SZUBIN. W Szubinie (woj. kujawsko-pomorskie) proboszcz zlikwidował grób kobiety i pochował tam inną osobę. Rodzina zmarłej jest zbulwersowana. Tym bardziej, że miejsce mieli opłacone do 2031 roku. Co na to proboszcz? Nie przyznaje się do błędu i odmawia komentarza.
Sprawę nagłośnił dziennik „Fakt”.
Wydarzyło się to w lipcu tego roku. Rodzina Żuków uczestniczyła w pogrzebie znajomego. Gdy dotarli do miejsca pochówku, byli zszokowani. Okazało się bowiem, że zmarły mężczyzna ma być pochowany w miejscu, gdzie leży babcia pani Katarzyny Żuk.
Na cmentarzu zawrzało od emocji. Pani Katarzyna zażądała wyjaśnień od księdza prowadzącego ceremonię. Ten z kolei pytał, czy rodzina ma przy sobie dokumenty na to miejsce. „Czy ktoś nosi takie rzeczy w torebce?” – grzmiał pan Jerzy Żuk w gazecie „Fakt”.
Jak donosi dziennik, protesty państwa Żuków okazały się jednak nieskuteczne. Pochówek się odbył, a proboszcz parafii pw. św. Marcina Biskupa nie poczuwał się do żadnej winy. Nie potrafił też wytłumaczyć, dlaczego grób został zlikwidowany, zwłaszcza, że w księdze parafialnej jest potwierdzenie wpłaty aż do 2031 roku.
Państwo Żukowie zapowiadają, że sprawy tak nie zostawią i będą dochodzić swoich racji. Proboszcz nie chciał rozmawiać z mediami.
(Red.)
Fot. google.com