POWIAT ZŁOTOWSKI. Nadzieja pojawiła się w postaci nierefundowanego leczenia za granicą. Jednak miesięczny koszt, to aż 20 tysięcy złotych.
Pani Lilianna z Zakrzewa ma za sobą gorsze i lepsze dni. Jest po rezonansie kontrolnym, lekarz potwierdził, że leczenie działa i jest stabilnie. Jednak to, co najgorsze może jeszcze wrócić.
Lekarze zalecają kontynuację leczenia skoro daje tak dobry efekt, jednak – jak mówią dzieci pani Lilianny – oszczędności już się skończyły: – Utworzyliśmy grupę z licytacjami, aby zwiększyć szanse na zebranie środków, które pozwolą zakupić potrzebne dawki leku dla mamy i kontynuację terapii. Widzimy, że z mamą jest lepiej, większość czynności wykonuje sama. Jest pod opieką psychologa, by nie zabrakło jej sił na walkę z chorobą. Z refundowanego leczenia zostały tylko trzy cykle chemii i na tym koniec.
Jeśli terapia zostanie przerwana, choroba może znowu zaatakować.
– Nie możemy na to pozwolić, nie możemy zmarnować tego czasu, zainwestowanych funduszu – nie możemy zmarnować tej szansy na życie naszej mamy! Prosimy, pomóżcie nam! Wierzymy, że ten najgorszy czas już za nami. Jesteśmy jednak przerażeni, bo wiemy, że on może wrócić…
***
Ostatnie lata nie szczędziły pan Liliannie bolesnych przeżyć, wystawiając niejednokrotnie na próbę.
– Najpierw śmierć zabrała naszego tatę. Teraz, od pięciu miesięcy walczymy o zdrowie naszej mamy. Glejak bezlitośnie wymierzył w mamę, rujnując jej życie. To jeden z najgroźniejszych nowotworów i największy przeciwnik, z jakim przyszło nam i jej się zmierzyć.
Guz dał o sobie znać, gdy był już dość zaawansowany, a wszystko zaczęło się w czerwcu ubiegłego roku. Pani Lilianna przeszła dwie operacje. Druga uratowała jej życie, a jej przeprowadzenie było możliwe dzięki zbiórce i wsparciu finansowemu wielu osób. Niestety, życie kobiety wciąż jest zagrożone – glejak jest wielopostaciowy, bardzo agresywny.
– Nasza mama po operacji była bardzo słaba, potrzebowała naszej pomocy przy najprostszych czynnościach. Następnie przetrwała przez sześć długich i ciężkich tygodni na leczeniu onkologicznym. Przyjęła maksymalną dawkę promieniowania i chemioterapii. Po powrocie ze szpitala nie przypominała mamy jaką znaliśmy i pamiętamy. Jej buzia była bardzo opuchnięta, włosy wypadały garściami, nie miała sił kompletnie na nic. Ostatnie leczenie dostępne w Polsce otrzyma w grudniu. Jeśli leczenie się nie powiedzie, to może być koniec.
Nadzieja pojawiła się w postaci nierefundowanego leczenia za granicą. Lekarze z Niemiec, Szwajcarii oraz USA, z którymi bliscy pani Lilianny konsultowali jej przypadek nie mają złudzeń, że pozwoli jej zatrzymać chorobę i zyskać więcej czasu. Lek ten jest stosowany u pacjentów z glejakiem w Stanach Zjednoczonych i efekty badań są bardzo obiecujące. Jego jedyną wadą jest cena. Miesięczny koszt leczenia to aż 20 tysięcy złotych.
– Potrzebujemy wsparcia, sami nie zdołamy jej ocalić. Proszę, pomóżcie – czasu jest bardzo, bardzo mało… Nic tak nie motywuje jak uświadomienie sobie ogromnej wartości życia. W chwili, gdy jest ono zagrożone, bardzo chcemy być. Jesteśmy ważni dla tych, którzy nas kochają i których my kochamy. Wierzę, że jeszcze wiele przed nami, a choroba jest tylko częścią życia, której wspólnie musimy sprostać! – mówią dzieci pani Lilianny.
Pomóc można poprzez wpłaty: https://www.siepomaga.pl/zycie-lilianny