PIŁA. Życie nie dla wszystkich jest łaskawe, chociaż zdarza się, że taki, a nie inny los fundujemy sobie na własne życzenie. Jednak każdy z nas ma prawo się pogubić, zatracić… I właśnie w takich trudnych chwilach ważne jest, by ktoś podał nam pomocną dłoń. Taką, jak dłoń pani Agnieszki…
To wydarzyło się wczoraj w Pile. Historia jakich wiele, a jednak inna…
–Wczoraj przed Orlenem na ulicy Poznańskiej w Pile zaczepił mnie Pan, który prosił o jedzenie. Ma na imię Marek. Ma 55 lat. Mieszka w pustostanie razem z kolegą. Około tygodnia temu 3 łobuzów napadło ich. Kolega został skopany, panu Markowi podpalono nogę… Pan Marek nie prosił o pieniądze, do wózka włożył tylko chleb, kiełbasę i wodę. O wszystko zapytał, czy może. Pozostałe artykuły wkładałam sama, bo on mówił, że już wystarczy, że nie trzeba. Zapytał, czy miałabym jakąś pracę dla niego. Ale nie jestem z Piły. FB ma wielką siłę, duży zasięg i setki dobrych ludzi. Życie bywa przewrotne i każdego z nas może spotkać taki smutny los jak pana Marka. Może ktoś by chciał pomóc? Jeździ do Piły i kupiłby trochę jedzenia? Może ktoś zna się na oparzeniach i ulżyłby temu panu wbólu? Może jakaś praca choćby dorywcza się znalazła? Ci ludzie nie proszą o wiele. Karma wraca, dobro też wróci – napisała na Facebooku pani Agnieszka prosząc o udostępnianie postu.
Na odzew nie czekała długo.
-Waszych wiadomości są setki. Aż serce rośnie i wiara w ludzi wraca. Jesteście wielcy! – skomentowała kilka godzin później.
Kobieta pojechała dzisiaj w południe na Poznańską 66. To właśnie tam koczuje p. Marek ze swoim znajomym. Chciała porozmawiać, nikogo jednak nie została. Rozejrzała się więc po tym opuszczonym lokum i zrobiła kilka zdjęć…
–Nie ma prądu ani wody. Przydałyby się też materace – kontynuuje p. Agnieszka.
Pod postem, który opublikowała – za zgodą p. Marka – pojawiło się jego zdjęcie. „Życzliwi” zdążyli już donieść kobiecie o alkoholowym problemie mężczyzny, chociaż ta będąc pod „66” żadnych butelek po wódce nie widziała.
***
Po co właściwie piszemy o tej historii? To proste – by po raz kolejny pokazać, że wśród nas są i ludzie wielkiego serca, którzy pomogą każdemu w każdej sytuacji. I bestie, które bez żadnego powodu mogłyby nawet zabić. Na szczęście tych „aniołów” jest więcej.
Bez względu na to, czy „mieszkający” w pustostanie mężczyźni mają problem alkoholowy, czy go nie mają, pewne jest jedno – obaj potrzebują pomocy. I na tę pomoc, przynajmniej doraźną, mogą liczyć. Wielu internautów skontaktowało się już w tym celu z p. Agnieszką.
Bulwersuje jednak fakt, że p. Marek i jego kolega zostali brutalnie zaatakowani przez grupę młodych ludzi, a raczej zbirów, bo na miano tych pierwszych też trzeba sobie zasłużyć. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że tą sprawą zainteresują się odpowiednie organa i zwyrodnialców prędzej czy później, ale dopadnie ręka sprawiedliwości.
(Red.)
Fot. p. Agnieszka