Z Barbarą Prądzyńską, performerką, reżyserem i wieloletnią aktorką współpracującą z teatrami na całym świecie, rozmawia Paulina Barycza.
Jak zaczęła się Pani przygoda z tańcem Butoh?
-Pracując w rosyjskim Teatrze Dieriewo latach 90 ?tych, to był wówczas bardzo popularny teatr w Polsce i w Europie i teatr ten prowadził międzynarodową szkołę projektową tzw. ?szkołę na kółkach?. Robiliśmy spektakle i prace warsztatowe. Pewnego dnia zostałam zaproszona do pracy w laboratorium Dieriewa i właśnie jedną z technik, jakimi się tam posługiwano był taniec Butoh. Teatr Dieriewo był teatrem bardzo fizycznym, nowatorskim i awangardowym. W Dieriewo uczyło się tańca Butoh od japońskiego mistrza Kazuomo i potem podzielono się z jego technikami z nami studentami.
Czy to wystarczyło, żeby zarazić Panią pasją do tego rodzaju teatru?
-Tak, po tej przygodzie z Dieriewem spotkałam się z japońskimi tancerzami i dla nich Butoh było główną techniką i od nich uczyłam się już jakby bardziej bezpośrednio. Miałam dwóch nauczycieli: Atsushi Takenouchi i Daisuke Yoshimoto. Jeden i drugi przyjeżdżają od wielu lat do Polski, prowadzą zajęcia i grają spektakle. Oboje wykorzystują różne techniki i metody prowadzenia zajęć. Atsushi jest bardzo medytacyjny. Prowadzi zajęcia wraz ze swoją partnerką Hiroko, która na bieżąco tworzy muzykę, dźwięki i ten jego taniec jest takim właściwie wpisaniem się bardzo mocno w przyrodę, w to, co wokół, a sam Atsushi wybiera różne miejsca na świecie i tańczy w nich. Ten taniec jest taki bardzo medytacyjny i przekazuje wiele wewnętrznych obrazów, jakie on sam nam przekazuje. Natomiast taniec Daisukiego jest bardzo fizyczny, choć później też wchodzi w medytację.
Czym jest teatr Butoh? Jak opisać go komuś, kto słyszy tę nazwę po raz pierwszy?
-Dla mnie taniec butoh jest wolością. Jest taką możliwością wolnej energii, ekspresji. Butoh oznacza taniec wolnych kroków. Powstał jako taka propozycja buntu rewolty wobec konsumpcjonizmu w ramach rewolucji kulturalnej w Japonii w latach 60-tych, ale też jako sprzeciw takim zastygłym, zastanym formom tradycyjnego teatru japońskiego. Tancerze Butoh przyznali jakby prawo sobie i innym do wolnej ekspresji do tego, że każdy człowiek ma prawo do wyrażenia siebie, do wyrażenia świata dowolny sposób.
Czy w dzisiejszych czasach taniec Butoh jest w Japonii nadal popularny, czy jest takim odłamem, jak na przykład w Polsce teatr awangardowy?
-Tak taniec Butoh w Japonii jest tańcem, teatrem awangardowym. Jest on znany i rozpoznawalny, ale też nie przez wszystkich. Są takie centra, w których się tańczy Butoh, ale nie jest to mainstream, czyli nurtem reprezentowany przez większość.
Wspomniała Pani o Hiroko tworzącej muzykę. Czy tworzenie muzyki, dźwięków jest elementem teatru Butoh?
-To wygląda bardzo różnie i zależy od samych tancerzy. Niektórzy tańczą w przyrodzie, bez muzyki z dźwiękami przyrody, czy otoczenia. Niektórzy przy podstawowych, często wystukiwanych dźwiękach, ale przy grze najprostszych instrumentów, na których ktoś gra. Jednak
w salach z reguły jest rzeczywiście muzyka, ale bardziej taka ambientalna, instrumentalna
i dźwięki, które tworzą przestrzeń, w którą mogą wejść tancerze ze swoim tańcem.
Czyli tak naprawdę tancerze butoh tańczą po prostu do wszystkiego?
-Tak, ponieważ ten taniec, czy teatr, bo tak się też go tak określa, zawiera ruch i ekspresję wewnętrznym obrazów, czy stanów właśnie poprzez ruch. Przede wszystkim chodzi o wyrażenie tego, co się ma wewnątrz i zwracania uwagi na to, jak to wygląda na zewnątrz. Ważne jest żeby ten wyraz był szczery, organiczny i tak naprawę muzyka jest jakby drugorzędna. Natomiast Atsushi jeździ zawsze ze swoją partnerką Hiroko i w jego pracy warsztatowej
i spektaklach muzyka jest niezbędną częścią. On na bieżąco towarzyszy tańcowi i muzyce na żywo.
Czy w Polsce teatr, taniec Butoh jest obecnie popularny?
-Myślę, że teatr Butoh miał swój moment. Koniec lat 90-tych, początek XXI wieku i wtedy rzeczywiście Atsushi i Daisuke bywali często Polsce. Teraz już niestety dużo mniej. Ja na warsztatach Butoh spotkam się z wieloma osobami i znam osobiście wiele osób ze środowisk teatralnych, które szukały tańca Butoh, ale też które go tańczą. W Polsce znana jest Kasia Pastuszak, która bardzo dużo korzysta z Butoh i jeździ do Japonii współpracując na stałe z tamtejszymi tancerzami i też choreografie, które układa czerpią z Butoh naprawdę bardzo dużo. Napisała nawet książkę na ten temat. Taniec Butoh był swego czasu bardzo popularny
w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, ale i w Polsce wciąż jest spotykany.
Powiedziała Pani, że chętnie prowadzi warsztaty Butoh. Czy dużo jest chętnych aktorów, czy tancerzy, którzy chcą poznać tę formę?
-Był czas kiedy ja bardzo dużo prowadziłam zajęć teatralnych z tańca butoh. W ogóle robię to już od 18-stu lat i robiłam to na stałe. Dla mnie jako aktorki Butoh jest techniką bardzo ważną i myślę, że naprawdę bardzo dużo daje każdemu aktorowi. Staram się tym dzielić, ale teraz już niestety trochę mniej. Natomiast jeżeli ktoś ma ochotę, albo przydarza się ku temu okazja, to bardzo chętnie. Myślę, że to jest taka przestrzeń, która dla każdego może być możliwością spotkania się z własnym ciałem, z własną indywidualnością i ekspresją.
Dziękuję za rozmowę.