CHODZIEŻ. Przed minionym weekendem, w lasach w okolicy Gontyńca, pojawiły się tablice ostrzegające przed polowaniem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie bardzo wiadomo, co z tym komunikatem począć. Wejść, nie wejść? Uciekać, nie uciekać? Może się schować?
Gontyniec, to przyrodnicza perełka Wielkopolski. Odwiedza to miejsce mnóstwo ludzi. Turyści, spacerowicze, rowerzyści i biegacze. Toczy się tam wspaniałe, sportowo-rekreacyjne życie. Funkcjonuje tam także życie gospodarcze, prowadzone przez miejscowe nadleśnictwo. Odbywają się też polowania. Nie deprecjonujemy gospodarki łowieckiej i konieczności wykonywania polowań. Na obecnym etapie cywilizacyjnym Planeta Ziemia, w tym przyroda, są całkowicie podporządkowane działalności człowieka. Regulacja populacji dziko żyjących zwierząt jest konieczna. Nie na ten jednak temat ten artykuł.
Piszemy z troską o innych niż myśliwi, użytkowników terenów leśnych, którzy napotykają tablice z informacją UWAGA POLOWANIE! Stajemy przed nią, czytamy i zastanawiamy się co robić? Pierwsza myśl, będąca konsekwencją napisu, jest prosta. Uważać! Ale jak? Zakazu wejścia nie ma. Więc wchodzimy i uważamy. Rozglądamy się dyskretnie na boki, nasłuchujemy. Póki co cisza, może więc przemykać chroniąc się za drzewami? Można się czołgać, ale trochę szkoda ubrania. Można od czasu do czasu, naśladując polujących, informować. Uwaga idęęęe! A może taki właśnie napis zainstalować na ramie roweru, bądź kurtki???
Mamy takie samo prawo poruszać się po lesie jak myśliwi. Na Gontyńcu są wspaniale oznakowane trasy i szlaki turystyczne. Gospodarzą w nich leśnicy, którzy profesjonalnie i skutecznie, informują turystów o niebezpieczeństwach związanych z wycinką drzew i wywozem surowca. Może i Koła Łowieckie pójdą tym śladem i doprecyzują ostrzeżenia? Po co czekać na tragedię i walkę z sumieniem – czy aby zrobiliśmy wszystko, aby uniknąć tragedii?
Edytor