Były prezes Gminnego Zakładu Komunalnego w Lubaszu z zarzutami.

Czarnków Najnowsze Trzcianka Wydarzenia

LUBASZ, były prezes Gminnego Zakładu Komunalnego z zarzutami. Brał gminne pieniądze jak swoje. 

Korzystanie ze służbowej karty? To mało. Maciej W., były już prezes Gminnego Zakładu Komunalnego w Lubaszu przelewał gminne pieniądze na konto swojej spółki. Ukradł nawet kosiarkę. Akt oskarżenia przeciwko niemu trafił do Sądu Rejonowego w Trzciance.

Po Macieju W., byłym już prezesie Gminnego Zakładu Komunalnego w Lubaszu, nikt w Urzędzie Gminy nie płakał. On sam mógł mieć jednak powody do płaczu. Stracił bowiem intratną posadę, która co wykazał audyt, była poza wszelką kontrolą rady nadzorczej, która miała patrzeć mu na ręce. Nie patrzyła. Nadzór okazał się fikcyjny, co kosztowało gminę prawie 75 tys. złotych. Taka kwota widnieje w akcie oskarżenia, który trafił właśnie do Sądu Rejonowego w Trzciance.

Ten najpoważniejszy zarzut to wyłudzenie na szkodę GZK 34 tys. złotych przy okazji kupna koparko-ładowarki. Każdy inny prezes kupując taki sprzęt rozesłałby przynajmniej zapytania ofertowe. Maciej W. miał jednak inny plan. Znalazł w internecie ogłoszenie i kupił blisko 40-letni sprzęt za 64 tys. złotych. Jak się okazało, sprzedawca dostał tylko 30 tys. złotych. Resztę Maciej W. zatrzymał dla siebie. Sfałszował przy tym umowę kupna-sprzedaży, której nie spisali.

Kolejna duża kwota w akcie oskarżenia to prawie 22 tys. złotych. Na tyle opiewały przelewy na rzecz spółki w Jarocinie, która jak się okazało, nie miała nic wspólnego ani z Lubaszem, aniz GZK. Przypisany do niej numer konta, na który trafiały przelewy, należał natomiast do spółki, której jedynym właścicielem był …Marek W.

Mimo tak dużego zastrzyku gotówki były prezes cierpiał najwyraźniej na chroniczny brak gotówki. Pobrał bowiem z kasy prawie 10 tys. złotych tytułem zaliczek, których nie rozliczył i wydał 2,5 tys. złotych ze służbowej karty. Kolejne ponad 3 tys. złotych ze służbowej karty wydał będąc na …zwolnieniu lekarskim. Taki drobiazg nie przeszkadzał Markowi W., który po tym jak w lipcu 2017 r.r rozstał się z GZK nie zamierzał się jednak rozstawać ze służbowym sprzętem, a nawet z kosiarką, którą odkryto przy okazji przeszukań jego posesji.

Były prezes przesłuchany w charakterze oskarżonego nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Obecnie pracuje w państwowej spółce.

czarnkow.naszemiasto.pl