Dla Mirosława Biszofa, pasjonata kolarstwa turystycznego z Ujścia, życie to nie tylko codzienność wypełniona pracą zawodową. To również tysiące kilometrów spędzonych na dwóch kółkach zasilanych siłą woli i mięśniami nóg. To mnóstwo przygód, skoki adrenaliny, walka z własnymi słabościami i wreszcie sukcesy, które oznaczają jedno ? dotarcie do wyznaczonego celu.
Dokładnie rok temu Mirosław Biszof zrealizował swój pierwszy wielki plan i jednocześnie pobił życiowy rekord odległości. Zamierzał bowiem pojechać na rowerze z Kępna do Zakopanego i z powrotem. Plan się powiódł.
Mirosław wyjechał rankiem 30 kwietnia 2019 roku. Po całym dniu jazdy, znalazł nocleg w okolicy Bytomia. Nazajutrz, po solidnym śniadaniu wsiadł na swego Ridley?a i ruszył w kierunku Oświęcimia.
-Na tym odcinku zacząłem odczuwać zmęczenie. Około 17. zakwaterowałem się w hostelu, by kolejnego dnia zmierzyć się z prawdziwym rowerowym extreme. Byłem obolały, a teren górzysty. No i wiało ? wspomina.
Jadąc do stolicy Tatr Mirosław Biszof zahaczył o Przełęcz Krowiarki. Oddziela ona masyw Babiej Góry od Pasma Policy. Źródła różnie podają jej wysokość:
986 m, 1009 m, 1012 m. Jest bardzo malownicza… Cała trasa do Zakopanego wyniosła 450 km.
-Bardzo zmęczony dotarłem kolejką na szczyt Kasprowego Wierchu – opowiada Biszof. – Niestety, wkrótce zaczęło solidnie padać. Po powrocie do stacji w Kuźnicach wsiadłem więc z rowerem do taksówki i pojechałem do Katowic. Tam znów dosiadłem mojego dwukołowca i przez Lubliniec, Kluczbork dotarłem do Nowej Wsi Książęcej niedaleko Kępna. Miejsca, z którego startowałem.
I tak Mirosław w niecałe pięć dni zatoczył wielkie koło ? 630 km.
-Mięśnie w udach odczuwam cały czas, no ale było trochę tego kręcenia. Teraz dochodzę do siebie i jestem mega szczęśliwy! ? komentował po powrocie do domu. I już w jego głowie rodził się kolejny pomysł…
W styczniu 2020 roku kolarz z Ujścia założył kolce na koła swojego Ridley?a i pełen entuzjazmu wyruszył na podbój górskich szlaków w zimowej scenerii. Trasa powiodła go przez malownicze tereny Tatr. Przełęcze, zamarznięte potoki, doliny oraz strome podjazdy, zarówno na terenie Polski jak i Słowacji. Na szlaku tej rowerowej wyprawy znalazły się: Łysa Polana, Tatrzańska Łomnica, Tatrzanska Lešna, Stary Smokowiec, Tatrzańskie Zr?by i Tatrzańska Polanka. Stamtąd Mirosław pojechał w kierunku gerlachowego terenu. Odpoczywał w hotelu górskim ?Śląski Dom ? (Sliezsky Dom), położonym w Dolinie Wielickiej na południowym brzegu Wielickiego Stawu, u stóp Gerlacha na wysokości 1670 m n.p.m. Potem podjechał na około 2000 m n.p.m., by po zrobieniu pamiątkowych zdjęć wrócić do Tatrzańskiej Polanki i dalej przez Wyźnie Hagi, Nowe Szybrskie Jezioro ? Liptovski Mikuarz do Zakopanego.
Wyprawa w góry albo pozostawiła u Mirosława Biszofa pewien ?ekstremalny? niedosyt, albo też tak bardzo go zachwyciła, że już teraz planuje następną. Otóż 10 stycznia 2021 roku rozpocznie się jego kolejna rowerowa przygoda, podczas której zamierza objechać Tatry pokonując 430 – 640 km.
-Zimowe rowerowanie w górach. To będzie bardziej przypominało walkę o przetrwanie na tych oblodzonych odcinkach, niż tylko jazdę rowerem –
zapowiada Mirosław.
Trasa: Polska – Słowacja – Polska.
-Tradycyjnie już wystartuję na rowerze wyposażonym w zimowe opony z kolcami itd. Tyle, że nie jak ostatnio przejadę 220 km, lecz minimum 430-640 km. Górskie i śnieżne klimaty, mróz? Na pewno będzie około -10° może -20° , a odczuwalny – znacznie niższy. Do tego wiatr, opady śniegu. To jest to co lubię – przyznaje kolarz z Ujścia.
Przebieg pierwszego odcinka powiedzie z Zakopanego do przejścia granicznego w Łysej Polanie. Potem J.Tatrzańska , T.Kotlina , T. Łomnica do Wielkiej Łomnicy i na nocleg do Popradu. Nazajutrz: Beszaniowa, Rużomberg i powrót do Zakopanego. To będzie jedno pełne okrążenie, a w planie są dwa, a może i trzy.
Póki co gratulujemy Mirosławowi Biszofowi dotychczasowych rekordów i trzymamy kciuki za następne. Bo że takowe będą ? w to nie wątpimy.
(Red.)
Fot. Archiwum M. Biszofa