PIŁA. Zawsze pełna miska, długie spacery, a potem wylegiwanie się na wygodnym posłaniu lub na kolanach właściciela – niestety nie wszystkie czworonogi mają to szczęście, że spotyka je taki los. Niektóre trafiają do schroniska. A jak wygląda ich życie w takim miejscu? Przeczytajcie.
Do schroniska ?Miluszków? trafiają psy niechciane, które ledwie się narodziły, a już zostały porzucone. Są psy, które trafiły na ulicę, bo się znudziły lub stały się problemem, bo urodziło się dziecko, bo ktoś zaplanował wakacyjny wyjazd, bo nagle okazało się, że mimo mrozu i deszczu trzeba wyprowadzać zwierzę na spacer. Są psy, które zamiast kojarzyć dłoń z czułym dotykiem, kojarzą ją tylko z ciosami zadawanymi na ślepo. Takie psie sieroty, które dosłownie poznały znaczenie ludzkiego pojęcia ?psi los?, trafiają do schroniska ?Miluszków?, które znajduje się w Pile ul. Na Leszkowie 8.
– I tu trzeba postawić sprawę jasno. Psy w schronisku nie będą miały warunków jak w dobrym domu czy drogim hotelu, bo zamiast posłania jest kojec z budą. Ale za to można być pewnym, że dostaną tutaj fachową pomoc, zostaną nakarmione dobrej jakości karmą oraz znajdą się ręce do pogłaskania – mówi Alicja Dorsch z pilskiego schroniska. – A warunki
w kojcach też z czasem się zmienią, bo wszystkim pracownikom schroniska zależy na tym, żeby podopieczni czuli się możliwie jak najlepiej. Ale potrzebny jest czas i potrzebne są pieniądze. A priorytetem jest zapewnienie pożywienia, opieki lekarskiej i samych leków. To kosztuje. Niestety sporo.
PRACA 7 DNI W TYGODNIU
W pilskim schronisku pracują osoby, które z całego serca kochają zwierzęta i są zaangażowane w swoją pracę. Zresztą, trudno byłoby tutaj pracować komuś, kto nie pała miłością do psa i kota. Owszem można się zmusić do pracy, ale długo się nie wytrzyma. Dlatego zostają tylko ci, którzy znają się na swojej pracy i mają odpowiednie podejście do pracy z czworonogami.
– Obecnie w schronisku zatrudnionych jest 11 opiekunów: 8 opiekunów psów i 3 opiekunki kotów. Opiekunowie pracują przez cały czas, niezależnie czy akurat leje deszcz, chwycił siarczysty mróz czy żar leje się z nieba. Przecież nie można zostawić zwierząt bez opieki tylko dlatego, że warunki atmosferyczne są niesprzyjające. Warto wiedzieć, że każdy z opiekunów jest odpowiedzialny za maksymalnie 50 psów. Jest to ilość optymalna, która została skonsultowana z Powiatowym Lekarzem Weterynarii i behawiorystą ? wyjaśnia Alicja Dorsch.- Pozwala to pracownikowi na prawidłową opiekę, czyli daje czas na karmienie i pojenie, mycie misek, sprzątanie kojców, wymianę słomy, legowisk i dwukrotne wypuszczenie na duży wybieg psów z poszczególnych kojców i pracę z psami wymagającymi pomocy, a także na dłuższe spacery. Te wszystkie czynności wykonywane są każdego dnia (poza wymianą słomy, bo to odbywa się co kilka dni).
Opiekunki kotów mają pod swoją kuratelą 75 kotów. Ich dzień jest również pracowity. Opiekunki dwa razy dziennie karmią koty. Do tego dochodzi codzienne sprzątanie, mycie, dezynfekcja klatek i kuwet oraz kocich kontenerków, podłóg, myć trzeba też drapaki, którymi koty lubią się bawić, trzeba też wyprać kocyki. Ponadto opiekunowie sprzątają woliery zewnętrzne. Do obowiązków opiekunek kotów należy również sprzątanie i karmienie psów przebywających w szpitaliku oraz w części dla psich seniorów (tzw. Dziadkarnia ? Rezydencja), a także wyprowadzanie ich na spacery. Podkreślić należy, że do obowiązków opiekunów należy również obserwacja zwierząt, by jak najszybciej wychwycić zmiany w zachowaniu, które mogą być spowodowane na przykład chorobą.
Ale schronisko to nie tylko opiekunowie i pracownicy weterynaryjni. Aby schronisko funkcjonowało zgodnie z prawem, a także ze względu na zakres działalności niezbędni są pracownicy administracji, księgowości i kadr, pracownicy gospodarczy, kierowcy wyłapywacze zwierząt.
