O zbawiennym wpływie konia na człowieka pisał już Hipokrates. Zachwalał jazdę konną jako właściwą formę gimnastyki ciała i ducha, która jest w stanie skutecznie pobudzić funkcje organizmu i łagodzić rożne schorzenia. Dlatego zostałam hipoterapeutą.
Jestem nauczycielem w Zespole Szkół Specjalnych im. Kornela Makuszyńskiego w Gębicach. Moja przygoda z końmi zaczęła się kilka lat temu, kiedy córka Marika namówiła mnie na pierwszą jazdę „Mamuś, i tak czekasz na mnie, aż skończę jeździć, więc spróbuj i ty; wsiądź chociaż i potuptaj sobie”. No i wsiadłam…Tuptam do dziś – na koniu, kiedy doskonalę swoje umiejętności, a przy koniu, kiedy prowadzę zajęcia.
Około 20 km od Czarnkowa, w Wyszynkach znajduje się przepiękny Pensjonat dla koni prowadzony przez ludzi z pasją. Wspaniałe widoki, mnóstwo zieleni ,do tego spokój, cisza i możliwość obcowania
z końmi z pewnością zachęcają do odwiedzin. W weekendy spotykam się tam z małymi jeźdźcami korzystającymi z zajęć hipoterapii. Doceniam radość z jaką przychodzą dzieci na zajęcia, ich upór
w dążeniu do celu, którym czasem było tylko i aż wyciągnięcie ręki by, dotknąć ucha konia, czy samodzielne bez pomocy taty wsiadanie na koński grzbiet.
Hipoterapia to nie tylko ja i dzieci – to także koń, który jest współterapeutą. Na każdych zajęciach rozpiera mnie duma z Sułtana, gdy stoi spokojnie i cierpliwie czeka, dopóki drżąca ręka dziecka nie dotknie jego ucha lub sytuacja na jego grzbiecie „ustabilizuje” się na tyle by mógł ruszyć.
Ćwiczenia hipoterapeutyczne obejmują zajęcia przy koniu, jazdę w różnych pozycjach oraz proste zadania z użyciem zabawek. Dla dziecka źródłem satysfakcji jest już samo dosiadanie konia.. Do tego kontakt z nim: czyszczenie, głaskanie, karmienie go – stymulują zmysły i powodują, że mały jeździec swoją uwagę koncentruje na zwierzęciu oraz otaczającym je środowisku.
Hipoterapia poprawia ogólną kondycję, zwiększa poczucie własnej wartości, stymuluje myślenie logiczne i mowę, pomaga w nabywaniu nowych umiejętności i wiedzy, pobudza percepcję wzrokową, słuchową i dotykową. A co najważniejsze – daje szczęście i wywołuje uśmiech.
Serce mi rośnie, kiedy widzę, jak „moje” dzieci uczą się miłości do koni, kiedy poprzez zabawę następuje zmniejszenie napięcia mięśniowego, poprawa koordynacji wzrokowo – ruchowej czy poczucia równowagi, która odgrywa ważną rolę w codziennym funkcjonowaniu. Każda nowa umiejętność
i przełamanie własnego lęku przed nowym i nieznanym, to krok naprzód w terapii każdego dziecka,
a dla rodziców i opiekunów – powód do radości z odniesionych sukcesów.
Najlepszym tego świadectwem są słowa jednej z mam:
Kocham oglądać akrobacje chłopców na końskim grzbiecie. Leżenie tyłem, klęk podparty, siad bokiem z uniesionymi rękoma i wiele innych, a to wszystko się dzieje, gdy koń jest w ruchu. Koordynacja, równowaga, wyciszenie…i przespana cała noc – to tylko niektóre z zalet tych zajęć.
Czy więc największe szczęście w świecie leży na końskim grzbiecie? Jeśli chodzi o moje zdanie – tak.
A inni niech spróbują i się przekonają.
Agnieszka Roszak – hipoterapeuta