PIŁA. Pięknie meandrująca Gwda w rejonie Leszkowa urzekła już wielu. Niestety, są i tacy, którzy ten niepowtarzalny zakątek pilskiego krajobrazu permanentnie szpecą. Śmieciami. Ta patologia ? bo inaczej tego nazwać nie można ? z małymi przerwami trwa od lat. Mimo, iż teren ten jest często monitorowany przez służby leśne, śmieciarze wciąż czują się bezkarni. Poza tym miejsce to ma także walory przyrodnicze. W urwisku nad rzeką swoje siedliska mają bowiem zimorodki, ptaki objęte ścisłą ochroną gatunkową. Przez walające się odpady, ale i? wędkarzy, ich los wydaje się przesądzony.
Jeśli ktoś myślał, że problem dzikich wysypisk załatwią PSZOK-i, to się pomylił. Śmieci nadal walają się po lasach, parkach, w rowach. Dlaczego? To proste ? jeśli komuś wyrzucanie odpadów ?gdzie popadnie? weszło w krew, to raczej się z tego nie wyleczy. Bo to jest nałóg, który w tym przypadku nie zabija człowieka, lecz świat, który go otacza.
O jednym z takich nielegalnych śmieciowisk – na Leszkowie – poinformował ostatnio Artur Łazowy, prezes Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych Effata w Pile.
-Nagminnie miejsce przy ulicy Na Leszkowie tuż przy brzegu rzeki Gwda, stało się składowiskiem odpadów. W ostatnich miesiącach podejmowaliśmy działania, by ukrócić ten proceder zawiadamiając Urząd Miasta, Starosto Powiatowe, Lasy Państwowe i Polski Związek Wędkarski. Przed dwoma miesiącami Lasy w swojej części uprzątnęły to miejsce. Dzisiaj mamy kolejny przykład wandalizmu. Sterta śmieci zaległa w tym tak pięknym miejscu.
Zdarzenie potwierdza rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Pile.
-Leśnicy otrzymali zgłoszenie, że niedaleko przejazdu kolejowego w Leszkowie, nad rzeką Gwdą wyrzucono śmieci do lasu. Leśniczy udał się na miejsce i o zaistniałej sytuacji powiadomił straż leśną, która wszczęła postępowanie. Wśród odpadów znaleziono rzeczy pozwalające na identyfikację ich właściciela ? podkreśla Dominka Nadolna zapewniając: -Każdy sygnał o pojawieniu się dzikich wysypisk jest dla pilskich leśników bardzo ważny. Cieszy fakt, że także obywatelom zależy na czystym lesie, dlatego reagujemy od razu na takie zgłoszenia.
Jak dodaje, pilscy leśnicy na bieżąco likwidują dzikie wysypiska, organizują akcje sprzątania lasu oraz edukują o negatywnym wpływie śmieci na przyrodę. Dają przykład i namawiają innych w mediach społecznościowych (i nie tylko) do udziału w akcji #zabierzzlasu. Tworzą infografiki, filmy i podcasty o tym niechlubnym procederze – jednak śmieci nadal lądują w lesie.
Od początku roku Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Pile zapłaciła za sprzątanie śmieci wyrzuconych do lasu prawie 405 tys. złotych. W skali kraju to koszty 2 mln zł. Śmieci zebrane z lasów w trakcie jednego roku wypełniłyby 1000 wagonów kolejowych. Te liczby mogą i powinny podziałać na wyobraźnię.
-Śmieci są śmiertelnym zagrożeniem dla zwierząt, mogą przyczynić się do powstawania pożarów, skazić wodę, glebę i atmosferę. Niektóre z nich rozkładają się kilka tygodni (papier toaletowy), miesięcy (skórka pomarańczy) lub nawet setki lat (plastikowa butelka), jednak mnóstwo jest takich, które nie rozłożą się nigdy (sztuczne choinki, styropian) ? przestrzega rzecznik pilskiej RDLP.
Jednak nielegalne wysypisko i niereformowalni śmieciarze (którym po udowodnieniu czynu grozi mandat w wysokości 500 zł i obowiązek uprzątnięcia śmieci), to tylko połowa problemu.
Ta druga – to niszczenie miejsca bytowania zimorodka, ptaka, który jest objęty ścisłą ochroną gatunkową, i którego gniazda w skarpie nad korytem Gwdy nieopatrznie niszczą wędkarze.
-Od dłuższego czasu obserwujemy, że na terenie miasta, w miejscach szczególnie cennych przyrodniczo, pięknych krajobrazowo i będących siedliskiem rzadkich ptaków, np. zimorodek, mamy do czynienia ze dewastacją środowiska i zaleganiem odpadów ? zaznacza Łazowy, który przygląda się tej sytuacji od dłuższego czasu.
–W sierpniu kierowałem pismo do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu oraz do Pana Piotra Głowskiego, prezydenta Piły w sprawie zainteresowania się terenem nad Gwdą, w okolicy przejazdu kolejowego (ulice Młodych – Na Leszkowie). Jest tam nielegalny zjazd, z którego korzystają kierowcy, pozostawiając spore ilości odpadów, głównie części samochodowych. Dodatkowym ważnym powodem zabezpieczenia tego miejsca jest gniazdo zimorodka, w norze w urwisku nad rzeką. Liczne śmieci, parkowanie samochodów, a w części także wędkarze niszczą to delikatne miejsce poprzez osypywanie skarpy ? kontynuuje prezes Effaty sugerując, by miejsce to zabezpieczyć znakiem zakazu wjazdu lub szlabanem.
Takie rozwiązanie wydaje się proste, ale nie do końca. Po pierwsze teren ten ma kilku właścicieli. Po drugie ? gdyby działać tą metodą, należałoby podobnie oznakować większość terenów leśnych, w wielu bowiem miejscach znajdują się jakieś przyrodnicze osobliwości, które należy chronić? także przed ludźmi niestety.
A poza tym żaden szlaban czy znak drogowy nie przestraszy zagorzałego wędkarza, a tym bardziej ?nałogowego?, bezrefleksyjnego śmieciarza, który zawsze znajdzie miejsce na swoje odpady. Tylko nie tam, gdzie powinny się one znaleźć.
(Red.)
Fot. Artur Łazowy