Do Polski płyną nieprzerwanym strumieniem uchodźcy z Ukrainy. Przybyło ich już ponad milion trzysta tysięcy. Według prognoz Komisji Europejskiej to daleko nie koniec. Komisarz Ylva Johansson poinformował, iż możliwa jest ucieczka nawet 9 milionów osób. Nie wszyscy zostaną w Polsce oczywiście, ale wielu tak.
Polacy zachowują się wspaniale – samorządy, rodziny, organizacje pozarządowe, fundacje, wszyscy starają się pomóc. Wszędzie jest entuzjazm, skuteczność w działaniu. No, może poza punktem recepcyjnym na Dworcu Centralnym w Warszawie, gdzie za organizację i opiekę nad uchodźcami odpowiada wojewoda mazowiecki i słabo sobie z tym radzi.
Jeśli jednak liczba przybyszów wymagających pomocy i opieki będzie tak wielka, jak prognozuje Komisja Europejska, to powstaną niewyobrażalne dzisiaj problemy. Potrzebna będzie pomoc i to w wielkiej skali – finansowa, organizacyjna, logistyczna. Bez współpracy z instytucjami unijnymi i z państwami członkowskimi na pewno nie damy rady. Już więc trzeba zastanawiać się nad odpowiednią strategią działania, już muszą być konkretne propozycje współpracy w ramach UE.
Wspólnie z partnerami unijnymi należy przyjąć plan relokacji uchodźców, rozwiezienia ich do różnych miejsc w Unii. Niezbędny też będzie wspólnie przyjęty plan wydatków, gdyż uciekinierów wojennych trzeba zaopatrzyć w pewne środki finansowe pozwalające im na choćby podstawowe funkcjonowanie. Trzeba im zapewnić pracę, by mieli stałe dochody, by mogli posłać dzieci do szkoły, zaopatrzyć w podstawowe dobra i usługi.
Jak rząd zamierza te cele osiągnąć, skoro jest właściwie na każdym polu skłócony z Unią? Na jaką współpracę może liczyć, skoro nikt nie zapomniał jego postawy z roku 2015, kiedy nie chciał przyjąć nawet 7 tys. uchodźców, na których zgodził się rząd PO-PSL. Pamiętamy przecież twarde „nie”, bo uchodźcy „roznoszą zarazę, insekty, bo zagrożą naszej kulturze i tradycjom”…
Dlatego chcąc liczyć na efektywną współpracę z UE w obecnej potrzebie trzeba natychmiast wygasić wszelkie konflikty z Unią i wrócić na ścieżkę współpracy, a zwłaszcza praworządności. Trzeba umiędzynarodowić problem.
Obawiam się więc, że wkrótce staniemy wobec problemów, których skali do końca sobie nie uświadamiamy, a które położą się wielkim ciężarem na naszym życiu, obywateli Rzeczypospolitej…
- Prof. Bogusław Liberadzki, Poseł do Parlamentu Europejskiego z grupy politycznej S&D