W górach musisz wykonać pewien wysiłek bez zapłaty […]Nie każdego na to stać, nie każdemu się chce. Bo w górach nie ma granic, tam się szuka wolności. Są tam elementy rywalizacji, ale rywalizacji z wyznaczonym celem, a nie z przeciwnikiem.
Krzysztof Wielicki – polski wspinacz, taternik, alpinista i himalaista
Późnym wieczorem i w nocy z 23 na 24 czerwca już po raz 34 odbyła się Sudecka 100 – najstarszy nocny ultramaraton górski w Polsce. Miłośnicy biegów długodystansowych z dużymi przewyższeniami mogli zmierzyć się z dystansami 42, 75 i 100 km w Górach Wałbrzyskich i Kamiennych ze startem w piątek 23 czerwca o 22:00 w Boguszowie-Gorcach z najwyżej położonego rynku miejskiego w Polsce. Wydarzenie to było niezwykłą przygodą nawet dla doświadczonych miłośników górskiego biegania. Wśród nich byli również zawodnicy z powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego (w tym Wolf Box Trzcianka) oraz członkowie zaprzyjaźnionych drużyn z województwa lubuskiego.
Wydarzenie zostało zorganizowane przez miejscowy Ośrodek Sportu i Rekreacji, a wydatnie wsparte przez Gminę Miasto Boguszów-Gorce, harcerską 1 Środowiskową Drużynę Wielopoziomową „Czarnóżki z Boru”, 111 Boguszowskie Drużyny Żółto-Niebieskie, Grupę Biegową Dzikowiec, Ośrodek Góra Dzikowiec w Boguszowie-Gorcach oraz organizację pozarządową Sudecki Świat. Za zabezpieczenie odpowiadali druhowie lokalnych jednostek OSP, funkcjonariusze Policji i Straży Miejskiej oraz wolontariusze. Na starcie weekendu 395 zawodniczek i zawodników ruszyło z rynku w Boguszowie-Gorcach – prosto w mrok górskiej nocy Sudet Środkowych, rozświetlany lampkami czołowymi. Cytując Sergiusza Piaseckiego, trochę jak kresowi nadgraniczni „bogom nocy równi”. Wśród przedstawicieli środowiska biegowego z lubuskiego oraz północnej Wielkopolski swoją obecność zaznaczyli weterani zmagań typu Ultra – m.in. reprezentujący klub biegowy FSD Drezdenko Robert Mucha Krzysztof Dawiskiba Wojciech Sip i Tomasz Dudniło, ponadto mieszkaniec Wielenia Maciej Haupa oraz pilanin Marcin Gapiński, autor książki Umysł Ultrasa. Historie polskich biegaczy ultradystansów. Na miejscu można było spotkać się z autorem, nabyć publikację oraz zdobyć autograf lub wymienić się doświadczeniami ze zmagań długodystansowych. Kilka egzemplarzy książki znalazło się również w puli nagród dla uczestników zawodów. Z kolei jedną z poznańskich marek survivalowych i outdoorowych Camuflage Militaria & Survival reprezentował Krzysztof Błasik, uczestnik formatu 100 km, uznany rynkowo dostawca wspomnianych artykułów. Trasa Sudeckiej 100 przebiegała przez Masyw i szczyt Chełmca, Mniszek, Masyw i szczyt Trójgarbu do dzielnicy Gorce na stadion przy ul. Olimpijskiej (gdzie bieg kończył dystans Maratonu Nocnego – 42 km). Dalsza trasa Sudeckiej 100 prowadziła natomiast przez nieczynny kamieniołom i Stary Lesieniec w kierunku masywu Dzikowca i Lesistej Wielkiej. Tam kolejno przez szczyty Dzikowiec, Lesistą Wielką, Wysoką do skrótu na 75 km we wsi Grzędy Górne, gdzie zawodnicy mogli zakończyć bieg, jeśli uznali, że trasa jest zbyt wymagająca. Dystans 100 km biegł dalej przez zalew w Grzędach, Ptasi Śpiew, Stary Lesieniec do wspomnianej mety na stadionie przy ul. Olimpijskiej. Na całej trasie obowiązywało oznakowanie biegu – żółte, fluorescencyjne trójkąty wskazujące kierunek. Z uwagi na charakter biegu klasy Ultra – obowiązkowym wyposażeniem indywidualnym było nie tylko oświetlenie własne latarkami czołowymi białe i czerwone, elementy odblaskowe, ale też kompaktowe kubeczki na napoje – do wykorzystania na punktach żywieniowych. Liczni zawodnicy posiadali też bukłaki na wodę w plecakach biegowych, koc termiczny ratunkowy tzw. „folię życia”, dodatkowe okrycia przeciwdeszczowe, opatrunki indywidualne itp. Na szlaku bowiem nic nie jest „nieprzydatne” – od około godziny 0.30-1.00 w sobotę biegacze zmagali się już nie tylko z wybranym formatem zawodów, ale też z stopniowo narastającym deszczem, przechodzącym od mżawki do momentami ulewy, której męczący wpływ potęgował wiatr. Wszystkie te trudne warunki spowodowały, iż niektórzy zawodnicy formatu 42 km – rezygnowali z udziału po pierwszym lub drugim dotarciu do punktu żywieniowego na Chełmiecu. Inni natomiast – zaciskali zęby, narzucali wodoodporne okrycia wierzchnie, naprędce uzupełniali kalorie, po czym wymieniali słabnące baterie lampek czołowych i ruszali dalej – wśród nich przedstawiciel Wolf Box. Należy jednak w tym kontekście pamiętać, iż absolutnie nikt nie zna do końca granic swojej odporności fizycznej i psychicznej – dlatego też nie należy nikogo oceniać, gdyż liczy się już sama chęć przeciwstawienia się „górom potężniejszym od każdego człowieka”. Tej ciężkiej czerwcowej nocy chyba każdy wchodził na szlak i zmagał się z ogromnym zmęczeniem i opisanymi niedogodnościami w jakimś określonym celu – jedni by udowodnić coś samemu sobie, inni może komuś innemu, albo też by po prostu sprawdzić się w pełnowartościowym wyzwaniu górskim. Jeszcze inni być może w czyjejś intencji – w szczególności w Dzień Ojca, jeśli Ten komuś już odszedł, dedykując wówczas Mu i swoim Przodkom poniesiony trud i wysiłek… Bladym świtem, krótko po godzinie 6.00 rano w sobotę 24 czerwca – zawodnik trzcianeckiego teamu osiągnął upragnioną metę na ternie OSiR Boguszów-Gorce. W ciągu dnia odbyły się dekoracje zwycięzców poszczególnych formatów zmagań i wręczenia nagród indywidualnych.
Bez przesady można polecić podwałbrzyską imprezę, jako jedną z czołowych i zarazem najbardziej wymagających górskich wyzwań biegowych – nie tylko dolnośląskich, ale też ogólnopolskich. Co prawda należy raczej ona do wyzwań dla zawodników już zaprawionych w długodystansowych zmaganiach crossowych i ultra – ale może stanowić dla nich ważny punkt w pokonywaniu własnych granic i wyznaczaniu nowych. Pozwala też, przy okazji, na wykorzystanie walorów turystycznych i krajobrazowych regionu – ukazujących piękno przyrodnicze i kulturowe Sudet i Dolnego Śląska.
Paweł Garstka – Wolf Box Cross Training OCR