Śpiewak operowy, tenor, kompozytor, pedagog. Pomysłodawca i dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego ?Nadnoteckie Bel Canto?. Laureat wielu nagród i wyróżnień. Od siedmiu lat ?Zasłużony dla Kultury Polskiej?. Tomasz Zagórski. Człowiek o znakomitym głosie i wybornej prezencji. W tym roku obchodzi 35-lecie pracy artystycznej.
Muzyka klasyczna – to wybór z serca, czy z rozsądku?
Wybór z serca, tak to dziś odczuwam. No raczej tak, ale bardziej z przeczucia i determinacji mojej Matki, która miała ?kawał głosu altowego? i śpiewała w chórze kościelnym. To ona wymyśliła moje śpiewanie w Chórze Filharmonii Poznańskiej. Było to w 1971 roku, kiedy w wieku 8 lat podpisałem moją pierwszą umowę jako członek chóru prof. Stefana Stuligrosza. Oczywiście w chórze ? mądrze powiedziawszy ? polifonię wokalną a cappella, motety, msze, oratoria i kantaty ? śpiewałem głosem altowym! A wiadomo, że głos altowy wyssałem z mlekiem i miodem matki!
No właśnie, zaczęło się od Poznańskich Słowików, potem były studia na Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu, a po nich otworzyły się wrota do kariery. Występy na polskich i zagranicznych scenach operowych, często u boku światowej sławy artystów, chórów i orkiestr sprawiły, że Tomasz Zagórski znany jest niemal pod każdą szerokością geograficzną?
To prawda ? muzyka klasyczna zdeterminowała prawie całe moje życie, chociaż trzeba było w młodości też grać w piłkę, w tenisa, chodzić na imprezy w stylu: ?miałem dziesięć lat, gdy usłyszał o nim świat?, ale to śpiewanie stało się rzeczywiście jakby powołaniem. Ucząc się poznańskim ?Marcinku? dosłownie marzyłem, by ta szkoła średnia przebiegła jak najszybciej, bo już wtedy uczyłem się na pamięć oper, oratoriów i wszystkich najważniejszych dzieł wokalnych. Już wtedy byłem przekonany, że będę śpiewał w operze. Nawet miewałem sny o występach na scenie, w kostiumie, po prostu byłem szalony na tym punkcie! Marzenia ziściły się po maturze, zdałem z najlepszą punktacją egzaminy wstępne na studia muzyczne i dostałem się do klasy śpiewu solowego prof. Stanisława Romańskiego, znanego wszystkim śpiewaka operowego. W trakcie studiów wyjeżdżałem na kursy wokalne do znakomitych śpiewaków, m. in. do słynnej szwedzkiej sopranistki Birgit Nilsson, a nagroda wyróżnienia na Międzynarodowym Konkursie Wokalnym dla młodych tenorów im. Enrico Caruso w Mediolanie przyznana przez wielkiego włoskiego tenora i największego partnera Marii Callas ? Giuseppe di Stefano spowodowała, że w 1985 roku podpisałem swój pierwszy angaż solistyczny do Teatru Wielkiego w Poznaniu.
Zadebiutował Pan w ?Strasznym Dworze? Moniuszki. Jak wspomina Pan ten pierwszy kontakt z publicznością? Była trema?
