Ryszard Czarnecki w Czarnkowie

Czarnków Najnowsze Regiony Wydarzenia

Na Palcu Wolności w Czarnkowie odbyła się konferencja prasowa europosła Ryszarda Czarneckiego reprezentującego w Brukseli Prawo i Sprawiedliwość. Kandydat zapewniał zebranych o gotowości i kwalifikacjach do pełnienia tej odpowiedzialnej funkcji. Mam doświadczenie, znam ludzi, problemy i potrafię wspierać polskie interesy na Zachodzie. Głos na mnie nie będzie stracony.

Spotkanie z dziennikarzami i sympatykami otworzył Krzysztof Czarnecki uzasadniając obronę polskich interesów w UE – „Donald Tusk zapowiedział, że po wygranych wyborach pojedzie do Brukseli i środki należne Polsce z KPO zostaną uruchomione natychmiast. Dzisiaj już wiemy, że tak się nie stało. Co gorsze, dokonuje się rewizja zapisów KPO, co w znacznym stopniu opóźni realizację projektów. Wszystkie zadania maja być zakończone do 2026 roku, a koalicja rządowa się nie śpieszy. Przy takim podejściu ekipy Donalda Tuska, mogą one przepaść. Zmiany w KPO obejmą 14 z 55. reform oraz 27 z 56. inwestycji. Na dziś nie wiemy, czego zmiany będą dotyczyć. Zapewne, największych strategicznych inwestycji dla Polski. Pewne, że nastąpi likwidacja reformy sektora leków i wyrobów medycznych o wartości 139,5 mln euro. Większość zmian zapisów w KPO uzgodniono z Komisją Europejską. To może rodzić obawy podporządkowania strategii rozwoju kraju interesom obcych państw, a w konsekwencji marginalizowanie Polski na arenie państw europejskich”.
Po tej wypowiedzi głos zabrał kandydat na europosła – „Dziękuję za wsparcie znakomitego reprezentanta Ziemi Czarnkowsko-Trzcianeckiej. Zapewniam, że będę godnie reprezentował polskie interesy w Brukseli. Mam dobre kwalifikacje i doświadczenie, znam ludzi i języki obce. W obecnych czasach nie ma czasu na nowicjuszy”. Trudno zaprzeczyć, Ryszard Czarnecki spędził w Brukseli wiele lat, w polskim rządzie był ministrem odpowiedzialnym za relacje z UE. Pełnił też obowiązki wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. W najnowszym, międzynarodowym rankingu został uznany za najbardziej wpływowego polskiego polityka. Czy trzeba więcej?
Podczas konferencji padły też pytania:
Partia, którą Pan reprezentuje jest postrzegana przez koalicję rządzącą i wielu jej sympatyków, jako partia przeciwna UE. Czy to prawda?
Baju, baju będziesz w raju. Kiedy jako dziecko opowiadałem w domu jakieś niestworzone historie, to w podobny sposób reagowała moja mama. Jesteśmy za tym, aby Polska była w silnej Unii Europejskiej. Nie ma dla nas innej rozsądnej alternatywy. Nasze położenie geograficzne determinuje taką postawę. Trzeba maksymalizować korzyści płynące z bytności w UE. Kraje unijne to robią. I my też powinniśmy dbać o nasze interesy. Trzeba walczyć o swoje, a nie klękać i przyjmować co dają. Wiele spraw Unia załatwia dobrze. Jednak są i takie, którym trzeba się przeciwstawić. Najdobitniej świadczą o tym protesty rolników w niemal całej Europie. Obecny rząd nie rozumie tej sytuacji i stawia na koniunkturalizm.
W Parlamencie Europejskim jest ponad siedmiuset posłów. W stosunku do tej liczby nas, Polaków jest mało. Czy mamy szansę wygrywać?
Rzeczywiście, w PE będzie tylko 53. naszych posłów. Nie przesądza to jednak o nieskuteczności. Trzeba wchodzić w koalicje z innymi. Unia działa jednak na zasadach kompromisów i należy ich wszędzie szukać. Warto więc aby w PE znaleźli się ludzie potrafiący w nim funkcjonować, znający ludzi i języki, zdolni i przebojowi.
Jak ocenia Pan wsparcie Ukrainy w wojnie z Rosją. Nie jest go za mało?
Tak. Armia ukraińska się cofa. Ludzie wyprzedają mieszkania. Zachód zachowuje się jak brytyjski premier Chamberlain, kiedy w 1938 roku poświęcił Czechy dla zyskania na czasie i oddalenia wojny z Hitlerem. Jak się okazało Niemcy zaatakowały Polskę wraz z Rosją niebawem. Gdyby Ukraina otrzymała większą pomoc, a szczególnie broń lotniczą, to sytuacja wyglądała by inaczej. W interesie Europy i Polski szczególnie, leży wolna i niepodległa Ukraina. Pomagając, musimy też pilnować naszych, narodowych interesów.