– Tu chcę stanowczo podkreślić, że liczba pracowników administracji jest ograniczona do niezbędnego minimum, a część zatrudniona jest w niepełnym wymiarze czasu pracy. Obecnie w schronisku zatrudnionych jest 22 pracowników ? dodaje A. Dorsch.
Pracy więc nie brakuje. Jeszcze niedawno opiekunów wspierali wolontariusze, niestety ze względu na pandemię spowodowaną rozprzestrzenianiem się wirusa COVID 19 odwiedziny wolontariuszy musiały zostać czasowo zawieszone. Ważne jest bowiem bezpieczeństwo: zarówno tych, którzy z własnej woli wspierają schronisko oraz pracowników, bo gdyby załoga musiała w całości zostać poddana kwarantannie, mógłby powstać problem z zapewnieniem opieki czworonogom. Władze schroniska mają świadomość, że decyzja o zawieszeniu wolontariatu dla przyjaciół schroniska była trudna, czasami niezrozumiała, ale to zwierzęta są najważniejsze, bo same o siebie przecież nie zadbają. Było to tym trudniejsze, że schroniskowe psiaki uwielbiają spacery z wolontariuszami. Na szczęście od kilkunastu dni wolontariusze znów mogą odwiedzać swoich czworonożnych przyjaciół. I robią to chętnie i coraz liczniej.
NIE WYSTARCZY KARMA Z MARKETU CZY LUDZKIE JEDZENIE
Schroniskowe czworonogi to często zwierzaki po przejściach. Schorowane, wymagające dobrego odżywienia i poprawy stanu zdrowia. A to oznacza, że psy czy koty nie mogą dostawać do jedzenia karmy, która jest znana z telewizyjnych reklam i którą można kupić w każdym sklepie. Tym bardziej czworonogi nie mogą dostawać tego, co jedzą ludzie. To mogłoby wywołać u nich poważne problemy układu pokarmowego, a nawet doprowadzić do śmierci. Psy i koty schroniskowe potrzebują specjalistycznego żywienia, które niestety jest bardzo kosztowne.
– W ubiegłym roku na żywność dla podopiecznych ?Miluszkowa? wydaliśmy ponad 216 000 złotych. Zgodnie z ustawą Prawo Zamówień Publicznych nasza spółka ogłasza przetarg na zakup karmy, co pozwala na zakup jedzenia w dość niskiej cenie (między 5,4 zł/kg zł za karmę suchą podstawową dla psów do 7,09 zł/kg za karmę dla kociąt) ? podkreśla A. Dorsch.
Żywienie, tak jak opieka weterynaryjna i opieka w ogóle, realizowane są w zgodzie z obowiązującymi przepisami ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. Nie ma tutaj dowolności, wszystko musi odbywać się zgodnie z przepisami. Psy karmione są raz dziennie. Ilość i rodzaj karmy dobrany jest indywidualnie do potrzeb każdego czworonoga, a każdy pies ma własną miskę. Karma pozostawiana jest na około 30 min. Woda dostępna jest przez cały czas i jest regularnie wymieniana na świeżą. Z kolei koty mają stały dostęp do karmy suchej, a mokrą otrzymują dwa razy dziennie, świeża woda dostępna jest przez cały czas.
SPECJALISTYCZNA OPIEKA WETERYNARYJNA TO PODSTAWA
Zwierzętami w schronisku opiekuje się trzech lekarzy i trzech techników weterynarii. Zespól weterynaryjny w takim składzie pozwala zapewnić nieprzerwaną opiekę. Lekarze weterynarii zapewniają także całodobową opiekę weterynaryjną w przypadkach zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt. W praktyce oznacza to, że pełna opieka weterynaryjna nad zwierzętami w pilskim schronisku zapewniona jest w sposób ciągły, bez jednego dnia przerwy. Dzięki temu schroniskowe psy i koty mogą otrzymać natychmiastową pomoc, gdy tylko dzieje się coś niepokojącego.
– Oprócz obowiązkowych szczepień na wściekliznę, oprócz odrobaczania, odpchlenia, chipowania i sterylizacji nasze zwierzęta są na bieżąco leczone. Aby zapobiec szerzeniu się chorób zakaźnych parwowirozie i panleukopenii, a także innym chorobom zakaźnym i pasożytniczym zwierzęta są dodatkowo szczepione. Koty mają robione testy FIV i FeLV ? tłumaczy Alicja Dorsch.
