WAŁCZ. 14 stycznia 2022 roku obchodzimy 49. rocznicę bohaterskiej śmierci Wiesława Kaszewskiego, który ratując życie tonącego chłopca, sam poniósł śmierć.
– To jest niezwykle ważny dla naszego miasta. Oddajemy cześć bohaterskiej śmierci Wiesława Kaszewskiego, który ratując życie tonącego chłopca, tu, na jeziorze Zamkowym, sam poniósł śmierć. T. Keneally w swojej książce napisał „Ten, kto ratuje życie jednego człowieka, ratuje cały świat” i chyba nie ma nic bardziej prawdziwego i szczerego niż to stwierdzenie. Cieszę się również, że w tak wyjątkowym dniu tablica upamiętniająca to tragiczne wydarzenie wraca na swoje miejsce. Rewitalizacja części skweru została zakończona, ten piękny teren w centrum naszego miasta nabrał nowego wyglądu, nowy wygląd zyskała również pamiątkowa tablica. Jestem przekonany, że w tej formie będzie dużo bardziej widoczna nie tylko dla mieszkańców naszego miasta, ale i odwiedzających Wałcz gości. W ten sposób pamięć o lokalnym bohaterze zostanie z nami na zawsze – mówił Maciej Żebrowski Burmistrz Miasta Wałcz podczas złożenia kwiatów pod pamiątkową tablicą.
Podczas uroczystości na Skwerze im. Wiesława Kaszewskiego pojawili się goście, w tym mieszkaniec, który pamięta to tragiczne wydarzenie sprzed lat. Historię 23-letniego Wiesława Kaszewskiego opisało Muzeum Ziemi Wałeckiej. Warto dowiedzieć się czegoś więcej o naszym lokalnym bohaterze.
Wspomnienie o Wiesławie Kaszewskim w rocznicę tragicznego wydarzenia.
Wiesław Kaszewski – kochający syn, wspaniały brat, wzorowy żołnierz, sympatyczny sąsiad, dobry człowiek i bohater.
Urodził się 10 kwietnia 1950 roku w Szczecinie, mama pochodziła z okolic Warszawy, tata z Ostrowca Świętokrzyskiego. Ze Szczecina rodzina przeprowadziła się do Polanowa, a później, około 1963 roku, do Wałcza. Jak określa to pani Krystyna, siostra Wiesława, była to swoista „wędrówka po Pomorzu Zachodnim za lepszym życiem”. Jednym z argumentów przy przeprowadzce do Wałcza były tutejsze szkoły średnie. Wiesław uczył się w Technikum Mechanicznym, Krystyna w „Atenach Wałeckich”, czyli w Liceum Ogólnokształcącym.
-Kiedy chodziliśmy do szkół średnich – wspomina pani Krystyna Haczkiewicz – wychodziliśmy razem, a Wiesiek zawsze niósł moją teczkę. Zdarzało się, że zapominaliśmy o tym, zajęci rozmową i dopiero w klasie zauważałam jej brak. Biegłam wtedy do szkoły brata po swoje książki, ku uciesze jego kolegów. Wiesław był wspaniałym bratem, odpowiedzialnym, opiekuńczym, nigdy się nie kłóciliśmy, co było nawet dość dziwne jak na rodzeństwo. Brat był też po prostu szlachetnym człowiekiem, nigdy na nikogo nie naskarżył, starał się pomagać, być dobrym we wszystkim, co robił. Nawet w wojsku, a służył w jednostce w Słupsku, otrzymywał listy pochwalne, a także odznaki wzorowego żołnierza II i III stopnia. Był honorowym dawcą krwi.
Po maturze zdawał na Politechnikę Szczecińską, ale się nie dostał – zabrakło punktów za pochodzenie. Po służbie wojskowej wrócił do Wałcza i podjął pracę w POM-ie.