Debiutem była trudna rola Pana Damazego ? fircyka i petit-maître w ?Strasznym dworze?, w reżyserii Stefana Szlachtycza i w scenografii słynnego Mariana Kołodzieja, a co najlepsze ? w najlepszej jaką sobie można było wyobrazić obsadzie. Trema była, to oczywiste. Ale już o niej zapomniałem, bowiem przez 35 lat pracy scenicznej i estradowej trzeba było nauczyć się żyć w jej towarzystwie, ale tak, by nie paraliżowała pamięci, nie burzyła koncentracji, nie rozpraszała uwagi, nie obniżała na scenie możliwości kontrolowania emocji i intelektu. Nie może się u artysty na scenie pojawić panika, nie może dojść do zaniku pamięci, a jeśli już przypadkowo przytrafi się nieprzyjemny efekt białej plamy, to zawsze pomocny jest sufler, są koledzy na scenie i dyrygent za pulpitem. Ja wielokrotnie pomagałem kolegom na scenie, podpowiadałem teksty, nuciłem im dźwięki, a jak trzeba było to pomagałem im liczyć takty i pauzy. Nigdy nie nastawiałem się na porażkę. Pamiętajmy o tym, że literatura operowa jest przebogata i zdarzało się wykonywać na scenie współczesne dzieła Pendereckiego, Trojahna, Dallapiccoli, Brittena, a te wymagają od śpiewaka nieprawdopodobnej wręcz koncentracji. W moim przypadku walka z tremą była znikoma, ale tutaj pewien paradoks: gorzej mi było opanować śmiech w przypadkowej i zabawnej sytuacji scenicznej. Przykładowo w hanowerskiej Staatsoper, kiedy w ostatnim akcie śpiewałem arię obejmując trumnę, w której leży moja ukochana Łucja z Lammermoor ? jednemu z chórzystów-dworzan spadły spodnie. Jak tu wytrzymać i nie zaśmiać się? Albo inna sytuacja: jak na poznańskiej premierze opery ?Marta? zachować zimną krew śpiewając o pierścieniu, którego zapomniałem założyć na palec? Scenicznych wpadek i groteskowych sytuacji było z moim udziałem co niemiara, a najlepsze są te chwile, kiedy po latach spotykam kolegów scenicznych nazywających mnie ?zwierzęciem scenicznym? i wspominamy sobie właśnie te najzabawniejsze chwile.
Która z ról najgłębiej zapadła Panu nie tylko w pamięć, ale i w serce?
Szczerze powiedziawszy tych ulubionych ról było wiele. Hoffmann w ?Opowieściach Hoffmanna?, albo Tamino w ?Czarodziejskim flecie?, nie wiem którą rolę wybrałbym, bo tych pierwszoplanowych było ponad 50. Wykonałem też ponad 40 wielkich partii kantatowo-oratoryjnych. Jedne bardziej wymagające od drugich. A może była nią przepiękna rola poety Leńskiego, który w trzyaktowej operze Czajkowskiego ?Eugeniusz Oniegin? ginie w pojedynku na pistolety już w drugim akcie? To oczywiście pół żartem, pół serio? .
A już całkiem na serio – za Panem 35 lat pracy artystycznej, podczas których nie tylko podbił Pan muzyczny świat, ale także służy swoim doświadczeniem i wiedzą studentom. Podobno jest Pan bardzo lubianym profesorem?
To prawda. 35 lat pracy artystycznej podzieliłem z pracą pedagogiczną na Akademii. Kiedyś prowadziłem zajęcia w Bydgoszczy z francuskiej i niemieckiej literatury wokalnej, teraz prowadzę własną klasę śpiewu w Instytucie Wokalistyki Akademii Muzycznej w Poznaniu. Powiem tak: nie ma nic przyjemniejszego dla artysty jak możliwość podzielenia się teorią i praktyką ze swoimi uczniami, a jeszcze piękniejsze jest dawanie im możliwości zaistnienia w organizowanych przez siebie koncertach, warsztatach, projektach, wykładach, czy wreszcie występie na Międzynarodowym Festiwalu Muzycznym ?Nadnoteckie Bel Canto?. Taka praca wymaga dużego wysiłku i zaangażowania, ale nobilituje dając równocześnie ogromną satysfakcję. O tym, czy jestem dobrym pedagogiem powinni się wypowiedzieć moi wychowankowie, którzy rozsiani po całym świecie uprawiają zawód artysty śpiewaka, są managerami, albo kierownikami artystycznymi w ośrodkach kultury itd. Zawsze im powtarzam, że uczę ich zawodu, a nie zdobywania piątek i czwórek na egzaminach. Jako pedagog mam obowiązek dawać im solidne podstawy wokalne, kształtując przy tym ich wyobraźnię muzyczną oraz osobowość artystyczną. Mimo, iż nie jest moją powinnością być dla nich agentem artystycznym, to staram się zapraszać ich na swoje koncerty festiwalowe, by praktykowali przy mnie na estradzie, sprawdzali swoje predyspozycje na scenach w mniejszych lub większych rolach. Wysyłam ich na konkursy wokalne i warsztaty, popieram ich wnioski o stypendia, uczę rozmów z agentami artystycznymi, dyrektorami teatrów operowych i filharmonii. Pedagogika wokalno-aktorska to nie tylko sprawy muzyczne, ale opieka nad studentem, który czasami nie potrafi, nie radzi sobie z odnalezieniem własnej drogi artystycznej. Młodzi śpiewacy za wszelką cenę pragną poznać tylko i wyłącznie smak sukcesu, zapominając o tym, że czasami z przyczyn od siebie niezależnych doznają smaku porażki i nie potrafią sobie z tym faktem poradzić. Zadaniem nadrzędnym pedagoga śpiewu jest ostrzeganie studenta przed złymi nawykami w prowadzeniu głosu, udzielanie mu konkretnych porad, wyjaśnianie problematyki rynku pracy, często jej braku i związanymi z tym frustracjami, tudzież sposobami ich pokonywania.
