Szkolne sklepiki przegrały z koronawirusem. Ich właściciele chcą wsparcia z tarczy

Najnowsze Piła Wydarzenia

W związku z drugą falą epidemii koronawirusa proszę o uwzględnienie branży sklepików szkolnych w nowej tarczy antykryzysowej – napisała do redakcji Waszych Mediów p. Grażyna Serkies, właścicielka sklepiku.

Prośba ta, aby mogła odnieść jakikolwiek pozytywny skutek powinna mieć innego adresata, niemniej publikujemy ją, nie tylko dlatego, że taka jest nasza rola, ale również dlatego, że w pełni ją popieramy.

-Od września nie wszystkie szkoły wyraziły zgodę na otwarcie sklepików. Udało się to w niewielu miejscach, a i tak, jak się okazuje, na krótko. W tej chwili w szkołach średnich mamy nauczanie zdalne, w szkołach podstawowych zostały tylko dzieci z klas 1-3. Uniemożliwia to prowadzenie rentownej działalności gospodarczej – zaznacza pani Grażyna.

Jak dodaje, w Polsce jest około 40000 szkół, w których uczy się ponad 3 mln uczniów. Od 2016 roku sklepiki szkolne zostały objęte specjalnym rozporządzeniem Ministra Zdrowia dot. żywienia w szkołach, stając się prawdziwymi ambasadorami zdrowego żywienia.

-Sklepiki szkolne przeszły gruntowne zmiany, wiele z nich zakończyło działalność, prowadzenie tego biznesu przejęli często pasjonaci,  niemniej status ? działalność gospodarcza, której celem jest zysk ? pozostał niezmienny. Płacimy czynsze, ZUS-y, zatrudniamy pracowników. Od marca tego roku część z nas zawiesiła działalność, licząc na poprawę sytuacji i realne wsparcie państwa. W tej chwili, by przetrwać potrzebujemy pomocy. Wnioskuję, by firmy handlowe prowadzące działalność w jednostkach oświaty były objęte zwolnieniami z ZUS i postojowym do momentu stabilizacji sytuacji i możliwości rentownego prowadzenia działalności – dodaje Grażyna Serkies.