Spartakiada ‘88. Zapomniany triumf młodości

Najnowsze Piła Regiony Wydarzenia

Ogólnopolska Spartakiada Dzieci i Młodzieży była festiwalem sportu dla juniorów młodszych, zwanych również kadetami. A więc dla nastolatków, z których najlepsi mieli w przyszłości reprezentować kraj na zawodach międzynarodowych, z Igrzyskami na czele.

Choć początkowo adresatami wydarzenia byli też juniorzy. Inauguracyjną Spartakiadę zorganizowano we Wrocławiu, w 1969 roku, niejako przy okazji 25-lecia istnienia Polski Ludowej. Kolejne imprezy przeprowadzano co dwa lata, ich gospodarzami były Katowice, Kraków i Białystok. Pierwszą Zimową Spartakiadę zorganizowano w 1978 roku. Począwszy od siódmej edycji, wydarzenie odbywało się rokrocznie. Rok przed Piłą gospodarzem zawodów była Bielsko-Biała. Podobno bialski stadion nie przystawał do rangi imprezy. U nas miało być inaczej.
Pilska Spartakiada rozpoczęła się w piątek, 22 lipca 1988 roku. Starsi na pewno pamiętają, że właśnie 22 lipca obchodzono z przytupem Narodowe Święto Odrodzenia Polski. Tego dnia w PRL zawsze dużo się działo. Otwierano wiele budowli, choćby Stadion Dziesięciolecia oraz Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Seryjnie organizowano znakomite sportowe widowiska, przeprowadzano pikniki, koncerty… Ale czas Polski Ludowej przemijał. Po raz ostatni 22 lipca był świętem rok później. Potem świętowanie przeniesiono na jedenasty dzień listopada.
Ranga pilskiego wydarzenia została podniesiona również dzięki sezonowi olimpijskiemu. W 1988 roku (też przedostatni raz w historii) odbyły się zarówno zimowe, jak i letnie Igrzyska. W lutym sportowców gościło kanadyjskie Calgary, a w drugiej połowie września mistrzowie spotkali się w koreańskim Seulu. Pod tym względem pilska Spartakiada wkomponowała się idealnie. Zresztą uważni obserwatorzy podkreślali, że imponująca ceremonia otwarcia, wyreżyserowana przez zielonogórzanina Gerarda Nowaka (o scenografię zadbał znakomity pilanin, Andrzej Podolak), częściowo przypominała inaugurację Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Kanadzie.
Jak podzielono konkurencje? Piła zorganizowała zawody lekkoatletyczne, mistrzostwa w rugby, konkurencje strzeleckie, rywalizację tenisistów ziemnych oraz zmagania w trójboju nowoczesnym. Ponadto na pilskim obiekcie przy Mickiewicza przeprowadzono mecze piłki nożnej o pierwsze i trzecie miejsce. Wcześniejsze eliminacje toczyły się na boiskach w Chodzieży i Budzyniu. Chodzież gościła również uczestników biegów na orientację. W Czarnkowie rywalizowali pływacy, w Mirosławcu (a właściwie w Próchnówku) żeglarze, natomiast w Trzciance i Wałczu hokeiści (na trawie, rzecz jasna). Ponadto Wałcz ugościł jeszcze kajakarzy, Wągrowiec – łuczników, szachistów i zapaśników, Złotów – kolarzy, a Wronki zaprosiły do siebie specjalistów od kręglarstwa. Biorąc pod uwagę zamożność województwa pilskiego, ten zestaw robił wrażenie. Nawet jeśli część konkurencji (piłka wodna, kolarstwo przełajowe, wioślarstwo, skoki do wody), ze względu na dostępność obiektów, przeniesiono do Szczecina, Poznania i Gorzowa. Z kolei judo przejął Olsztyn, czego nie mogli odżałować reprezentanci pilskiej „Gwardii”, która na tę dyscyplinę sportu stawiała i stawia do dziś. I co? W Olsztynie trzech naszych – Adrian Pozorski, Krzysztof Kutkowski i Robert Gnieździński – zdobyło medale. Szkoda, że na wyjeździe…