Pod opiekę weterynaryjną trafia każdy czworonóg, który trafia do schroniska. Zwierzęta dorosłe są kastrowane i sterylizowane po odbyciu kwarantanny i obowiązkowych szczepieniach. To zajmuje około dwóch miesięcy od przyjęcia. Przy szczeniętach i kociętach okres ten jeszcze się wydłuża. Schronisko posiada 5 boksów szpitalnych i planując kastrację i sterylizację należy uwzględnić bieżące leczenie pozostałych zwierząt, a także konieczność ich przebywania w szpitaliku. Czas przebywania zwierząt po sterylizacjach w miesiącach zimowych również się wydłuża, co wpływa na zajęcie boksów szpitalnych. Zabiegi kastracji i sterylizacji są wstrzymywane także w przypadku wystąpienia chorób parwowirozy lub panleukopenii. Decyzję o kastracjach i sterylizacjach zwierząt podejmują zawsze lekarze weterynarii obsługujący schronisko.
ADOPCJE. KAŻDY ZWIERZAK ZASŁUGUJE NA DOBRY DOM
Gdy tylko w schronisku pojawia się nowy podopieczny, wszyscy pracownicy mają nadzieję, że zwierzak szybko znajdzie nowy dom. Słowo ?szybko? to w tym przypadku słowo – klucz. Zwierzę musi przejść wszystkie etapy, żeby w momencie, gdy znajdą się osoby chętne do jego adopcji, było wiadomo czy pies lub kot jest zdrowy, a jeśli nie, to co mu dolega i jakiej opieki potrzebuje. Nowa rodzina musi mieć bowiem pełną wiedzę o stanie zdrowia nowego domownika.
– Każdy czworonóg, który trafia do schroniska, najpierw odbywa kwarantannę, przechodzi obowiązkowe szczepienia, a potem jest kastrowany czy sterylizowany. Ten proces trwa dwa miesiące, a czasami nawet i dłużej i w tym czasie czworonóg nie może trafić do adopcji. Sama adopcja to moment bardzo odpowiedzialny. Pracownicy schroniska muszą mieć pewność, że pies czy kot trafią w dobre ręce. Bywa bowiem, że decyzje o adopcji czworonoga są nie do końca przemyślane albo ktoś nie ma świadomości, że biorąc czworonoga ze schroniska, bierze pod swój dach zwierzę po przejściach, które może różnie reagować. Dlatego bardzo ważne jest, by pracownicy dobrze poznali osoby zainteresowane przygarnięciem pupila ? mówi Alicja Dorsch.
Trzeba bowiem ograniczyć do minimum ryzyko, że pies z powrotem wróci do boksu. Dla takiego czworonoga byłaby to ogromna trauma: najpierw radość z nowego domu, nadzieja na kochających właścicieli, a po kilku dniach powrót do schroniska. Przecież pies czy kot to istoty żywe, które też odczuwają emocje, należy więc zadbać o ich komfort psychiczny i bezpieczeństwo.
SCHRONISKO W LICZBACH
Jak wyglądają adopcje w liczbach? Obecnie w schronisku przebywa ok.160 psów i ok. 75 kotów z gminy Piła, miasta Złotów, gminy Złotów, gminy miejskiej Wałcz i gminy Drezdenko. Dzięki adopcjom liczba zwierząt systematyczne spada. Analizując ruch zwierząt z samej gminy Piła w 2020 roku przyjęto 170 psów. Odebranych przez właścicieli zostało 110, czyli w schronisku ze statutem bezdomnych, w ciągu roku zostało 60 psów. W sumie w ubiegłym roku do adopcji oddano123 psy, co oznacza, że na bieżąco psy przychodzące znajdują nowe domy. Co ważne, do adopcji trafiają również czworonogi, które w schronisku przebywały od lat, z problemami behawioralnymi lub trudne do adopcji ze względu na wiek, bo mało kto chce adoptować seniora.
– Z całą stanowczością należy podkreślić i powtórzyć, że tylko taki proces adopcyjny, który jest przemyślany i mądry, do tego pełna zaangażowania praca opiekunów i wolontariuszy z psami bezdomnym pozwoli w przyszłości na to, że wszystkie psy będą na bieżąco oddawane do adopcji. Zwroty z adopcji zawsze powodują traumę i każda powrót psa do schroniska utrudnia jego kolejny proces adopcyjny, dlatego tak ważna jest przemyślana i odpowiedzialna adopcja. Priorytetem jest, żeby pies czy kot, które opuszczają schronisko już nigdy do niego nie wróciły ? dodaje A. Dorsch.