Wspomniał Pan o Międzynarodowym Festiwalu Muzycznym ?Nadnoteckie Bel Canto?. Jest Pan jego pomysłodawcą, organizatorem i dyrektorem artystycznym. W tym roku wydarzenie to będzie miało swoją jubileuszową edycję?
Tak, to będzie dziesiąty festiwal, nad którym ?benedyktyńsko? pracuję. Ta żmudna praca przynosi efekty w postaci darmowych koncertów muzyki klasycznej dla społeczeństwa, głównie regionu nadnoteckiego, ale zaproszenia wysyłam do szerszego grona odbiorców. Z tym wiąże się multum obowiązków, zobowiązań, rozmów, pisaniny merytorycznej, opracowań, reklam, rezerwacji, pozwoleń, rozliczeń, logistyki. Organizacja festiwalu to przede wszystkim poszukiwanie środków finansowych ? i tu pragnę wszystkim podziękować za pomoc – a same efekty końcowe w postaci koncertów w pięciu miejscowościach są dla mnie jako prezesa Stowarzyszenia Nadnoteckie Bel Canto najmilszymi, ale niestety szybko mijającymi chwilami.
Możemy uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić melomanom kilka ?potraw? z tej muzycznej uczty? Celowo używam terminów kulinarnych, bo wiem, że gotowanie to również Pana pasja?
Oczywiście. Zapraszam wszystkich na muzyczne doznania, bo festiwal jest szansą, aby raz w roku na początku wakacji spotkać się z muzyką klasyczną i świetnymi artystami. Powiem więcej ? będzie to znakomita okazja do rozgłaszania, iż festiwal pięknie się rozwinął i jest obecnie rozpoznawalny w Polsce, a za swoją ideę i poziom artystyczny jest nagradzany przez dziennikarzy regionalnych mediów, ale również i co najważniejsze ? jest oklaskiwany, lubiany i oczekiwany przez tłumnie wypełniającą kościoły festiwalową publiczność. Koncerty odbywają się corocznie w przepięknych świątyniach, a w nowej ? ?umiędzynarodowionej odsłonie? prezentują się coraz bardziej okazale. W Sanktuarium Lubaskim powitamy gościa specjalnego koncertu, a będzie to znakomita mezzosopranistka z Warszawy ? Elżbieta Wróblewska. Cieszę się, że w tym samym koncercie wystąpi Stanislav Kuflyuk z Ukrainy i wybitny polski pianista Jacek Kortus. Natomiast w Czarnkowie usłyszymy wspaniałego polskiego barytona ? Leszka Skrlę, z którym ongiś występowałem na scenie Opery Nova w Bydgoszczy. Koncertem zamykającym festiwal będzie występ Lwowskiej Orkiestry Symfonicznej pod batutą Volodymyra Syvokhipa w kościele pw. św. Floriana w Chodzieży. To tylko kilka ?smaczków?. Ale szczegółowe menu wygląda naprawdę okazale i zasmakuje wszystkim, bo ja przygotowuję mój festiwal z wielką pasją, a gotować istotnie uwielbiam. Może nie gotuję tak jak wielki i żarłoczny włoski kompozytor Rossini, ale słyszałem już opinie od zapraszanych ?na wyżerkę? artystów, że niejeden artysta mógłby się ode mnie uczyć ?męskiej sztuki kulinarnej?. I jak tu się nie cieszyć?
Mówi Pan o swoich pasjach, a jakie marzenia ma Tomasz Zagórski?
Nie mam specjalnych zachcianek, ale moim marzeniem jest nagrać na płytę pieśni o miłości, albo ponowny wyjazd w Bieszczady, gdzie jest przepięknie, gdzie można zwiedzać cerkiewki, przy tym dobrze zjeść a na deser posłuchać muzyki inspirowanej pieśniami Bojków, Łemków i Rusinów. Nic więcej mi do szczęścia nie trzeba?
Zatem życzę, aby marzenia te się spełniły i dziękuję za przemiłą rozmowę.