Pilskie chciało błysnąć przed krajem, pokazać się z jak najlepszej strony. Mimo że w grę wchodziły „tylko” mistrzostwa Polski juniorów młodszych, nasi zamierzali pozytywnie zszokować sportowy światek. Liczyli, że kluczem do sukcesu może być uroczystość otwarcia, w którą zaangażowano około dwóch tysięcy dzieci i młodzieży z pilskich szkół! Wciąż jednak w żółwim tempie posuwały się prace na stadionie. Trwały przepychanki z Kombinatem Budowlanym, opóźniano położenie tartanu, z którym miał przyjechać zielonogórski „Polsport”. Krótko mówiąc, sytuacja robiła się mało komfortowa. Jakby tego było mało, od dłuższego czasu remontowano w mieście most Chrobrego (to ten przy „Rodle”, czyli dzisiejszej „Gromadzie”), przez co dojazd do centrum był utrudniony. Jeśli chodzi o obiekty sportowe, to wiosną 1988 roku niekoniecznie optymistycznie wyglądała też sytuacja na strzelnicach „Tarczy” w Pile. Za to planowo przebiegały prace w Czarnkowie, gdzie odkryty basen, na którym miała się toczyć rywalizacja, przedłużono do 50 metrów. Niemal gotowe na przyjęcie piłkarzy były stadiony w Chodzieży i Budzyniu.
Pilskim stadionem przy Okrzei opiekował się wówczas Klub Sportowy „Gwardia”. Przypomnę, że na czas Spartakiady we władanie przejęli go rugbyści. – Rzeczywiście, stadion przeszedł wtedy gruntowny remont, wyglądał jak nowy. Wokół boiska pozostała luźna nawierzchnia, ale były już nie cztery, jak wcześniej, a sześć torów – wspomina Jerzy Żyliński, dawniej zawodnik, dziś wiceprezes Gwardii. W niedzielę, 3 lipca 1988 roku zorganizowano nawet festyn sportowy z okazji odrestaurowania obiektu, wyposażonego również w nową murawę i trybuny. Najwięcej pracy w odświeżenie nie najmłodszego przecież stadionu włożyli słuchacze z pilskiej Szkoły Milicji, którzy poświęcili dla niego w 1987 roku „220 tysięcy osobogodzin” (dane przekazał światu „Tygodnik Pilski”).
Ale i tak niekwestionowanym królem spartakiadowych obiektów miał być stadion przy Żeromskiego w Pile, na którym gorączkowe prace toczyły się do ostatniej chwili. „Polsport” kładł tartan jeszcze w lipcu. Wielu mieszkańców przychodziło tam na „kontrolne” spacery. Powszechnie zastanawiano się, czy robotnicy zdążą na czas. – Najciekawsze było to, że wszyscy mówili o Spartakiadzie, a prawie zapomniano, że kilka dni wcześniej na tym samym stadionie czekały nas jeszcze bardziej prestiżowe mistrzostwa Polski juniorów w lekkiej atletyce – przypomina Jerzy Żyliński. I dodaje: – Linie na bieżni malowano dopiero w piątek, dzień przed godziną zero. To była prawdziwa walka z czasem!
Na szczęście, z wszystkim udało się zdążyć. Rywalizacja juniorów odbyła się 16 i 17 lipca. Stadion zachwycił przybyłych, a mistrzostwa, będące ostatnim sprawdzianem przed Spartakiadą, wypadły bardzo okazale. Najpierw kilka tysięcy zgromadzonych obserwowało kolorową uroczystość otwarcia, którą urozmaicił występ orkiestry rogozińskiej „Rofamy”. W defiladzie wzięli udział reprezentanci 48 ówczesnych województw. Zawody otworzył Aleksander Kwaśniewski, ówczesny przewodniczący Komitetu do spraw Młodzieży i Kultury Fizycznej. – Żałuję tylko, że nie ma tutaj sztucznego oświetlenia, byłby to pierwszy w Polsce obiekt lekkoatletyczny z prawdziwego zdarzenia – powiedział przyszły prezydent kraju.
