Roznegliżowany prezes spółdzielni terroryzuje mieszkańców.

Najnowsze Regiony Wydarzenia Złotów

Wojciech B. prezes Spółdzielni Mieszkaniowej “Piast” ze Złotowa biega w samych majtkach po klatce schodowej, dobijając się do drzwi mieszkańców, w tym również w nocy. O problemie, który istnieje nie od dziś mówi wielu mieszkańców bloku, który zamieszkuje prezes B, choć wolą wypowiadać się anonimowo lub nie wypowiadać się w ogóle w obawie przed zemstą. 

Nic dziwnego, bo władza prezesa Wojciecha B. jest ogromna. Jest on m.in. pracodawcą obecnego kandydata na stanowisko burmistrza Złotowa Jakuba Pieniążkowskiego, którego przechował na bezpiecznym stanowisku pozwalającym prowadzić pełnoskalową kampanię wyborczą, mimo “obowiązków” służbowych.

Jak wynika z relacji mieszkańców bloku przy ulicy Norwida, prezes Wojciech B. wraz z żoną od dawna zachowują się jak pan na włościach, co opiszemy później, ale w ostatnich tygodniach jego działania się nasiliły. W bloku zamieszkała młoda mama ze swoim 8-letnim synem oraz psem. I to właśnie czworonożny przyjaciel człowieka dla prezesa B. i jego żony stał się kulą u nogi. Zresztą to nie pierwszy taki przypadek.

Kiedyś w tej klatce mieszkała pani z psem, który “przeszkadzał” panu i pani B. Chodzili po sąsiadach, żeby zbierać podpisy pod petycją. Nawet usłyszała, że ma tego psa uśpić, bo im przeszkadza – słyszymy w jednej z relacji. Scenariusz potwierdził się dość szybko. Inna z mieszkanek tego bloku niemal od razu przekazała nowej sąsiadce, że pies będzie problemem. Pani B. jak tylko dowiedziała się, że do bloku wprowadza się rodzina z psem była niepocieszona. Stwierdziła nawet, że miała już spokój, a teraz wszystko zacznie się od nowa. I zaczęło się od nowa, tyle że jak twierdzi część lokatorów – z winy Wojciecha B. i jego żony, a nie psa, którego obecności tak bardzo się obawiali.

Prezes wali do drzwi nawet w godzinach nocnych. Nie puka, tylko dosłownie wali. W lokalu mieszka m.in. 8-letnie dziecko, które kilkukrotnie było budzone przez Wojciecha B. Doszło nawet do sytuacji, że niewyspane dziecko kolejnego dnia nie było w stanie pójść do szkoły – słyszymy. Wspomniane walenie do drzwi ma oczywiście miejsce nie tylko w nocy. Rzekomo prezes Wojciech B. puka do drzwi również wtedy, gdy w mieszkaniu nie ma ani matki, ani jej syna. Jest jedynie pies. Jaki w tym cel? Myślę, że prezes robi to celowo.

Najpierw sprawdza czy pali się w domu światło, a jeśli się nie pali to specjalnie dobija się do drzwi, żeby pies zaczął szczekać. No i potem będzie chciał, żeby mieszkańcy podpisali się pod petycją, którą już ma w głowie. Czyli scenariusz podobny jak w sytuacji mieszkanki, która wyprowadziła się już z bloku przy ulicy Norwida.

Trudno dziś ustalić czy nagonka ze strony prezesa spółdzielni Piast miała jakiekolwiek znaczenie dla tej decyzji. Faktem jest jednak, iż część mieszkańców, a już na pewno nowa sąsiadka czują się nękani. Tu jednak warto sobie zadać pytanie czy rzeczywiście prezes Wojciech B. i jego żona wykazują się nadgorliwością. Być może pies, który dopiero co wprowadził się do klatki wymaga aklimatyzacji i rzeczywiście uprzykrza życie sąsiadom? Jako zaprzeczenie tej tezie otrzymaliśmy kilka filmów, na których pies idzie grzecznie po klatce, mija innego psa, mija sąsiadów i nie wydaje ani jednego dźwięku. Grzeczne, ułożone zwierzę. I choć filmy są kilkuminutowe oraz pokazują psa w różnych sytuacjach, w których zachowuje się bez zastrzeżeń, to nie były one dla nas wystarczającym dowodem. Jest to jedynie krótki wycinek życia w tej klatce. Być może poza tymi fragmentami państwo B. rzeczywiście przechodzą gehennę nie mogąc funkcjonować ze względu na hałas.

