DZIERZĄŻENKO. Moi rodzice od wielu lat mieszkają na gospodarstwie rolnym ledwo wiążąc koniec z końcem. 12 lutego 2021 roku, około godziny 4.30 w moim rodzinnym domu wybuchł pożar. Tak zaczyna się nasza trudna historia….
?Mama wstała około 4 rano do toalety. Po chwili usłyszała jakiś hałas na strychu. Przestraszyła się sądząc, że ktoś się włamał. Pobiegła obudzić tatę. Tata wszedł na schody prowadzące na strych i zobaczył kłęby dymu ? opowiada pani Anna. ?Rodzice szybko powiadomili służby ratunkowe, ale zanim przyjechali strażacy, sami próbowali ugasić płomienie. Niestety było już za późno, aby cokolwiek uratować.
Akcja trwała 4 godziny. Podczas gaszenia pożaru została również zalana dolna część domu i obecnie nie nadaje się do zamieszkania.
Pani Anna: ?Rodzicom jest trudno, gdyż zostali bez bieżącej wody, prądu i ogrzewania. Do tego mrozy nie pomagają, a na gospodarstwie są również zwierzęta, którymi codziennie trzeba się zajmować (pojenie, karmienie, dojenie). Trudno mi prosić o pomoc w takiej sytuacji, jednak nic innego nam nie pozostało. Nigdy byśmy nie sądzili, że dotknie nas taka tragedia… Za każde dobre serce serdecznie dziękujemy!
Rodzicom p. Anny można pomóc pod tym linkiem: https://zrzutka.pl/bx2bm3
(Red.)
Fot. zrzutka.pl