Kraje członkowskie nie powinny dawać się rozgrywać szefom firm farmaceutycznych!

Chodzież Czarnków Najnowsze Piła Polityka Regiony Trzcianka Wałcz Wydarzenia Złotów

Kraje członkowskie nie powinny dawać się rozgrywać szefom firm farmaceutycznych. Dlatego osobiście bardzo mocno opowiadam się za tym, co robi Komisja Europejska, bo KE jest nasza. A firmy farmaceutyczne nasze nie są – mówi o zamieszaniu wokół dostaw szczepionek do UE Bogusław Liberadzki, europoseł SLD. Polityk opowiada się również za ograniczeniem eksportu szczepionek do krajów spoza Wspólnoty.

Mimo kolejnych problemów z dostawami szczepionek szefowa Komisji Europejskiej utrzymuje, że do końca lata uda się zaszczepić 70 proc. dorosłej populacji UE. Uda się?

Bogusław Liberadzki, europoseł SLD: – To możliwe, ponieważ wydarzyło się kilka rzeczy: m.in. dostawy dawek zwiększy Pfizer i do obrotu dopuszczono szczepionkę Johnson&Johnson. Ponownie wielkość dostaw ograniczyła AstraZeneca, ale ten ubytek uda się zapełnić z tych dwóch pierwszych źródeł.

Czyli optymizm w panu jeszcze jest?

– Bardziej realizm i nadzieja, że to się może spełnić, ponieważ KE traktuje to jako priorytet. Pamiętajmy, że KE występuje tutaj jako poważny, duży kontrahent, którego nie wolno lekceważyć. To nie jest kwestia jednej pandemii. Jeśli firmy chcą funkcjonować na europejskim rynku, to muszą mieć dobre relacje z KE, jako regulatorem i odbiorcą. Dodatkowo KE jest konsekwentna w tym, co robi oraz reaguje dynamicznie i elastycznie na zmieniającą się sytuację. Nie tylko post factum, ale też z wyprzedzeniem.

Dynamicznie i elastycznie? Tymczasem na ostatnim szczycie Rady Europejskiej unijni przywódcy zarzucali KE, że działa zbyt wolno, że nie ma instrumentów do egzekwowania zapisów umów, że je źle skonstruowano… Zresztą sama Ursula von der Leyen była w Parlamencie Europejskim, żeby się z tego tłumaczyć.

– To jest zasada, które regularnie daje o sobie znać – jeśli jest sukces, to jego ojcem jest rząd kraju członkowskiego, ale jeśli jest porażka, to winna jest Bruksela, w tym przypadku KE. Takie oceny są normalną praktyką i nie przypisywałbym im nadzwyczajnego znaczenia. Należy uszanować to, co robi Komisja i na ile jest skuteczna. A z polskiego punktu widzenia jest skuteczna, bo gdyby nie stanowisko KE, scentralizowany zakup szczepionek i sposób dystrybucji do krajów UE, to Polska znajdowałaby się – śmiem twierdzić – w dużo gorszej sytuacji.

Tylko to nie jest zasługa samej KE, bo szefowie państw uzgodnili, że te zakupy będą wspólne.?

– Komisja zawnioskowała, szefowie uzgodnili. KE nie wychodzi ponad swój mandat, ponieważ głos decydujący mają tutaj szefowie państw. KE wykonała dużą pracę. Kraje członkowskie nie powinny dawać się rozgrywać szefom firm farmaceutycznych. Dlatego osobiście bardzo mocno opowiadam się za tym, co robi KE, bo KE jest nasza. A firmy farmaceutyczne nasze nie są.

W czwartek EMA wydała oświadczenie w sprawie AstraZeneki, ale nie wszystkie kraje zadeklarowały od razu powrót do szczepień tym preparatem. Na ile to zamieszanie to efekt podejrzeń, że Wielka Brytania celowo nie wysyła dawek do UE oraz retorsji ze strony krajów członkowskich?

– Trudno powiedzieć, natomiast wiele państw kieruje się podejściem emocjonalnym. Dla mnie ważne jest to, co mówią instytucje do tego powołane – czyli Europejska Agencja Leków oraz polskie Ministerstwo Zdrowia.

Które kraje kierują się argumentami emocjonalnymi?

– Z reguły te, które stoją przed wyborami parlamentarnymi. Na przykład Holandia. Tam wybory już się zakończyły, więc zobaczymy, co zrobią. Niemcy mają wybory we wrześniu. Ale było już kilka elekcji landowych, w których źle wypadło CDU. Każdy kraj ma inne uwarunkowania. Mamy też państwa, które zdecydowały się na zakup rosyjskiej szczepionki. Osobiście nie namawiałbym do pójścia w tym kierunku tak długo, aż Sputink V nie zostanie przebadany przez EMA. Musimy potwierdzić, czy jest skuteczny i bez skutków ubocznych. Jednak niektóre kraje podjęły to ryzyko. I właśnie to też jest podejście emocjonalne. Jeśli widzę na ekranie premiera Viktora Orbana, który przyjmuje Sputnika V, to mam dwie wątpliwości: czy to na pewno Sputnik V oraz że to jest coś wręcz propagandowego.