Z Tomaszem Zagórskim rozmawiała Katarzyna Polasik
Fot. Archiwum T. Zagórskiego, S. Czarnecki, R. Sierchuła
Oto lista koncertów zorganizowanych od 2011 do 2019 i zaplanowanych na rok 2020 przez Tomasza Zagórskiego w ramach programu mającego na celu popularyzację muzyki klasycznej wśród społeczeństwa regionu nadnoteckiego:
1. Perły muzyki sakralnej ? Czarnków 2011
2. Musica sacra w Sanktuarium Lubaskim ? Lubasz 2011
3. Głos ludzki najpiękniejszy instrument świata ? Czarnków 2012
4. Zacznij od Bacha ? Trzcianka 2012
5. Nowe interpretacje utworów wielkich mistrzów ? Lubasz 2012
6. Na skrzydłach pieśni ? Wieleń 2012
7. Mistrz i uczeń ? Czarnków 2013
8. Dziś młodzi mają głos ? Wieleń 2013
9. W hołdzie Stanisławowi Moniuszce ? Trzcianka 2013
10. Cztery pory roku w Lubaszu ? Lubasz 2013
11. Polifonia ? Czarnków ? 2014
12. Nóż w wodzie, czyli młode polskie talenty jazzowe ? Czarnków 2014
13. Fryderyk Chopin w Wieleniu gra! ? Wieleń 2014
14. Muzyka lasem inspirowana ? Lubasz 2014
15. Antonio Vivaldi ? witamy w Trzciance! ? Trzcianka 2014
16. Nadnoteckie kolędowanie cz.1 ? Lubasz 2015
17. Piękno arii starowłoskich ? muzyczna podróż do Italii ? Lubasz 2015
18. Muzyka Młodopolska ? Wieleń 2015
19. Włodek Pawlik i młodzi przyjaciele ? Lubasz 2015
20. Mozart ? uosobienie doskonałości ? Trzcianka 2015
21. Najsłynniejsze Ave Maria ? turniej pięknych głosów ? Czarnków 2015
22. Nadnoteckie kolędowanie cz. 2 ? Gulcz 2016
23. Z Lubasza do Paryża ? koncert muzyki francuskiej ? Lubasz 2016
24. Trzcianka zasługuje na operę ? Trzcianka 2016
25. Poranek chopinowski ? Gulcz 2016
26. Średniowieczne i renesansowe muzykowanie w starym Wieleniu ? Wieleń 2016
27. Śpiewacy z dalekich krajów ? Czarnków 2016
28. Koncert charytatywny dla Kasi i Bartka ? Lubasz 2016
29. Niemiecka i austriacka muzyka wokalna ? Lubasz 2017
30. Robert Schumann ? oblicza miłości ? Gulcz 2017
31. Koloraturowe szaleństwa ? Wieleń 2017
32. Msza kreolska na 100-lecie kościoła w Trzciance ? Trzcianka 2017
33. Śpiewy cerkiewne w Czarnkowie ? Czarnków 2017
34. Uroczysty koncert kolęd polskich ? Gulcz 2018
35. Uroczysty koncert kolęd polskich ? Lubasz 2018
36. Uroczysty koncert kolęd polskich ? Czarnków 2018
37. Uroczysty koncert kolęd polskich ? Trzcianka 2018
38. Gala operowa ? Lubasz 2018
39. Misterium Deesis ? Trzcianka 2018
40. Jubileuszowa Gala Niepodległości ? Gulcz 2018
41. Chantez avec nous! Śpiewajcie z nami! ? Wieleń 2018
42. Jubileuszowa Gala Niepodległości ? Czarnków 2018
43. Jubileuszowa Gala Niepodległości ? Chodzież 2018
44. Koncert Papieski w Lubaszu ? Lubasz 2019
45. Classico latino ? Chodzież 2019
46. W kręgu muzyki hiszpańskiej ? Wieleń 2019
47. Młodzieżowa Gala Operowa ? Trzcianka 2019
48. Płyń dźwięczny głosie ? Czarnków 2019
49. Vivat Stanisław Moniuszko! ? Chodzież 2019
50. Jubileuszowy Koncert Gwiazd ? Lubasz 2020
51. Od Mozarta do Wagnera ? Czarnków 2020
52. Jestem i płaczę ? polska liryka wokalna ? Wieleń 2020
53. Chóry anielskie ? Trzcianka 2020
54. Leopolis et musica ? gościnny występ Lwowskiej Orkiestry Symfonicznej ? Chodzież 2020