Zjawiskowa wystawa

Chodzież Kultura Najnowsze Wydarzenia

CHODZIEŻ. W miniony piątek w chodzieskim MDKu odbył się wernisaż prac Macieja Małeckiego. Artysta od dzieciństwa, związany jest z naszym miastem. Tutaj dorósł, tutaj tworzy i prezentuje swoje osiągnięcia. Zaprezentowano kilkadziesiąt abstrakcyjnych dzieł pod wspólnym tytułem „Zjawiska”. Efekt powala na kolana.

Autor tak mówi o swojej twórczości:

Moje prace są wynikiem łączenia technik graficznych, głównie druku cyfrowego, z tradycyjnym rysunkiem. Matryce do druku wykonuję ręcznie, stosując rapitografy, cienkopisy, długopisy, ołówki, a także farbę akrylową, olejną i drukarską. Proces powstawania moich prac jest bardzo długi i charakteryzuje się stałym rozwijaniem, np. doklejaniem arkusza i dalszym prowadzeniem kompozycji. Dlatego też trudno mówić w danym momencie o definitywnym jego zakończeniu. W ten sposób powstaje wrażenie pewnego chaosu. Z wielu częściowo niedokończonych rysunków i druków staram się tworzyć całość, porządkować strukturę kompozycji poprzez dodawanie elementów spajających. Służyć to ma głównie wywołaniu iluzji przestrzeni i głębi. Takie działanie jest zbliżone do procesu powstawania poezji, z tym że słowo zastąpione jest znakiem i śladem. Każdą pracę poprzedza tylko bardzo ogólny zarys koncepcji. Liczne jej elementy powstają w trakcie tworzenia na zasadzie improwizacji. Proces twórczy odbywa się na zasadzie kojarzenia elementów już istniejących z płaszczyznami, figurami geometrycznymi i liniami dyktowanymi przez wyobraźnię. Dająca się zauważyć mnogość elementów jest wyrazem moich odczuć towarzyszących obcowaniu z otaczającą rzeczywistością. Lubię multiplikować znaki, nadając im często charakter ornamentalny, łączyć to z fantazyjną architekturą, przestrzeniami industrialnymi i abstrakcyjną figuracją.

Na wystawie pojawiło się liczne grono osób. Przywitał ich Starosta Chodzieski Mirosław Juraszek, oraz dyrektor MDK Zofia Braciszewska. Słowo wstępne wygłosiła kurator wystawy, Izabela Kostrzewa: – „Grafika jest dziedziną niewdzięczną. Każdy błąd dyskwalifikuje pracę. Tutaj nic nie da się naprawić. W pracy Macieja Małeckiego, można zobaczyć ile wart jest każdy ruch na papierze. Tego rodzaju sztuce należy oddać się bez reszty. Trzeba traktować ją z taką samą dawką powagi jak i miłości. Te prace są pełne piękna, natchnienia i duchowości, a także szacunku do techniki i warsztatu. Ich tytuły wcale nie są jasne i oczywiste. Potrafią wyprowadzić oglądającego na manowce. Życzę wiele radości i wzruszeń podczas oglądania wystawy.

Wernisaż uświetnił koncert wokalistek Studia Piosenki MDK w Chodzieży. Uczestniczek i laureatek nagród, licznych festiwali, tak ogólnopolskich jak i międzynarodowych. Dla gości wystąpiły: Olga Nowak, Natalia Wienke oraz Iga Andrzejak.

W kuluarach wystawy rozmawialiśmy z autorem prac, Maciejem Małeckim

Wiemy już, że jest Pan urodzonym Chodzieżaninem…

Urodziłem się co prawda w Szamocinie, ale większość mojego życia, z wyjątkiem czasu spędzonego na studiach, spędziłem w Chodzieży. Tutaj chodziłem do podstawówki i później do prywatnego LO przy ulicy Mickiewicza. Z całą odpowiedzialnością i uzasadnieniem, a także nie bez dumy, mówię o sobie „Chodzieżak”.

Jak wyglądała Pana edukacja plastyczna?

