38-letnia pani Angelika od urodzenia jest niepełnosprawna. Nigdy nie stała własnych nogach. Od samego początku zastępował je wózek inwalidzki. Kobieta mieszka w małej miejscowości z polnymi drogami, które przemierza na manualnym wózku. Marzy, by przesiąść się na elektryczny, jednak skromna renta, z której się utrzymuje nie pozwala jej na taki zakup (ok. 12 tysięcy złotych). Dlatego na portalu siepomaga.pl ruszyła zbiórka pieniedzy, które pomogą 38-latce spełnić to marzenie, by – jak sama mówi – zima nie zamknęła jej w domu…
Pani Angelice możesz pomóc pod tym linkiem: https://www.siepomaga.pl/angelika-szyler
Poznajcie historię p. Angeliki:
-Urodziłam się niepełnosprawna. Od tego dnia minęło już 38 lat. Na świat przyszłam z niechcianym bonusem, przepukliną oponowo-rdzeniową. Jak w sercu każdych rodziców dziecka niepełnosprawnego, tak i w sercach moich początkowo gościł jedynie lęk. Dopiero z czasem jego miejsce zaczęła zastępować nadzieja, że uda mi się przeżyć życie tak, jak będę tego chciała. Od początku poruszałam się na wózku inwalidzkim.
Niestety, dorastanie okazało się być dla mnie równią pochyłą. Stopniowo traciłam władzę nad nogami, niedowład postępował, przykurcze się zwiększały. Dzisiaj nie jestem w stanie stanąć samodzielnie ani na chwilę.
Kilkanaście lat temu miałam nadzieję, że los się odwrócił. Poznałam mężczyznę, który miał być moją opoką, oparciem, tą brakującą połówką, na którą czeka się całe życie. Radziliśmy sobie, on uczył się życia z moją chorobą, a ja uczyłam się, że nie jestem już sama. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, lęk i radość naprzemiennie mieszały się ze sobą. Mimo obietnic, że będzie ze mną, że wspólnie będziemy wychowywać naszego syna i DAMY RADĘ, zostałam sama. Mój partner nie zdał najważniejszego egzaminu w życiu, oblał egzamin z dorosłości. Dzisiaj mój syn Brajan to nastolatek, w opiece nad nim pomagają mi rodzice, a on pomaga opiekować się mną.
Mieszkamy w małej miejscowości, takiej, w której nic się nie dzieje i wszędzie jest daleko. Chcę być aktywna, chcę podjąć pracę, być mamą, córką i pracownikiem. Jednak w mojej miejscowości nie mam możliwości znalezienia zatrudnienia. Wizyty u lekarzy specjalistów, pod których opieką jestem, również wymagają wyjazdów, czasami bardzo odległych. Nauczyliśmy się jednak żyć w tej miejscowości, która jest naszym małym światem. To tutaj wychował się Brajan, to tutaj chodzimy na wspólne spacery. Jednak kiedy nadchodzi jesień, a zaraz za nią zima, wiem, że spacery skończą się wraz z pierwszym silniejszym deszczem. Otaczają nas polne drogi, po których nie jesteśmy w stanie poruszać się zwyczajnym wózkiem.
Poruszanie się po polnych drogach jest udręką nawet w ciepłe dni, a co dopiero gdy pojawią się kałuże, błoto. Wspólne spacery to takie nasze 5 minut tylko dla siebie, nasz czas, którego nikomu i za nic nie oddam.
Chciałabym uzbierać środki na zakup wózka elektrycznego. Samodzielnie jest to dla mnie nieosiągalny cel. Żyję ze skromnej renty, koszty leczenia obciążają mój budżet. Korzystam z pomocy rodziców, jednak czasami i to nie starsza…
Dlatego proszę Państwa o pomoc. Pomóżcie mi! Skoro okno na świat już się dla mnie otworzyło, pomóżcie mi wyjść poza nie.… Nie chcę już spoglądać na życie jedynie zza szyby.
Angelika
(Red.)
Fot. siepomga.pl