Algieria pachnąca daktylami

Chodzież Najnowsze Podróże Wydarzenia

CHODZIEŻ. W ubiegłym tygodniu w Chodzieży, otwarto wystawę fotograficzną zatytułowaną Deglet Nour. Jej autor, Tytus Grodzicki, przebywał w Algierii jako nastoletni chłopiec. Po wielu latach powrócił by utrwalić obrazy zapamiętane z dzieciństwa. Fascynujące efekty tej wyprawy można oglądać jeszcze przez kilka tygodni w miejscowym MDK.

Wystawa wywiera na oglądających potężne wrażenie. Czarno-białe zdjęcia są dokumentem codziennego życia mieszkańców Algierii. Nie jest to jednak bezduszna rejestracja faktów. Grodzicki pozostawia na nich piętno swoich emocji oraz więzi z krajem i ludźmi, którzy są mu bliscy. Wystawie towarzyszy album/książka, którą przygotował zespół specjalistów przy współpracy z piszącym po francusku algierskim pisarzem, Yasminem Khadrą oraz Polakiem, Bartkiem Sabelą. W przedmowie napisano: – „Deglet Nour oznacza  najdoskonalsze daktyle, a dosłownie „palec światłości”. To światło prowadzi fotografa i prowadzi przez fotografie. Dzięki niemu powstała opowieść z kraju, o którym większość z nas nic nie wie. Odnajdujemy codzienność bez zbędnych emocji absorbujących odbiorcę wydarzeń. Autor jest blisko, kadruje lekko z dołu, pozostając niewidocznym dla fotografowanych. Dostrzega bohaterów bez imienia: chłopców grających w piłkę, przytulających się mężczyzn, dyskusję na targu czy parę spędzającą wspólnie czas, ale też kobiety, których obraz wymyka się stereotypom.

Tytus Grodzicki nie patrzy na Algierię z góry. Przygląda się jej uważnie, przywołując znajome krajobrazy i sytuacje. Cierpliwie i z dystansem śledzi współczesny świat, dając przedsmak nieodkrytej Algierii”. Przechodząc obok MDK-u, warto przypomnieć sobie ten fragment i znaleźć chwilę by zobaczyć ten kraj w perspektywie szczerości, spostrzegawczości i sztuki fotograficznej na najwyższym poziomie.

Tytus Grodzicki – wywiad

Jest Pan z zawodu inżynierem. Od kiedy i dlaczego Pan fotografuje?

Jestem z zawodu ekonomistą i jako manager prowadzę firmę inżynierską, natomiast od wielu lat interesuję się fotografią. W mojej rodzinie fotografują/fotografowali: starszy brat, tata, kuzyn mamy, babcia i jej brat (Zygmunt Wrześniowski – ze szkoły Bułhaka), którego czarno-białe pejzaże wisiały zawsze na ścianach w babcinym pokoju. Wyjazdy zagraniczne i wakacyjne z wczesnej młodości to dla mnie obrazy – myślę, że duża część z moich wspomnień odżywa w mojej głowie, jako powielenie rodzinnych odbitek lub slajdów. Fotografia jest uzupełnieniem mojego patrzenia na świat. Mam to szczęście, że już od lat dziecięcych dużo podróżowałem i miałem do czynienia z innymi kulturami. To głównie kształtuje moje postrzeganie świata, a fotografia harmonijnie wzmacnia moją ciekawość i chęć obserwacji.

Dlaczego Algieria stała się dla Pana tak bliska?

W latach osiemdziesiątych wielu Polaków pracowało w Algierii. Tak też było z moimi rodzicami, którzy są inżynierami. Wyjazd przypadł na połowę piątej i całą szóstą klasę mojej szkoły podstawowej. W tamtych latach rzadko wyjeżdżało się za granicę, a co dopiero na inny kontynent, tym bardziej doświadczenie wyjazdu mocno odcisnęło się w mojej pamięci. Czuję się tam dobrze i swobodnie.

Fotografiom z Algierii towarzyszy książka. Proszę o niej opowiedzieć.

Tak, w zasadzie kolejność była odwrotna: wpierw powstała książka, a potem wystawa. Do jej przygotowania udało mi się zgromadzić wspaniały zespół ludzi: i tak edytorami są Monika Szewczyk-Wittek i Filip Ćwik, a projektantką Aneta Kowalczyk, współwydawcą BlowUpPress. Książka oprócz moich zdjęć, zawiera teksty dwóch autorów, Algierczyka i Polaka. Jest tekst Yasmina Khadry, który jest znanym pisarzem algierskim, piszącym po francusku. Myślałem, że najtrudniej będzie do niego dotrzeć. Okazało się jednak, że z całej listy pisarzy, których planowałem zaprosić do projektu, to właśnie on najchętniej odpowiedział. Khadra napisał swój tekst na bazie zdjęć, które mu wysłałem. Z Bartkiem Sabelą było podobnie. Okazało się, że nasze sposoby widzenia świata mają wiele punktów wspólnych. Album wyszedł znakomicie: okładka ma ciepły, miodowo-złoty kolor jak skórka daktyla, przez którą prześwieca jedno z najważniejszych zdjęć.

Czy chciałby Pan coś dodać do tej rozmowy? Może coś o planach na przyszłość najbliższą i dalszą?

Cieszę się bardzo z dobrego przyjęcia moich prac, wystawa Deglet Nour była pokazywana w wielu miejscach w Polsce i za granicą – wszędzie wywołując bardzo pozytywne emocje u odbiorców. Mam nadzieję, że podróżując po świecie, ale również u nas w kraju, dalej będę mógł być czułym obserwatorem codzienności i piękna zwykłych ludzkich zachowań, co przyniesie kolejne materiały, którymi z przyjemnością podzielę się z Państwem.

Edytor