Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział wielką rekonstrukcję podatkowej części Polskiego Ładu. Do konsultacji trafił właśnie projekt, w którym przewidziano m.in. obniżkę stawki PIT z 17 do 12 proc., od 1 lipca rząd chce też zrezygnować z ulgi dla klasy średniej. Zmiany będą korzystne dla wszystkich, a najbardziej skorzystają osoby z zarobkami na poziomie około 120 tys. zł rocznie – skomentowała Małgorzata Samborska, ekspertka Grant Thornton.
Polski Ład wszedł w życie w styczniu tego roku i od razu wprowadził gigantyczne zamieszanie. Zmiany podatkowe sprawiły, że wiele osób dostało niższe pensje. Jako pierwsi odczuli to niektórzy nauczyciele i wojskowi, później dołączyli przedstawiciele kolejnych grup zawodowych, a także część emerytów. Tracili również przedsiębiorcy, a na niezrozumiałe zmiany podatkowe narzekali także księgowi, którzy nie wiedzieli nawet, co doradzać swoim klientom.
Chaos był wielki, ze stanowiskiem musiał pożegnać się nawet minister finansów Tadeusz Kościński. Rząd próbował łatać Polski Ład, ogłosił też, że nikt, kto zarabia do 12 tys. zł miesięcznie, na zmianach nie straci. W czwartek jednak Mateusz Morawiecki ogłosił, że rewolucja podatkowa w dużej mierze zacznie się od początku, a poprzednie zasady trafią do kosza.
Rząd odkręca wielki chaos
„Do konsultacji kierujemy projekt obniżki podatku PIT z 17 na 12 proc. To jest ten próg, który obowiązuje wszystkie osoby płacące podatek na skali, zarówno emeryci, jak i osoby pracujące na pełnym etacie na umowie o pracę, bez żadnych dodatkowych warunków, bez żadnych 'haczyków’, jak to się mówi. Po prostu obniżenie stawki podatku PIT z 17 na 12 proc.” – zapowiedział premier.
Jak zaznaczył, nowa propozycja przewiduje też, że „do kwoty 8 tys. 700 zł dla rozliczających się na liniowej stawce podatkowej będzie można zaliczyć składkę zdrowotną NFZ w koszty”. Podkreślił, że jest to spełnienie postulatu przedsiębiorców.
„Podobnie jak dla osób rozliczających się na ryczałcie, połowa płaconej będzie mogła być odliczona od przychodów ewidencjonowanych, bo tam nie ma przecież kosztów dla ryczałtowców. Zakładamy także możliwość pełnego rozliczania się samotnego rodzica z dzieckiem” – opisywał. „Jeśli te rozwiązania spotkają się z dobrym przyjęciem, to od 1 lipca chcemy je wdrożyć i wtedy również zrezygnować z ulgi dla klasy średniej” – dodał Mateusz Morawiecki.
„Wszystkie zmiany w systemie podatkowym, które w tej chwili wprowadzamy, są albo korzystne albo neutralne dla podatników; nie ma takiej sytuacji, w której podatnicy na tych zmianach stracą w stosunku do systemu, który dziś obowiązuje” – zapowiedział wiceminister finansów Artur Soboń.
„Taka obniżka zrekompensuje oczywiście likwidację ulgi dla klasy średniej” – skomentowała zapowiedź obniżenia PIT do 12 proc. Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornon. „Ale z drugiej strony likwidacja ulgi dla klasy średniej oznacza, że ta korzyść nie rozłoży się proporcjonalnie” – podkreśliła. Najwięcej bowiem skorzystają dobrze uposażeni Polacy.
„Osoby o przychodach z pracy 12 500 zł miesięcznie zyskają na zmianach 4500 zł w skali roku. Dla osób, dla których wartość ulgi dla klasy średniej byłaby największa, a więc z miesięcznymi dochodami 8 549 zł – korzyść w skali roku wyniesie poniżej 500 zł. Ale zmiany będą korzystne dla wszystkich” – wylicza Samborska.
„Taka zmiana może jednak wywołać najwięcej zamieszania na poziomie poboru zaliczek przez płatników. Nie wiemy, czy ministerstwo w tym zakresie planuje jakieś zmiany, ale warto zauważyć, ze zmiana stawki podatku oznacza również zmianę tzw. kwoty zmniejszającej podatek. Ta wynosi dzisiaj 5100 zł, co przekłada się na obniżkę podatku o 425 zł co miesiąc (o ile został złożony PIT-2). Zmiana stawki oznacza, że kwota zmniejszająca podatek powinna wynosić 3600 zł (300 zł w skali miesiąca)” skomentowała ekspertka. I dodała, że „być może jednak plan jest taki, że prawo do stosowania niższej stawki podatku będzie przysługiwać dopiero na etapie zeznania rocznego”.
Polski Ład. Kto i ile zyska po zmianach
Na Twitterze Małgorzaty Samborskiej i na stronie Grant Thornton została opublikowana także tabela z wyliczeniami, jak zapowiedziane zmiany wpłyną na pensje Polaków – począwszy od płacy minimalnej (3010 zł brutto), przez wypłatę rzędu średniej krajowej (ponad 6 tys. zł), po kwoty rzędu 20 tys. zł.
Jak wynika z tych wyliczeń, po zmianach osoby, które dostają płacę minimalną, będą zarabiały tyle samo, co przy dotychczasowych zasadach z Polskiego Ładu – 2363,56 zł „na rękę”. Jeśli ktoś zarabia 5 tys. zł brutto, po zmianach zyska 125 zł miesięcznie. W okolicach zarobków na poziomie 7,5 tys. zł korzyści spadają i sięgają 65,75 zł miesięcznie, natomiast później znów rosną. Przy 10 tys. zł wypłaty dostaniemy 210 zł więcej, a przy 12,5 tys. zł – dodatkowe 394,37 zł.
Kto zarabia więcej, zyska mniej. Przy 15 tys. zł będzie to 101,5 zł „na plus” zamiast 273,5 zł straty. Z kolei osoba z pensją na poziomie 20 tys. zł, straci 276,5 zł, a nie – jak dotychczas – 651,5 zł – w porównaniu ze stanem przed wprowadzeniem Polskiego Ładu.
Podobnie skutki zapowiedzianych zmian oceniają ekonomiści Banku Pekao. „Klin podatkowy przesunie się naszym zdaniem w dół dla wszystkich poziomów dochodów. O ile dotąd osoby zarabiające powyżej 14 tys. zł brutto na miesiąc traciły na Polskim Ładzie (względem skali z 2021), to po zmianach próg ten przesunie się na ok. 18 tys. zł brutto. Dotyczy to osób na umowach o pracę. Nie znamy szczegółów zmian dla osób samozatrudnionych” – czytamy w zamieszczonym na Twitterze komentarzu.
„Ile będzie to kosztować finanse publiczne? Wg naszych obliczeń ok. 18 mld zł w skali roku. A więc zakładając, że reforma wejdzie w życie w maju, to w 2022 r. to koszt wyniesie ok. 10 mld zł., a więc 0,4 proc. PKB, do podziału między budżet państwa i samorządy” – dodają eksperci banku.
„Koszty zmian podatkowych dla budżetu rozłożą się po połowie na ten rok i rok 2023. W sumie będzie to około 15 mld zł. Tyle zostanie w kieszeniach podatników” – powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej wiceminister finansów Artur Soboń.