WOLONTARIAT, CZYLI POMAGAM, BO CHCĘ
Pracownicy schroniska pracują z dużym zaangażowaniem i pasją, ale pracy przy zwierzakach jest sporo. Wsparcie wolontariuszy jest zawsze mile widziane. Świadczą o tym liczby: do tej pory podpisano aż 700 umów z wolontariuszami. Jedni przychodzą regularnie, inni kilka razy w miesiącu, są wolontariusze, którzy mają czas w weekendy, niektórzy pojawiają się kilka razy w roku. Pomoc wszystkich tych osób jest cenna.
– To oczywiste, że pomoc wolontariuszy musi być uregulowana, ze względu na ich bezpieczeństwo oraz na komfort zwierząt przebywających w schronisku. Kto może zostać wolontariuszem? Każda osoba pełnoletnia, która podpisze umowę wolontariacką, zapozna się z regulaminem oraz Kodeksem Wolontariusza oraz zostanie dodatkowo przeszkolona przez koordynatora wolontariatu ? dodaje A. Dorsch.
Wolontariusze podzieleni są na grupy, odpowiednio do ich doświadczenia i umiejętności:
- grupa żółta ? wolontariat spacerowy oraz wizyty w kociej wolierze,
- grupa pomarańczowa działa nieprzerwanie od momentu jego powstania do dzisiaj. Obecnie liczy 5 osób, które to zaakceptowały regulamin pomarańczowego wolontariatu. Pomarańczowe wolontariuszki pracują z psami lękowymi, niepełnosprawnymi czy nadpobudliwymi.
INWESTYCJE, CZYLI W MIARĘ MOŻLIWOŚCI ZMIENIAMY OBIEKT NA LEPSZE
Schronisko w Pile nie jest nowe, psy i koty przeprowadziły się tutaj w 2012 roku. Czas zrobił swoje, przydałby się już gruntowny remont. Na to jednak brakuje pieniędzy, bo lwią część pochłaniają podstawowe wydatki jak zapewnienie dobrej jakości karmy czy całodobowa opieka weterynaryjna. Mimo to w ostatnich latach wydano na modernizacje 250 tysięcy złotych (wpłaty gmin po 50 tys. zł).
Co zrobiono za te pieniądze? Udało się wygrodzić wybiegi części adopcyjnej. Wyposażono gabinet weterynaryjny oraz salę zabiegową: udało się zakupić ultrasonograf, stół zabiegowy weterynaryjny, mikroskop laboratoryjny, lampę zabiegową, sterylizator, wirówkę do krwi i osocza. Posiadanie własnego gabinetu powoduje, że nie trzeba płacić za przeprowadzanie zabiegów czy też nawet za podstawowe badania wykonywane przez podmioty zewnętrzne. Zmodernizowano i wyremontowano część szpitalną i weterynaryjną: wymieniono posadzki, drzwi i świetliki w drzwiach. Wygrodzono wybiegi. Tylko tyle. I aż tyle, w sytuacji, gdy każdą złotówkę trzeba dokładnie obejrzeć ze wszystkich stron, zanim się ją wyda. Wszystko ma swoje priorytety i – należy podkreślić to jeszcze raz ? w przypadku schroniska tym priorytetem jest stan zdrowia przebywających tu czworonogów. Bo dzięki temu, że pies czy kot będzie w dobrej formie, szybciej znajdzie kochający dom, którego nie zastąpi nawet najlepiej wyremontowany i wyposażony schroniskowy kojec. To podobnie jak z domowym budżetem: nie porywamy się na duży remont mieszkania w sytuacji, gdy pieniędzy wystarcza tylko na opłaty i zakupy spożywcze.
– Dlatego mile widziane jest każde wsparcie sponsorów. Pracownicy schroniska są bardzo wdzięczni za każdy gest: za przekazaną słomę, za zimowe ubranka dla czworonogów, za pomoc w zakupie specjalistycznej karmy czy wsparcie finansowe. Takie gesty sprawiają, że ogon niejednego psiaka zamerda bardziej energicznie. Pracownicy też zabierają się do swoich obowiązków z większym zapałem, gdy wiedzą, że stoją za nimi mieszkańcy, na których mogą liczyć w trudnych chwilach, a nie gdy wylewa się na nas fala niezasłużonego hejtu i oszczerstw. Wiadomo, schronisko to nie pięciogwiazdkowy hotel i nie wszystko jest idealne i wiemy że są rzeczy do poprawy. Zachęcamy do realnej pomocy i wsparcia, bo dobro zwierząt jest najważniejsze ? podsumowuje Alicja Dorsch z pilskiego Schroniska.
Hanna Mikołajczak
Schronisko MILUSZKÓW