-Znam rodzinę państwa Kaszewskich – opowiada Jan Butrym – a dokładniej pana Wiesława Kaszewskiego (tak, ojciec i syn nosili to samo imię), bo z nim pracowałem. Był kierownikiem gorzelni, mieszkał wraz z żoną Krystyną i dziećmi w mieszkaniu służbowym w budynku gorzelni. Pracowałem w Przedsiębiorstwie Przemysłu Rolnego, w skład którego wchodziły m.in. Nitragina, Gorzelnia i Mieszalnia Pasz, te budynki do dziś stoją przy ulicy Bydgoskiej. Byłem zatrudniony na stanowisku głównego specjalisty ds. inwestycji i wszelkie roboty remontowe, które planowano w gorzelni, uzgadniałem z panem Kaszewskim. Ponieważ tę pracę podjąłem pod koniec 1975 roku, o tragedii dowiedziałem się dopiero z rozmowy z ojcem Wiesława. Po reorganizacji przedsiębiorstwa państwo Kaszewscy otrzymali mieszkanie w budynku wielorodzinnym przy ulicy Bydgoskiej 48 A, w tej samej klatce co i ja, naprzeciwko mojego mieszkania. Poruszony tragiczną historią, jako radny miejski złożyłem wniosek o postawienie pomnika z tablicą pamiątkową ku czci młodego człowieka, który ratując chłopca, sam stracił życie.
Była to niedziela, 14 stycznia 1973 roku, mroźny, słoneczny dzień, około południa, Wiesław Kaszewski (miał wówczas niespełna 23 lata) wraz z dziewięcioletnim bratem Szymkiem idą grać w hokeja na zamarzniętym jeziorze Zamkowym. W pobliżu bawią się inni, przebiega koło nich jedenastoletni chłopiec, Romek Kraszewski. Biegnie w kierunku gorzelni, gdzie, jak dobrze wiedzą o tym bracia Kaszewscy, przy brzegu znajduje się wypływ wody popłucznej, odprowadzanej właśnie z gorzelni. W tym miejscu ta ciepła woda sprawia, że mimo silnego nawet mrozu fragment tafli lodu jest cienki i kruchy. Romek nie słucha ostrzeżenia Wiesława, biegnie dalej w niebezpiecznym kierunku. Lód załamuje się, chłopak wpada do wody. Wiesław kładzie się na taflę, wyciąga chłopaka, w momencie, gdy obaj leżą już na tafli lodu, ta załamuje się ponownie, Wiesław jeszcze raz wypycha Romka z wody, krzycząc, by ktoś ze zgromadzonych w pobliżu podał chłopakowi kij. Ten manewr udaje się, Romek zostaje wyciągnięty, niestety lód pęka kolejny raz. Dzieci chcą podać kij Wieśkowi, ten każe im się odsunąć na bezpieczną odległość i prawdopodobnie w tym momencie traci przytomność i idzie pod lód. To ostatni moment, kiedy Wiesław widziany jest żywy.
Za bohaterski czyn pośmiertnie odznaczono go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. O to odznaczenie wystąpili już dzień po tragicznym zdarzeniu Zdzisław Głogowski, ówczesny dyrektor POM-u oraz Edmund Koteras – przewodniczący rady zakładowej. 6 kwietnia 1973 roku Bernard Kokowski, przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej, wystosował informację o przyznaniu przez Radę Państwa Krzyża Kawalerskiego wraz zaproszeniem państwa Kaszewskich na sesję PRN w celu odebrania zaproszenia.
Wniosek Jana Butryma został zrealizowany – w 2001 roku na skwerze nad jeziorem Zamkowym, kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym wydarzył się ten wypadek, odsłonięto po 28 latach pomnik poświęcony Wiesławowi Kaszewskiemu. Ma on kształt przerwanego koła ratunkowego, w które wmontowano pamiątkową tablicę. W uroczystości odsłonięcia wzięli udział przedstawiciele lokalnych władz, na czele z burmistrzem Zdzisławem Tuderkiem oraz przewodniczącym Rady Miejskiej Andrzejem Wiśniewskim, liczni mieszkańcy miasta, rodzina i przyjaciele Wiesława Kaszewskiego.
-Z rozmów z panią Kaszewską, matką Wiesława, wiedziałem, że bardzo się z tego cieszy – kontynuuje wspomnienia Jan Butrym – nurtowały mnie więc myśli, by skwer, który wówczas bezimienny został nazwany imieniem bohaterskiego młodzieńca. Wówczas nie byłem już radnym, nie mogłem więc złożyć wniosku, jednak starałem się zachęcić radnych do tej idei.
Uchwałą Rady Miasta Wałcz z dnia 27 czerwca 2018 roku skwerowi temu nadana została nazwa „Skwer im. Wiesława Kaszewskiego”.
Opr. Beata Stankiewicz
Źródło informacji: Małgorzata Ejma
Fot. Radosław Dubielewicz