Udaliśmy się więc na miejsce. Pies rzeczywiście szczekał, ale dopiero po zbliżeniu się pod jego drzwi. Zresztą podobnie jak inne zwierzęta, które w ten sposób bronią mieszkania. Nie on pierwszy i nie ostatni. Takie sytuacje mają miejsce zapewne w każdej klatce. Poza tym żadnych innych oznak hałasu. Apogeum konfliktu miało miejsce kilka dni temu. Wówczas prezes Wojciech B. ponownie ruszył z pretensjami do nowej sąsiadki. Na miejscu pojawiły się także osoby postronne. Ku ich zdziwieniu, prezes paradował po klatce schodowej niemal nagi, jedynie w samych slipkach. Nie reagował nie tylko na argumenty, ale nawet na prośby o ubranie się. Początkowo nawet informacje, iż “za chwilę zrobione zostanie zdjęcie” nie zrobiły na nim większego wrażenia. Dopiero, gdy sam ochłonął wrócił do mieszkania.

– Prezes spółdzielni powinien dawać przykład, a nie być – przepraszam, że to powiem – jak jakiś … biegający o 21 po klatce schodowej – komentował świadek tego zdarzenia.

Nie ma się więc co dziwić, że mieszkańcy coraz częściej i coraz głośniej mówią o wykorzystywaniu władzy przez prezesa Wojciecha B. I wymieniają konkretne przykłady. Wśród nich chałupnicza popielniczka, która stoi na klatce schodowej i z której namiętnie korzysta żona prezesa, mimo iż oczywiście w tym miejscu obowiązuje zakaz palenia. Do tego drzwi od mieszkania prezesa, które zdaniem części mieszkańców nie spełniają wymogów przeciwpożarowych. Pojawiają się więc głosy, że prezes B. i jego żona czują się nietykalni i to oni ustalają zasady. A jak czują się mieszkańcy tego bloku? Zachowanie pana prezesa można nazwać terroryzowaniem i nękaniem.

– Ja mieszkałam w różnych blokach, z różnymi sąsiadami i nigdy nie trafiłam na takiego sąsiada czy takich sąsiadów jak prezes B. A co na to sam “bohater” tego materiału?

Zwróciliśmy się z naszymi pytaniami do prezesa Wojciecha B. W chwili publikacji tego materiału nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi, jednak gdy tylko pan prezes zdecyduje się ich udzielić, natychmiast o tym poinformujemy.

Poniżej pytania, które zadaliśmy panu Wojciechowi B.

1) Czy Pan Prezes nęka i nachodzi sąsiadów budynku, który zamieszkuje?

2) Czy zdarzały się sytuacje, w których Pan Prezes pojawiał się roznegliżowany w częściach wspólnych (na klatce schodowej) bloku, który zamieszkuje? Jak często takie sytuacje miały miejsce?

3) Czy Pan Prezes nęka swoich sąsiadów sms-ami, w tym również wysyłanymi w godzinach nocnych? Jak często takie sytuacje miewały miejsce i ilu sąsiadów dotyczyły?

4) Czy Pan Prezes posiada w swoim mieszkaniu drzwi otwierające się w stronę klatki schodowej? Jeśli tak, to czy regulamin spółdzielni pozwala wszystkim mieszkańcom na posiadanie takich drzwi, ewentualnie czy trzeba się zwrócić do spółdzielni z prośbą o taką możliwość? Czy Pan Prezes stosowną zgodę uzyskał?

5) Czy prawdą jest, iż żona Pana Prezesa korzysta z popielniczki ustawionej na klatce schodowej? Co na ten temat mówi regulamin spółdzielni?

6) Czy w bloku, który zamieszkuje Pan Prezes interweniowała w ostatnim czasie policja?

7) Czy Pan Prezes uważa swoje zachowanie wobec innych lokatorów bloku, który zamieszkuje za właściwe? Jak Pan Prezes podchodzi do praw tych mieszkańców?

Czy Pan Prezes wykorzystuje swoje stanowisko w spółdzielni łamiąc jej regulamin i zasady życia społecznego?