Chodziescy biegacze i rowerzyści zainicjowali wspólną imprezę nazwaną BIKE&RUN. Pierwsza edycja odbyła się w minioną sobotę w okolicach Gontyńca. Wylosowane pary biegacz/rowerzysta, zmierzyły się w terenie na trudnej technicznie, liczącej 15 kilometrów trasie. Zwyciężył duet Daria Kasztarynda – bike, Grzegorz Nowaczyk – run.
Jak informują organizatorzy, na liście startowej SZTAFETY BIKE & RUN CHODZIEŻ 2021, znalazło się 25. biegaczy i 19. kolarzy. Na podstawie regulaminu składy drużyn zostały wyłonione w drodze losowania, którego dokonała – jak zapowiedziano – „sierotka Marysia” Aleksandra. Do rywalizacji przystąpiło 19. drużyn w składach dwu i trzy osobowych. W każdej drużynie był jeden zawodnik, zawodniczka na rowerze i jeden lub dwóch biegaczy, biegaczek. W składach dwuosobowych rowerzyści mieli do pokonania trzy pętle po około 5 km każda, zawodnik biegnący tę samą pętlę musiał pokonać ją dwa razy. W składach trzyosobowych rowerzysta pokonywał pętlę trzy razy, zawodnicy biegli pętlę jednokrotnie. Mimo, że impreza miała charakter typowo rekreacyjny, wszyscy zawodnicy dali z siebie wszystko. Rywalizacja i walka o pierwsze trzy miejsca była zacięta od startu do mety, a ostateczna klasyfikacja trzech pierwszych miejsc wygląda następująco:
I MIEJSCE
drużyna nr 16 w składzie Daria Kasztarynda, Grzegorz Nowaczyk
II MIEJSCE
drużyna nr 13 w składzie Katarzyna Łatyszew, Norbert Zodrow
III MIEJSCE
drużyna nr 8 w składzie Rafał Tomasiewicz, Maciej Kowalczyk
WYWIADY
Łukasz Sędłak – prezes ChTR
Jest Pan inicjatorem dzisiejszego wyścigu. Jak do niego doszło?
Pomysł tej imprezy powstał spontanicznie. Kiedyś w Pile, nieżyjący już, Piotr Nowacki zainicjował sztafetę w kolarstwie górskim. Robiliśmy już podobne wyścigi, ale w tym roku, przyszedł mi do głowy pomysł aby wraz z chodzieską grupą biegaczy zrobić imprezę sportową w dyscyplinach mieszanych. Technicznie wygląda to tak, że ze zgłaszających się osób losujemy pary biegacz/rowerzysta i takie duety rywalizują na wyznaczonej trasie w terenie. Trasa ma około pięć kilometrów. Są to trzy pętle, z których rowerzysta pokonuje trzy, a biegacz dwie. Do wyniku liczy się łączny czas danej pary. Trasa jest bardzo wymagająca. Jest to ponad 100 metrów przewyższeń na jednej pętli, a także sporo odcinków wymagających dobrej techniki jazdy i biegu.
Jest Pan zadowolony z ilości zgłoszeń?
Frekwencja nam dopisała. Zgłosiło się ponad pięćdziesiąt osób, a więc jak na pierwszą, kameralną imprezę, to naprawdę dużo. Cieszy nas takie zainteresowanie. Przez czas, nazwijmy go covidowym, zainteresowanie masowymi imprezami zmalało. Spodziewaliśmy się mniejszej grupy ludzi. Jesteśmy zbudowani frekwencją i poziomem przygotowania zawodników. Chodzież jak zwykle nie zawiodła. Po dzisiejszym sukcesie, tak organizacyjnym jak i ilościowym, już myślimy o kolejnej edycji tego biegu. Uśmiech na twarzach zawodników wyzwala poczucie satysfakcji oraz dopinguje do kolejnych działań. Widzę potrzebę powtórki i taka na pewno będzie.
Kto Panu pomagał organizacyjnie?
Żadnej imprezy masowej nie da się zrobić w pojedynkę. Tą przygotowaliśmy z PCH-RUN. Jako prezes ChTR serdecznie dziękuję w tym miejscu Starostwu Powiatowemu w Chodzieży, szczególnie obu starostom, panom Mirosławowi Juraszkowi oraz Mariuszowi Witczukowi. Ich pomoc, to 90 % finansów tej imprezy. Przygotowanie i obsługa trasy to Chodziski Dom Kultury, podobnie Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji z panią Małgorzatą Sobczyk. Współorganizatorem był PChRun, z którymi wspólnie wyznaczyliśmy trasę i przygotowaliśmy koncepcję wyścigu. Docenić trzeba też liczną grupę młodych ludzi, harcerzy którzy w formie wolontariatu obstawiają trasą, pilnują i pomagają kiedy zajdzie taka potrzeba.