Zgodnie z przypuszczeniami, największą gwiazdą juniorskiego czempionatu był Artur Partyka, późniejszy wicemistrz olimpijski w skoku wzwyż. Drugie miejsce w tej konkurencji zajął wałczanin, Przemysław Radkiewicz. Inna zawodniczka z Wałcza, Agnieszka Bittner wywalczyła złoto w biegu na 400 metrów przez płotki. Wyjątkowo bolesnym przeżyciem dla miejscowych było zdjęcie z trasy Grzegorza Rejewskiego z Ujścia, który wędrował na stadionie po złoty medal w chodzie na 10 kilometrów. Rzecz działa się dwa okrążenia przed metą. Tego wieczora słowo „skandal” odmieniano w Pile (i w Ujściu, skąd przyjechała bardzo liczna grupa fanów Grzegorza) przez każdy z przypadków.
Jednak te wszystkie chwile odeszły w zapomnienie w piątek, 22 lipca, o godzinie 17:00, kiedy zaczęła się XV Ogólnopolska Spartakiada Dzieci i Młodzieży. Nie jest przesadą stwierdzenie, że tego dnia na pilskim stadionie znalazło się około 35-40 tysięcy osób. Rozmach wydarzenia i frekwencja na trybunach wywołały ogólną ekscytację. Dziś, w świecie mediów cyfrowych i internetu, równie wielka widownia mogłaby wypełnić pilski obiekt tylko w przypadku mistrzostw świata w piłce nożnej lub Igrzysk Olimpijskich. Staliśmy się wybredni. Wtedy wystarczyło otwarcie mistrzostw Polski juniorów młodszych. Ale jakie to było otwarcie! „W życiu nie widziałam takiej uroczystości”, W Pile uczestniczyłem w czymś niepowtarzalnym”, „Otwarciem Spartakiady jestem zachwycona”, „Tak wspaniałej uroczystości jeszcze nie było” – to tylko kilka opinii od uczestników. Komplementy spływały zewsząd. Otwarcie tak przyćmiło późniejszą rywalizację, że o samych zawodach pamiętają już nieliczni. W przeciwieństwie do młodzieńczego festiwalu kolorów i radości w tamten pogodny, letni piątek, który w zbiorowej świadomości utkwił na lata.
Trzymam przed sobą kilkunastostronicowy scenariusz otwarcia Spartakiady. Przekazał mi go Ireneusz Jaskółka, którego w Pile nikomu przedstawiać nie trzeba. To człowiek sportu przez wielkie „S”. Grono wykonawców tworzyło kilka grup. Pierwsza z nich to 720-osobowy zespół pilskich dziewcząt z klas piątych, szóstych i siódmych, który zajął się gimnastyką artystyczną i tańcem. Jeszcze liczniejsza, bo 910-osobowa była grupa chłopców i dziewcząt z klas trzecich i czwartych, odpowiadających za sceny plastyczne. 168 osób ze szkół ponadpodstawowych utworzyło grupę taneczną. Było też siedmioro solistów, dwukrotnie liczniejsza asysta flagowa, ekipa techniczna (26 osób) i czternastoosobowa grupa akrobatów z niezawodnym Romanem Rafińskim w roli trenera. Już same liczby robiły wrażenie. A przy okazji zapewniały niezłą frekwencję, bo przecież rodziny przybyły na stadion właśnie po to, żeby obejrzeć kilkunastotygodniowe efekty przygotowań młodych domowników. Ale wielu dotarło tam z ciekawości, również po to, by zobaczyć obiekt, o którym tak głośno było od wielu miesięcy. Zadowoleni byli chyba wszyscy. Tym bardziej, że dwugodzinne otwarcie kipiało radością i nie zostało przegadane, było „takie luźne i swobodne, niby trochę