Zacząłem rysować i malować jako dziecko. Lubiłem w tym czasie posiedzieć nad kartką papieru z kredkami czy pędzelkiem zanurzonym w farbkach plakatowych. Wiele dzieci tak robi. Jako nastolatek nie pogłębiałem jednak tej pasji. Nie uczęszczałem do kółek plastycznych, ani nie próbowałem nawet dostać się do liceum plastycznego. Nie oznacza to jednak, że mi przeszło. To była po prostu przerwa spowodowana nieco innymi zainteresowaniami. Przyszedł jednak czas, że temat rysunku i malarstwa powrócił. Zaliczyłem epizod w Wielkopolskiej Szkole Architektury i Sztuki, a także ukończyłem Akademię Sztuk Plastycznych w Poznaniu, dzisiejszy Uniwersytet Artystyczny.

A jak było po studiach?

Wróciłem do Chodzieży. Podejmowałem się różnych prac. Z samej pracy przy sztaludze nie da się żyć. Odbywałem staże, pracowałem w różnych placówkach związanych z kulturą, a także w drukarni. Jednak warsztat malarski zawsze stanowił moje główne źródło utrzymania. Ciągle się uczę, eksperymentuję i szukam najlepszej dla mnie formy wyrazu.

Jak wyglądała ewolucja Pana sztuki?

Zaczęło się od rysunku. To był czas akademicki. Rysowałem z natury. Wtedy interesowały mnie elementy przyrody, na przykład drzewa. Wiele czasu poświęcałem też studiom aktu. Później przyszedł czas na bardziej rozbudowane formy. Ostatni interesuje mnie sztuka abstrakcyjna oraz ornament, a także architektura i kompozycje industrialne. To jest to, co widać na obecnej wystawie. Co do techniki, to zaczynałem swoją twórczość od rysunków w ołówku, potem pojawiły się techniki graficzne, jak linoryt czy metoda „suchej igły”. Miałem też na warsztacie klasyczne płótno i malarstwo olejne. Nie próbowałem akwareli…ale może i na to przyjdzie czas.

Na dzisiejszej wystawie mamy przykład kolażu. Jak on powstaje?

Siadam do pracy bez konkretnego zamysłu. Efekt finalny nie jest mi znany. Całość powstaje podczas pracy. Siadam i przelewam fantazje na papier. Mieszają się techniki, materiały i przybory malarskie. Czasem nawet bardzo prozaiczne, jak długopis, ołówek czy piórko. Moja praca w tym przypadku polega na improwizacji, intuicji oraz znajomości technik malarskich. Działam nieco jak muzyk, znajduję określoną frazę i buduję wokół niej klimat, kreślę szczegóły. Droga jaką idę, teoretycznie nie ma końca. Dzieła, które oglądacie Państwo na wystawie, mogą mieć ciąg dalszy. Mogą kiedyś się zmienić. Nie są dla mnie ostateczne.

Technika to jedno. Drugie to filozofia przekazu. Co Pan chce wyrazić poprzez swoje prace?

Tytułowe „zjawiska” w moich myślach przejawiają się jako odpowiedź na niektóre zagadnienia dotyczące filozofii, a także magii, rytuału. Opowiadają o procesach zachodzących w umysłach, ale także w atmosferze i fizyce. Te rozważania teoretyczne nie są może najważniejsze, są jedynie punktem wyjścia do poszukiwania różnych materii rysunkowych, struktur malarskich, wypowiedzi poprzez znak. Czyli głównie chodzi o stworzenie jak najatrakcyjniejszej kompozycji. Zjawiska opowiadają o rzeczach, które możemy poznać zmysłami, ale staram się również mówić o pojęciach, które wymykają się poznaniu rozumowemu jak transcendencja i mistycyzm. W tym napiętrzaniu się detali, multiplikacji, poszukuję wyciszenia. W bardziej ekspresyjnych śladach próbuję wyładować emocje negatywne. Kończy się tym, że te tkane, głównie czarne, powielane motywy, które miały służyć wyciszeniu stają się ciężkie i monotonne, a te które miały służyć wyładowaniu negatywnych emocji stają się wesołe i energetyczne.

Nad czym pracuje Pan obecnie? Co zobaczymy w przyszłości?

Jeśli chodzi o przyszłość to jak najbardziej plany istnieją. Pracuję obecnie nad następną wystawą. Format prac ulegnie znacznemu powiększeniu. Będzie to mieszanina wielu technik, zarówno graficznych, jak i rysunkowych i malarskich. Więcej na razie nie zdradzę, może poza tym, że planuję wystawiać również poza Chodzieżą, w której miałem już pięć wystaw indywidualnych.

Edytor