Kto może wziąć udział w tego rodzaju sztafecie?
Jak już powiedziałem, trasa to trzy pętle mające długość pięciu kilometrów. Rowerzysta pokonuje trzy okrążenia, biegacz dwa. Nie jest to łatwe. Trasa wyznaczona jest w terenie pagórkowatym, a nawet górzystym. To na pewno wymaga przygotowania. Myślę, że aby osiągnąć dobry wynik, trzeba potrenować, albo jeździć na rowerze lub biegać systematycznie przez cały rok. Dla zaawansowanych amatorów nie jest to duży wyczyn. Chcę jednak zauważyć, że celem tej imprezy nie są wyścigi. Ważny jest sam udział, chęć pokonania trasy, zmierzenia się z samym sobą i sprawdzenie możliwości. Tutaj nie ma przegranych. Każdy, kto zmierzy się z trasą jest wygrany. Trzy odcinki są niebezpieczne, ale są one specjalnie oznaczone i można je bez kłopotu przebyć. Bezpieczeństwo jest dla nas priorytetem. Wymagany jest górski rower, kask i pewne doświadczenie. Miejskim rowerem, jeżdżąc tylko na zakupy, tej trasy się nie zrobi. Trzeba jeździć rocznie co najmniej 5 tysięcy kilometrów rocznie, aby zmierzyć się z taką trasą. Zapraszam na kolejną edycję za rok.
Małgorzata Walczak – PCH-RUN
W tym roku rowerzyści zaproponowali nam wspólną imprezę, w której w terenie startują pary, biegacz i rowerzysta. Świetny pomysł na integrację i połączenie zainteresowań sportowych. Pomysł okazał się doskonały, jest świetna atmosfera i dopisała pogoda. Wspieramy się wzajemnie na trasie, obok rywalizacji jest też koleżeńska pomoc i doping. Celem głównym nie jest podium, które jest tylko miłym dodatkiem. Mamy się sprawdzić, odreagować codzienne zajęcia, lepiej się poznać i zintegrować. Trasa jaką przygotowaliśmy jest trudna i wymagająca sporo wysiłku. Mimo to fajna, bo przecież po naszych wspaniałych, chodzieskich lasach. Pomysł losowania par zawodników okazał się ciekawy. Dopiero po zapisach dowiedzieliśmy się kto z kim startuje. Taka koncepcja przypadkowości, świetnie pomaga tej imprezie, bo towarzyska koncepcja pozwala na poznanie nowych ludzi. Pięć kilometrów upływa szybko i przyjemnie. Wynik nie jest najważniejszy. Następnym razem będzie nas na pewno więcej. Idea jest zacna i godna polecenia.
Zwycięzcy biegu
Daria Kasztarynda –
Wystartowałam na rowerze z wylosowanym biegaczem. Na co dzień jeżdżę w CHTR. Od dziecka lubiłam rower. Od dziesięciu lat już poważniej w gronie zapaleńców. Rower mnie urzekł. Mamy w Chodzieży wyjątkowe warunki terenowe i przyrodnicze. Gontyniec, to wyjątkowa góra. W tym roku przejechałam już ponad 10 tysięcy kilometrów na rowerze. Pomysł rzucił Łukasz, ja natychmiast podchwyciłam i pracowaliśmy nad tym wspólnie. Trasę przygotowaliśmy nieco pod rowerzystów. Wiadomo, bliższa ciału własna koszula. Miało być ciekawie, ciężko i odlotowo. I tak było. Za rok powtórka.
Grzegorz Nowaczyk
Przed czterema laty najwyższy czas aby ruszyć ciało z kanapy. Najpierw był fitness, potem rower i w końcu bieganie. Obecnie korzystam z obu dyscyplin. Kiedy usłyszałem o dzisiejszej imprezie, od razu pomyślałem, że to coś dla mnie. Wylosowałem znakomitą rowerzystkę, więc nie mogłem zawieść. Porzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Robiłem wszystko aby nie zawieść. Przed tygodniem biegłem maraton w Warszawie. Udało się skończyć w 3 godziny 27 minut 54 sekundy. Niezły wynik i do dziś to czuję w nogach. Być może kiedyś spróbuję sił w triatlonie.
Edytor