Szefowa KE grozi, że UE może zdecydować o ograniczeniu eksportu szczepionek do krajów spoza Wspólnoty. Czy to jest na tym etapie potrzebne?

– To już się zdarzyło. Dwukrotnie zablokowano eksport poza UE. I tak, to jest potrzebne tak długo, jak długo nie wyszczepimy naszych obywateli w stopniu satysfakcjonującym. Musimy pokazać obywatelom UE, że ktoś się o nich troszczy i nie są pozostawieni sami sobie.

Kilka dni temu KE przedstawiła projekt Zielonych Zaświadczeń Cyfrowych, czyli tzw. paszportów szczepień. Podoba się panu ten pomysł?

– Sam pomysł jest ciekawy. To jest kwestia odpowiedzialności za życie i zdrowie oraz kwestia ochrony innych ludzi przed możliwością zarażenia.

A co ze swobodą przemieszczania się? Przecież to podstawowe prawo UE.

– Zapewnienie mobilności jest prawem podstawowym, ale takim samym prawem jest też zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom, w tym bezpieczeństwa zdrowotnego. O tym, jak zaświadczenie będzie respektowane na terenie danego kraju członkowskiego, decyduje to państwo. Władze muszą wiedzieć, kto przyjeżdża i czy zgadzają się na to w ramach obowiązujących u nich obostrzeń. Sytuacja epidemiczna w UE jest bardzo zróżnicowana i musimy na to praktycznie odpowiadać. Pamiętajmy – naszym celem jest walka z pandemią.

Parlament Europejski poprze projekt Zielonego Zaświadczenia Cyfrowego?

– Jest takie oczekiwanie. Moja grupa polityczna wyraziła już dla niego poparcie, choć nadal czekamy na szczegóły. Patrząc po większości w PE to jest szansa, że to zostanie przyjęte, o ile oczywiście zostanie przedstawione w sposób wykonalny i egzekwowalny. Bo pamiętajmy, że system musi być czytelny.

Jerzy Roch
Fot. BL (FB)

– Komisja zawnioskowała, szefowie uzgodnili. KE nie wychodzi ponad swój mandat, ponieważ głos decydujący mają tutaj szefowie państw. KE wykonała dużą pracę. Kraje członkowskie nie powinny dawać się rozgrywać szefom firm farmaceutycznych. Dlatego osobiście bardzo mocno opowiadam się za tym, co robi KE, bo KE jest nasza. A firmy farmaceutyczne nasze nie są. W czwartek EMA wydała oświadczenie w sprawie AstraZeneki, ale nie wszystkie kraje zadeklarowały od razu powrót do szczepień tym preparatem. Na ile to zamieszanie to efekt podejrzeń, że Wielka Brytania celowo nie wysyła dawek do UE oraz retorsji ze strony krajów członkowskich? – Trudno powiedzieć, natomiast wiele państw kieruje się podejściem emocjonalnym. Dla mnie ważne jest to, co mówią instytucje do tego powołane – czyli Europejska Agencja Leków oraz polskie Ministerstwo Zdrowia. Które kraje kierują się argumentami emocjonalnymi? – Z reguły te, które stoją przed wyborami parlamentarnymi. Na przykład Holandia. Tam wybory już się zakończyły, więc zobaczymy, co zrobią. Niemcy mają wybory we wrześniu. Ale było już kilka elekcji landowych, w których źle wypadło CDU. Każdy kraj ma inne uwarunkowania. Mamy też państwa, które zdecydowały się na zakup rosyjskiej szczepionki. Osobiście nie namawiałbym do pójścia w tym kierunku tak długo, aż Sputink V nie zostanie przebadany przez EMA. Musimy potwierdzić, czy jest skuteczny i bez skutków ubocznych. Jednak niektóre kraje podjęły to ryzyko. I właśnie to też jest podejście emocjonalne. Jeśli widzę na ekranie premiera Viktora Orbana, który przyjmuje Sputnika V, to mam dwie wątpliwości: czy to na pewno Sputnik V oraz że to jest coś wręcz propagandowego. Szefowa KE grozi, że UE może zdecydować o ograniczeniu eksportu szczepionek do krajów spoza Wspólnoty. Czy to jest na tym etapie potrzebne? – To już się zdarzyło. Dwukrotnie zablokowano eksport poza UE. I tak, to jest potrzebne tak długo, jak długo nie wyszczepimy naszych obywateli w stopniu satysfakcjonującym. Musimy pokazać obywatelom UE, że ktoś się o nich troszczy i nie są pozostawieni sami sobie. Kilka dni temu KE przedstawiła projekt Zielonych Zaświadczeń Cyfrowych, czyli tzw. paszportów szczepień. Podoba się panu ten pomysł? – Sam pomysł jest ciekawy. To jest kwestia odpowiedzialności za życie i zdrowie oraz kwestia ochrony innych ludzi przed możliwością zarażenia.?