chaotyczne, a jednocześnie dopracowane w każdym elemencie” – podsumował widowisko Leszek Lipiński, trener lekkoatletów Startu Łódź. Dodatkowy efekt wzbudziła fala, którą spontanicznie zainicjowali sami sportowcy. Rzecz jasna, nie zabrakło ślubowania, hymnu Polski i zapalenia znicza, a także tradycyjnej defilady, w której uczestniczyło kilka tysięcy zawodników. Warto podkreślić, że uczestnicy zmagań maszerowali według dyscyplin, a nie województw, co jeszcze bardziej zjednoczyło obecnych.
Część zmagań wystartowała przed oficjalnym rozpoczęciem Spartakiady. Na przykład rugbyści grali na „Gwardii” od wtorku, 19 lipca. Z kolei tenisiści zajęli pilskie korty na Kossaka i Podchorążych dopiero pierwszego sierpnia, a więc już po wygaszeniu znicza. Były też wydarzenia okołoturniejowe, na przykład towarzyski mecz piłki nożnej pomiędzy dziennikarzami a działaczami Ludowych Zespołów Sportowych, który zorganizowano w Kaczorach. Jednak znacznie większym uznaniem cieszyło się piłkarskie spotkanie o mistrzostwo Polski juniorów młodszych, w którym na pilskiej „Maracanie” zmierzyły się drużyny z katowickiego i łódzkiego. Po dogrywce wygrała ta pierwsza. Jej sukces oklaskiwała niemal pięciotysięczna grupa kibiców.
Pilskie w piłkę nie grało, za to zdobywało medale gdzie indziej. Na bieżni srebro wybiegała Elżbieta Konak z Krajenki, specjalistka od zmagań na dystansie 800 metrów. Również drugie miejsce zajął oszczepnik z Wałcza, Grzegorz Okrasa. Trzy medale z wody wyłowili wałeccy kajakarze – Tomasz Franaszek (złoto i srebro) oraz drużyna w składzie Maciej Chęciński, Adam Czaszyński, Paweł Franaszek i Grzegorz Wojtkowiak (złoto). Świetnie spisał się szachista z Nieżychowa (gmina Białośliwie), Paweł Delekta, który w długich, kilkunastodniowych zmaganiach wywalczył srebro. Jednak najbardziej medalodajne okazały się występy strzelców, którzy łącznie zdobyli aż sześć krążków! Po złoto sięgnęli: Andrzej Mesojed, Dariusz Pawlak i Jacek Jackowiak, srebrne medale wystrzelali Bartosz Kaszuba oraz Witold Winiarski, a z brązem ukończył zmagania Krzysztof Wełna.
Spartakiada zakończyła się wielkim sukcesem. Mylili się ci, którzy twierdzili, że po zawodach stadion przy Mickiewicza szybko popadnie w ruinę. Jeszcze w wakacje trafił tam telewizyjny „Jarmark”, niezapomniane dzieło trzech warszawskich dziennikarzy, Wojciecha Pijanowskiego, Krzysztofa Szewczyka i Włodzimierza Zientarskiego. Gwiazdą popołudnia była grupa Lombard z Małgorzatą Ostrowską, obserwowana przez kilkutysięczną publiczność. Jesienią tego samego roku młodzieżowa reprezentacja Polski w piłce nożnej mężczyzn walczyła na Górnym z kadrą NRD, potem były kolejne widowiska…
Równie imponującą frekwencję jak na Spartakiadzie pilski stadion przeżył jeszcze dwukrotnie – w 1989 i 1993 roku. Za każdym razem był to festyn wyborczy Henryka Stokłosy. Mieszkańców zwabiły atrakcyjne nagrody, z „Maluchami” włącznie. I stragany, których zwłaszcza na pierwszym festynie było bez liku. Ale to już temat na inną opowieść.

Wojciech Dróżdż

Informacje z archiwalnych wydań „Tygodnika Pilskiego”

Zdjęcia z otwarcia Spartakiady wykonał Zbigniew Ziemiański.

Kolorową fotografię przekazał Ireneusz Jaskółka.

Dziękuję za pomoc.

Wojciech Dróżdż