tego, by zapisali się na tę listę. Im więcej będzie chętnych, tym tańszy będzie każdy, pojedynczy egzemplarz. Nie cena jednak świadczy o jej wartości. Książka jest rzeczowym dowodem na to, jak wielu ludzi ma ogromny szacunek do tego miasta. Świadczy o jego wyjątkowości. Chodzieżanie mogą być dumni z miejsca w jakim żyją i z tego, jak wiele osób ma je w swoim sercu. Stworzone przed pięćdziesięciu laty Warsztaty, stały się symbolem. Miejscem gdzie rodził się polski jazz. Warto o tym pamiętać.
Edytor
Foto: Jowita Mormul